26 września 2010
Bukowa beczka
Ledwo co otworzyłem oczy. Wstaje. Przytulam się do butelki. Kiedy nie mamy sobie już nic do przekazania, idę do kuchni i robię rzeczy, potem je jem. Włączam radio- znowu te świąteczne śmieci. Kurwa, co roku te same. Chuj by to... Zjadłem. Zbieram się do NICNIEROBENIA. Tak, pracuję nic-nie-robiąc. W
moim życiu powinno się wydarzyć coś ciekawego, cokolwiek, ale z jakiegoś powodu nigdy się nie
wydarzyło. Chuj mnie już strzela. Całymi dniami oglądam telewizje i pisze. Wieczorami brandzluje się albo pije i nic. Czasem przychodzą do mnie faceci, znajomi albo nie. Zachodzę w głowę
czemu nigdy nie przychodzą do mnie babki. Takie moje kurewskie szczęście. Ktoś puka. Puka i dzwoni do drzwi.
Krzyczę:
-JA TU KURWA PRACUJĘ, WYPIERDALAĆ CWELE!
Dalej
puka. Twardy zawodnik, pewnie mu zależy żeby mnie spotkać. Musi
być głupiutki. No to wstaje,
czas kogoś zachwycić. Jakaś damulka w grafitowej garsonce i
czerwonej bluzce, nie widzę twarzy- muszę kiedyś umyć judasza. Otwieram, raz kozie śmierć.
-Cześć, słoneczko.
-Cześć.
Nie mów tak do mnie, w końcu Ci przywalę. I uważaj na to co
wychodzi z twej szacownej buźki.
Zobaczysz, ktoś cię w końcu pozwie. To mogę wejść czy nie?
-Taa... Wchodź. Napijesz się czegoś, koniczynko.
-Kurwa, czy ja nie wyraźnie mówię. NIE MÓW TAK DO MNIE!
-Nie jestem raczej specjalnie reformowalny. W ogóle nie specjalnie jestem.
-Nie dąsaj się, tylko rób tę kawę.
Stało się, przyszła Magda. Mój agent. Pewnie znowu wydawca się wkurza. Nawet go rozumiem mam już półtora miesiąca opóźnienia, ale mam to totalnie w tyle.Cholera, kawa się rozsypała. Kiedyś posprzątam. Swoją drogą Madzia jest niczego sobie, hmm... Może kiedyś, coś. Kawa wspaniale pachnie, ten CafféMaker to jednak dobry zakup.
-Pyszna kawa.
-Wiem, dlatego ją podaje.
-No i jak twój opus vitae?
-Żadne tam vitae, zwykłe powieścidło.
-Taaak? To czemu tyle nad nim siedzisz?
-Okej, masz mnie. Mam tego już wyżej wała. Kurwa, ile można napisać tandetnych romansideł?! Już wole tasować się przy zdjęciu
posłanki Senyszyn. Kwiatuszku...
-Nie podoba ci się, trudno. Napisz coś lepszego. Dawaj tekst. Jestem już spóźniona.
Wybiegła jak poparzona z kłębów dymu w objęcia strażaka-Hasselhoffa. W końcu spokój.
Na dziś już spokój.
27 listopada 2024
w sen głębokiYaro
27 listopada 2024
2611wiesiek
27 listopada 2024
Wyostrzone obrazy bycia kimśabsynt
27 listopada 2024
0023absynt
27 listopada 2024
0022absynt
27 listopada 2024
Jedno pióro jest ptakiemEva T.
27 listopada 2024
Mgła ustępujeJaga
27 listopada 2024
Camouflage.Eva T.
26 listopada 2024
Zjesiennieniedoremi
26 listopada 2024
2611wiesiek