11 sierpnia 2011
Asymilacja akulturacja migracja spacja
Ten palant zboczony, co pstryka fotki telefonem,
myśli, że córka nie widzi, a ona,
rzeczywiście piękna, odwraca się w bok
rumieńcem i ma wkurzone ramiona.
Po lewej przytulona para, płacze ona,
obejmuje on, gładzi, pieści włosy jak strąki czerwone;
łzy, to ręką, to ustami z smutnej twarzy zbiera.
Widać, że brała coś (skąd tyle cierpienia?).
Może umarł jej ktoś, albo i odjechał?
Po prawej Murzynka, chyba z dwieście wagi:
baton, czipsy, baton, czipsy i kolejne zjada:
mama, nie patrz! nie patrz, nie wypada!
Więc teraz wzrok mój na nim, na niej zawieszam -
piękny jest, zadbana, wyróżnia się z masy;
ta figura, fryzura, makijaż, obcasy.
Widać, że lubi, gdy patrzy się na nią,
to ślemy uśmiechy sobie bez końca, jak słońca
i jeszcze, i dalej, i znowu. Ależ piękna dusza!
Ktoś bojowy w kolczyki cały przekłuty,
ściąga spodnie, tatuaż wypina bielą swojej dupy.
W przejściu Muzułmanki trzy młode ze szkoły;
spod czerni czarczafów oczy malowane;
delikatne jak wiosny, roześmiane, łagodne.
Nagle z tyłu głos męski pijacko zawodzi:
rascwietali jabłani i gruszy, my młodzi, my młodzi...
Jakiś z dredami Hindus napalony
wysiada za nami, miękko się porusza.
Idziemy więc sobie ulicą z dredami,
pewnego lipca, na Ilford, z autobusu.
.
15 marca 2025
Marek Gajowniczek
15 marca 2025
wiesiek
15 marca 2025
Yaro
15 marca 2025
Yaro
15 marca 2025
absynt
15 marca 2025
absynt
15 marca 2025
absynt
15 marca 2025
Marek Gajowniczek
15 marca 2025
Marek Jastrząb
15 marca 2025
sam53