13 lipca 2011
Eutanazjada
Jasny korowód
respiracja, głowy wzdęte od ciepła, igły, w tle wrzask!
idziemy do lasu by sadzić brązowe plamy
przegniłą pościel, deszcz już nie smakuje tak słodko
jak w czasach pierwszych spacerów
przez kwiaty i skóry rówieśniczek
wysycha w nas tusz, na włosach relikty czerwonej farby
(zabili jednego orła- pod okrągłym stołem wykluł sie drugi
na głowie miał brudną koronę)
czekamy, aż zmienią nam powietrze (tfu, szklane ścierwo
kolejna zbita fabryka, taka ładna była, z kompletu
toasty wszystkich krajów wznoście się, póki my pijemy)
tędy, po sznurze, potem w prawo, za kroplówkami
przez żyły- mówi bezlistna pielegniarka, lecą wióry
patrzymy w sufit, korytarz wlecze się, rzężenie
siwiejemy od wapna
szybciej, panowie- musimy zapić tę gorycz
zanim zlecą się muchy
11 stycznia 2025
pola morficzneAS
11 stycznia 2025
Metasam53
11 stycznia 2025
wiersz tęsknotyYaro
11 stycznia 2025
11,01wiesiek
11 stycznia 2025
nic więcejYaro
11 stycznia 2025
asfodelowe łąkiBelamonte/Senograsta
11 stycznia 2025
****sam53
11 stycznia 2025
ciepło-zimnojeśli tylko
10 stycznia 2025
trud powrotuYaro
10 stycznia 2025
o miłościYaro