24 maja 2010
Boskie anomalia
Ciemna, letnia noc. Ciszę rozrywały dziewczęce jęki. Standardowe, młodzieńcze imprezy, naszpikowane alkoholem, papierosami i szalonym seksem. Leżał w krzakach przysłuchując się orgii. Dwie opróżnione butelki wina a umysł nadal nie był napojony. Dławiący śmiech stał w gardle. – Naiwne. Myślą, że ciało to miejsce pracy – wieczne zapewnienie bogactwa. Nawet nie zdają sobie sprawy jak łatwo w tej kruchej świątyni może zagościć nowe życie. I co wtedy? Zapewne aborcja, bo przecież tak łatwo w dzisiejszych czasach likwidować błędy. Znał takie panienki, dawniej chętnie się nimi bawił, wypinały zgrabne tyłeczki już po pięciu minutach rzekomej randki. Dziś pozbyły się młodzieńczej naiwności, postawiły na cennik – 100zł za godzinę. Czasem je odwiedzał, aby spuścić z ciała litry emocji. Kompromitacja – dostawał zniżki! Nastała chwilowa cisza. Jeden z chłopaków wyciągnął kamerę. Młoda, naga brunetka o hebanowej cerze rzuciła partnera na ziemię zatykając swoje mięsiste, czerwone usta przyrodzeniem. Dlaczego musieli zabawiać się tuż obok jego domu? Ironia. Z każdym latem nastolatkowi wymyślali coraz to odważniejsze posunięcia. A później płacz, – Dlaczego ten film jest w Internecie? Miał tego dość! Nawet spokojnie w własnym ogródku nie mógł się upić!
Dom- miejsce najbardziej przez niego znienawidzone. Jeszcze dwa lata wstecz było w nim życie. Piękna, wiecznie młoda żona, o oczach koloru czarnej perły, alabastrowej skórze, ząbkach niczym z kości słoniowej, promiennej, gładkiej twarzy, kruczoczarnych, aksamitnych włosach, dorodnym biuście, idealnej talii i w końcu tych uwodzicielskich, długich, smukłych nogach – wypełniała zimne ściany energią zmieszaną z emocjami. Brakowało mu jej. Dlaczego odeszła? Doszedł do wniosku, że się po prostu bała. Lodowatym, opanowanym głosem zarzucała niedojrzałość, poświęcanie się literaturze, skłonności do alkoholu i samotności. Brak tolerancji wobec artyzmu? Nie, kierował nią strach. Udawał stoika. Nie chciałby zapamiętała go jako rozkrzyczanego histeryka. Zdarza się, ludzie przychodzą i znienacka odchodzą. Niby przypadkiem spacerował w okolicach jej nowego lokum. Chciał prawdy i tylko prawdy. Ostry cios w policzek. Wychodziła z mieszkania w towarzystwie starszego od niego mężczyzny. Trzymali się za dłonie, kokieteryjnie rozmawiali, byli szczęśliwi. Frustracja, szukała pretekstu, a strach zawsze jest najlepszym kandydatem. Czar prysnął, to działo się naprawdę, ona już nigdy nie wypełni domu tym, co emanowało z niej na każdym kroku.
Twardy fotel, nie gustował w miękkich pluszach. Na stole stos książek, które jakimś cudem udało mu się wydać. W ręce czarodziejski specyfik, na uszach słuchawki, z których wydobywał się kawałek „Plaża” i mrok, który otulał go, niczym łono matki, jeszcze za czasów płodu. Samotność, samotność…wspomnienia. – Sprzedam dom i wyjadę. Łowca przygód. Wyszeptał ironicznie.
c.d.n.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga