11 sierpnia 2010
każdy po stronie siebie
ci barbarzyńcy, których zwiastował prorok Kawafis
są już na przedmieściach. okopali się drewnianym
monumentem, podzielili bruk na ten swój i ten nasz
jak parodię powszedniego chleba. obły kamień
puchnie w pięściach każdemu, lecz to nie tłusta ryba
więc lud nie będzie syty nim nie pogasną igrzyska.
niczym orda Abena Humei w wąwozie Alpuhary, ci krzyczą
o Bogu, który tylko z nimi. nie będę grał gwoździem
w kółko i krzyżyk, ale nadstawię banitom nietknięty
policzek. byłem altruistą w swoim czasie. w naiwnej
przestrzeni dbałem o niewidzialność rąk u progu żniw.
dziś szorstki duch bliższy mnie samego niż tlący się lont.
możesz być królem Grenady lub pomnikiem Krakowskiego
Przedmieścia, ale żadna chamsa skutecznie nie chroni
przed barbarzyństwem. za późno. zawłaszczone pogardą
symbole śnią już wyłącznie o własnych rozgoryczeniach.
17 sierpnia 2025
sam53
16 sierpnia 2025
sam53
16 sierpnia 2025
wiesiek
16 sierpnia 2025
dobrosław77
15 sierpnia 2025
violetta
15 sierpnia 2025
sam53
14 sierpnia 2025
wiesiek
14 sierpnia 2025
absynt
14 sierpnia 2025
absynt
14 sierpnia 2025
jesienna70