3 lipca 2013
3 lipca 2013, środa ( Leczo )
Uwielbiam sekwencję cyfr 11 – niby nic takiego, bo dwie jedynki koło siebie, po pierwsze, po drugie – ich suma w tej kulturze może znaczyć mierny, i jest oceną, natomiast różnica to zero. Czego nie lubimy? Oceniania. Zdając sobie sprawę z niemożności, by cokolwiek, poza, mogło być idealnie obiektywne, jakie to szczęście, że mogę stać przy kuchni, kiedy kroję cukinie, papryki, boczniaki i co tam jeszcze potrzebne: kiełbaski, karkówka, pomidory, zieleniny – do jadalni Słońce zapuszcza starego żurawia i nagle na ścianie drżą zabawne zajączki, tu wysrebrza się woda palcom, wyzłaca czas letni. Kołysze serce. Na zegarze właśnie 11.11. Tylko żal tamtych koni, malowanych spódnic, wiatru we włosach, skrzypiec, ognisk, czterdziestu siedmiu wierszy zawieszonych w próżni
29 września 2025
Belamonte/Senograsta
29 września 2025
absynt
29 września 2025
absynt
29 września 2025
Kreton
28 września 2025
sam53
28 września 2025
absynt
28 września 2025
violetta
28 września 2025
Jaga
28 września 2025
ais
28 września 2025
absynt