3 września 2011
requiem na krawędziach pękniętego lustra
próbuję się zmusić, wytłumaczyć jej, dlaczego rachunki są tak wysokie
a każda praca, którą dostaję, hańbi i parzy nawet w krótkometrażowych koszmarach
ona ucieka. piłuje paznokcie. kawa czarna, pływają w niej niedorosłe odejścia
na tyle czarna, byś ich nie widziała.
potrzeba przestrzeni, więc dalej i śmielej! wyważ drzwi, obetnij mi włosy
gdy zasnę, nie dobudzi mnie nawet sama śmierć. zmęczona ręka
spadnie gdzieś poza krawędź łóżka.
*
staniemy znowu nad przeręblą
gdzie po raz pierwszy zgubiłyśmy człowieczeństwo
może jakaś kropla wody zlituje się i oczyści nas
z chłodu.
miliony odłamków czekają
na wyciągnięcie. a w każdym z nich
odbija się twoja twarz
wciąż słyszę dźwięk, kiedy roztrzaskuje się na sklepieniu nieba.
bo świat jest jednak skończony.
17.08.2011r.
1 marca 2025
Marek Jastrząb
1 marca 2025
wolnyduch
1 marca 2025
wolnyduch
28 lutego 2025
marka
28 lutego 2025
marka
28 lutego 2025
marka
28 lutego 2025
marka
28 lutego 2025
marka
28 lutego 2025
wiesiek
28 lutego 2025
Marek Gajowniczek