11 czerwca 2010
naiwność
Gdy sen otępia nasze spojrzenia
Poranek rozchyla powieki milczenia
Cisza jak wrzask niepokory
O świcie ….
Póki obojętność w dłoniach była
Naszym asem
A słowa kamieniami
Rzucanymi miedzy wyrwy
W drodze …
Świat nie istniał
Tak naprawdę
Coś tam było za mną
Lub przede mną
Bez znaczenia jak splunięcie
Mętla…
Nastaje kiedyś dzień
I te noce gdzieś tam za nami
Ufasz , wierzysz …
W końcu kochasz …
Mówię tobie wprost…
Przestajesz istnieć
Jak wygasła gwiazda
Wśród odmętów
Upadłych ludzkich
Pragnień
Jak kometa samotności
Śnieg sierpniowy
W spojrzeniach
Anonimów…
…przestałeś istnieć…
27 grudnia 2025
marka
27 grudnia 2025
marka
27 grudnia 2025
marka
27 grudnia 2025
marka
27 grudnia 2025
marka
27 grudnia 2025
wiesiek
27 grudnia 2025
Jaga
27 grudnia 2025
Jaga
27 grudnia 2025
dobrosław77
27 grudnia 2025
Arsis