5 września 2010
zapętlenie siermiężne (bo nie wszystko musi być jedwabne)
leżenie pod górą trupów
to ciche zajęcie ani mru mru
chociaż krew zalewa a ciepło
zamienia się w sztywny chłód
sołtys Krakowski rachuje na palcach
szesnaście ciał wszystko się zgadza
ubił interes wydał ich na rzeź
gdy oddali ostatnią srebrną łyżkę
Szmulek nocą wypełza spod trupów
myśli szuka ubrań bez plam krwi
potem szybko wzdłuż skraju lasu
przez opłotki do zagrody Krakowskiego
patrzą na siebie a żaden nic nie wie
że drugi nic nie wie prócz troski o siebie
jest to nagły impuls sołtys chowa Szmula
w stajennym schowku na długie trzy lata
gdy kończą się wojny smutna bywa radość
Szmul wyjeżdża wdzięczny swemu zbawcy
Krakowski ugina się pod nieznośnym ciężarem
tego co ludzie wiedzą i czego nie wiedzą
znajdą go rano na miejscu starej zbrodni
powiesi się na krzywym dębie będą wyły psy
po latach posadzą mu drzewko w Jerozolimie
drzewa mają oczy i pamięć lepszą od ludzkiej
24 grudnia 2025
wiesiek
24 grudnia 2025
sam53
24 grudnia 2025
ais
23 grudnia 2025
wiesiek
23 grudnia 2025
jeśli tylko
22 grudnia 2025
Eva T.
22 grudnia 2025
Marek Jastrząb
22 grudnia 2025
Yaro