10 lipca 2011
Waginomachia, lub zmęczenie jedwabiu
dla Najbielszej
świtało, szedłem na dworzec
miasto szeptało coś w malignie,
w czarnych piwnicach lęgły się szczury,
lęgło się zimno, cyklon B-zpieczeństwa
każdy mijany człowiek miał w ustach papierową wyliczankę
(ja, ty, łatwopalny śmiech, drewniany garb na plecach)
w oddali grali disco- polsko
weselmy się bracia, dopóki w nas mury
dopóki w nas chleb i barłóg
johnny wędrownik był owinięty w jasne płótno bez łat
jakiś pijak śpiewał ,,módl się, skrzydlaty, licz drzewce i lufy, aport!"
z oczu ciekła mu wódka
dopędził mnie
przyjaciół poznaje się po bliznach, mają flagi i krzywe twarze
masz tu nowy traktat niepokojowy, sypką Biblię
,,Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o ciele
ale boicie się odezwać"
czytaj ostrożnie, kartki parzą
główny bohater podobno zginie
napisane ostrym piórem, w tuszu zbyt mało krwi
-wymamrotał przełykając ślinę
17 listopada 2024
piekło czyli parzyYaro
17 listopada 2024
Moje szczęście poszłoMarek Gajowniczek
17 listopada 2024
1711wiesiek
16 listopada 2024
listopadowe zakochaniesam53
16 listopada 2024
na wiekiYaro
16 listopada 2024
1611wiesiek
16 listopada 2024
Brzoskwiniowevioletta
16 listopada 2024
Katastroficzny dramat...dobrosław77
15 listopada 2024
Bez zapowiedzisam53
15 listopada 2024
1511wiesiek