amnesja, 28 grudnia 2011
potrącone mimochodem spojrzenia
milkną
gdy przepraszam podane z różami
staje się ciężkostrawne
jak bałwochwalstwo
sklasyfikowane pospiesznym wzrokiem
powierzchownie
nie chcę być pomnikiem ku uciesze
ptactwa
amnesja, 28 grudnia 2011
na środku pokoju krzesło
siedzi bezusty człowiek. obok poeta
intrygant
człowiek wstaje
przeciąga się w milczeniu. poeta
krzyczy
musisz wyjść
poza fakty. załamanie
i odrodzenie
człowiek nie staje się twórcą
z dnia na dzień
twórca też był kiedyś człowiekiem
na elektronicznych wysypiskach
serce to zabobon
amnesja, 21 grudnia 2011
wieczność poza mną nie istnieje. namiętność woli
witalność walcząca z przemijaniem i nietrwałością
pęd życia przyrody ożywionej i nieożywionej –
wszystko jest we mnie
ulepione z buntu przeciw ulotności
od marzeń aż po fizjologię i fizykę. sama jestem
sobą
bo tego chcę. chcę nie być
pozbawiona siebie. chcę czerpać z uporu
zamkniętego w energii mrocznego milczenia
można mnie wypatroszyć a potem wdeptać w ziemię
i nadal wiem kim jestem.
słodko uskrzydlona pierworodna grzeszność
z chcicą na niemożliwe
amnesja, 21 grudnia 2011
wklejam wiersz
a wychodzi rozsypanka
zaraz edytuję i naprawiam
ale zostaję wylogowana
piszę komentarze
i one są ale zaraz znikają
i ja choć niby niezalogowana
wśród aktualnych widnieję
zaczynam tracić nerwy i cierpliwość
ktoś podpowie co robić
czy lepiej się stąd wynieść ???
ps. to wszystko prawda
amnesja, 21 grudnia 2011
pościel sennie pulsuje
miękkim oddechem
anielski puch kiełkuje
niczym przebiśnieg
na gałązce dzwonki nucą
kołysankę cichą
jak śnieg kołuje za oknem
stille nacht heilige…
unosi nas w ogrodzie
pojednane ciepłym drgnieniem
białe płatki pod jemiołą
zespolone w jeden
amnesja, 20 grudnia 2011
chcesz?
rozbiorę się jeszcze bardziej
zatańczę kołysząc biodrami
ty wciąż patrzysz
na guziczki i dławisz się w przerwach
między dotykami
na power
zatańcz ze mną albo użyj
pilota
razem dokończymy walkę
Adamka
amnesja, 19 grudnia 2011
z workiem na plecach
ugięty pod ciężarem puszek
mijał ludzi
z kamienia, żelaza, papieru
wśród nocnej ciszy
rozległy się obelgi i kpiny
a on szedł
patrzyłam za nim długo
to był on: Nieświęty
gdy znikł
wtopiłam się w tłum
ludzi z krwi i kości
amnesja, 17 grudnia 2011
pierwszy krok
nasz ulubiony park w centrum miasta
pełno tam dymu i psich kup
a ja przerażona
bo nie wiem czy mój poeta jest wrażliwy
na zapachy i strasznie się pocę
gdy przechadzamy się jak starzy znajomi
albo para kochanków
pod pachę
siadamy na ławce
on rozkłada się wygodnie na moich kolanach
a ja przerażona
ściskam się w sobie z nadzieją że mnie dotknie
od środka i czekam
co ciekawego dziś opowie
na pożegnanie pogłaszcze ostatnim wersem
nie spotkamy się jutro z przyczyny końca poezji
to może zaczniemy od nowa
"I pomyśleć:
Ilu tu słów by znowu trzeba"
jestem przerażona
znowu ?
w coś wdepnęłam
biorę pana na wyłączność
ulubiony park w centrum miasta
na ławce mój poeta
z niedokończonym wierszem w butonierce
kartka
przeciążona światłem między literami. po ostatnim rozstaniu
znów zapomnieliśmy o ulubionych scenach z aktu
ucztowania. głodna słowami
(a pisał dla mnie tak bezczelnie zrozumiale)
gnałam za słodyczą poznania, oddając się grzesznie
owocom jego ogrodów. zasmakowałam
w szeptanych zaklęciach, nie chciałam zostać uciekinierką
własnych potrzeb
dziś. wyjątkowo milczy nowymi wierszami
skulony, może po jakimś czasie
otworzy się przede mną. na początek zaproponuję
nawiązanie kontaktu wzrokowego
zanim zatoniemy w treści porzuconej księgi
przeżyjemy oddalenie. świadomi siebie nawzajem
znowu mamy powinność się wydarzyć
Pamięci Stanisława Grochowiaka
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
5 listopada 2024
Klub Kawalerów OrderówMarek Gajowniczek
5 listopada 2024
"W żółtych płomieniachJaga
5 listopada 2024
Jesień.Eva T.
5 listopada 2024
AgnieszkaYaro
5 listopada 2024
odczuciaYaro
4 listopada 2024
WiewiórkaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
0411wiesiek
4 listopada 2024
z ręką w gipsiesam53
4 listopada 2024
Ostatnia prostaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.