22 lipca 2011
21 lipca 2011, czwartek ( Dziennik pisany po śnie, a jednak przed snem. )
Wybierając drogę na najbliższą przyszłość, będziemy musieli się rostać na czas jakiś, moja piękna żoneczko i cudna córeczko. Jadę daleko, zabierając wasze wizerenki w sercu wyryte miłością. Wzywa mnie obowiązek, którego nie jestem wstanie w tym kraju spełnić. Po prostu za pracą, dzięki której będziecie mogły godnie żyć. Martwię się o was, o siebie, najbardziej gdy będzie zima. Jak sobie dasz radę z piecem, węglęm, rabaniem drzewa. Tęsknię już za wami okrutnie. Za "am", "ci o to" , za uśmiechem i płaczem, za nieprzespanymi nocami, za pierwszym krokiem, którego nie zobaczę. Za tobą żoneczko też, za wspólnym oglądaniem filmów, za obiadami, za czasem spędzanym razem, za dobrym słowem, za kłótniami i za nocami.
22 grudnia 2024
Prostotadoremi
22 grudnia 2024
fantazjeYaro
22 grudnia 2024
2212wiesiek
22 grudnia 2024
śnieg w prezenciesam53
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta