Mapoel Buoto, 9 października 2010
patrzę – nie widzę
słucham – nie myślę
wątpię – nie żyję
w moją stronę plynie rzeka kamieni
one są moimi łzami
was samych budzą marzenia
włamujące się w wasze ciała
krwinki miażdżone krwi-o-brusem
nikt się nie porusza
nikt w miejscu nie stoi
jest wszystko
jest nic
brak jakichkolwiek wzruszeń
czerwień złośliwa zakrywa oblicze
słońce zgasło przed świtem
planeta zarasta błękitem
armia w różne strony się miota
strzały wylatują z ludzkich warg
i nic, i nicość
i nie, i niewinność
ktoś schował błoto do plecaka
zamiast skryć swe zeszyty
ktoś namiętnie całował plakat
stojąc obok dziewczyny
włosy sadzone jak drzewa
myśli zgniatane dłońmi
kamień rozbity o głowę
woda wlana do oczu
radość rozerwana skrońmi
i niby coś widać
i niby coś mówić
i niby coś krzyczeć
przestrzeń pozbawiona echa
dłoń zanurzona w suficie
zboczenia ukrywane skrycie
sumienie kierujące twym bytem
serce zalane dymem
kto kogo nienawidzi
skąd biorą się pytania
ile znaczą nowe słowa
dążenie do wszystkopoznania
ochota do wyrzygania
upadek nowo-powstania
niechęć do psycho-kochania
ręce wplecione w głupotę
ciało związane dotykiem
pokarm pozbawiony smaku
życie bez dążo-skróceń
śmierć z cierpieniem i bólem
radość z podróży do piekła
normalność – nienormalnym bytem
szkło mową rozbite
odłamki wetknięte w życie......
Mapoel Buoto, 20 września 2010
długowieczność po dziadku Konstantym
inteligencję po cioci Julicie
urodę po nieżyjącym synu wujka Stefana
świeć Panie nad jego duszą
religijność po szwagrze Adamie
mądrość po mamie, upór po tacie
daj mi Panie Boże
talent po Stephen’ie King’u
majętność po Rockeffelerze
przedsiębiorczość po Gierku
podejrzliwość po Józefie Stalinie
zachłanność po Ojcu Rydzyku
bezwzględność po Henryku VIII
daj mi Panie Boże
daj na wszelki wypadek
abym mógł schować się przed Tobą
jak coś złego uczynię
aby mojej winy nie było!!!
Mapoel Buoto, 20 września 2010
widziałem
w oczach mężczyzny
głód i zapomnienie,
buty z plastiku
i
zasępioną twarz
kobiety
co siwym włosom
rosnąć pozwalała
i
młode dziewczę
co miało w oczach
zakłopotanie;
widziałem siebie
z oddali,
w biegu do nikąd
nikt nawet
na chwilę się nie zatrzymał
i
słychać było dźwięki
co w jednym kotle
wymieszane,
a była jednak cisza
w sercach
tych postaci
choć w różnych gestach
coś mówili
i
była pani z papierosem
nerwowo wypalanym
i
chłopak przy telefonie
co rękę miał w kieszeni,
coś mówił do słuchawki
szczerząc zęby;
panował spokój, oczekiwanie
i
ktoś też siedząc
czekał na pociąg
zmartwychwstania
i
właśnie weszła pani
z dwoma torbami
w dłoniach
i
ktoś z kimś
prowadził konwersację;
to wszystko
działo się
na bardzo brudnej stacji
i
ja tam byłem
i
oni byli;
ja marzyłem
oni marzyli
o tym
co jest przed nami
dziwnymi istotami
co żyją
wspomnieniami.......
Mapoel Buoto, 20 września 2010
Zanurzam głowę w strachu
Wlewam wciąż nowe napoje,
Dławię się swoim śmiechem,
Sam staje sie Bogiem;
Uciec od rzeczywistości,
Jedno przyświeca mi pragnienie,
Nie czuć niczego, nawet miłości,
Zalać świadomość milczeniem;
Wszystko wyrzucić z siebie,
Odrzucić zbędne bagaże,
Zeszmacić, upodlić całkiem,
Oczy zasypać piachem;
Zakryć ciało ubraniem,
Zszarganym przez lęk i niewiarę,
Zatopić nieznane słowa
W butelce ognistej wody;
Odkryć nowy dom
wśród butelkowych braci,
pożerać bezdusznie spojrzenia
dzieci z umarłych ulic;
iść tyłem do tłumu,
by nigdy nie ujrzeć
swojej dawnej, dziecięcej twarzy
z miną szczerej radości;
wolnej od łez nagich,
dziwnych uczuć agonii,
bukietu róż czarno-białych,
wspomnień z rdzawego miejsca;
w którym wszystko rodziło się
z prostej mądrości,
bez kłamstw i rękoczynów
czynionych przez wolę pijaka
Mapoel Buoto, 18 sierpnia 2010
pusta strona
w towarzystwie innych
pustych stron
kona
nieznana dłoń
nie zapisze jej nigdy
i umrze
niepotrzebnie stworzona
bez sensu istnienia
porzucona, wyrwana, zgnieciona
na chodnikowej płycie
kona
obok niej przechodzi tłum
i nikt nie schyli się
po nią
wyblakłą, zranioną, stłamszoną
by zobaczyła wszystko
z góry
zrujnowane swe siostry
swych braci
i umrze
bez słowa uwielbienia
wśród
obcych tworzyw
w śmietniku zapomnienia
wśród zmarłych róż
bez chwili nasycenia
skona
za życia martwa
pusta strona.....
Mapoel Buoto, 18 sierpnia 2010
polska katolicka
powszechna
jak chwasty na polu
antysemicka
jak ksiądz Jankowski
zmęczona matka
wieczorna
spocona
niczym ekspress spóźniony
zapomniana
niczym dzieci z byłych PGR-ów
osamotniona
jak proboszcz w nocy
bezwzględna
jak urzędnik skarbowy
poniewierana
jak dziecko upośledzone
zakrwawiona
niczym historia XX wieku
kojaca szelestem liści klonu
wielobarwnie radosna
jak początek jesieni
tryskająca zielenią pokrzywy
majestatyczna
niczym orzeł w przestrzeni
waleczna i sprzedajna
chytra i wielkoduszna
antysowiecka
teraz pro-amerykańska
czekająca na Boga
z kromką chleba
i setką wódki
bezkompromisowo wierząca
w lepsze czasy.
Mapoel Buoto, 12 sierpnia 2010
dom
samotność
wśród stu
osób
wąs gęsty
nerwowe ruchy
dym
pełno dymu
męskie i zapalniczka
na stole
radość
z widoku
pięciu drętwych istot
próbujących
być
kimś innym
kimś
kogo nie ma
i nigdy nie było
gesty rąk
wątłe ramiona
i zapadnięte oczy
szum w telewizorze
czarny kolor
dominuje
w jego życiu
smak nadchodzącej
śmierci
juz w ustach
czas
wrogiem nadziei
już odeszli
znowuż to samo........
Mapoel Buoto, 12 sierpnia 2010
porobiły się rowy w ludzkich sercach
ogromne jak nieprzebyte głębiny
porobiły się rowy w ludzkich sercach
od kul wystrzeliwanych i zrzuconych bomb
porobiły się rowy w ludzkich sercach
przez wytyczanie granic i odrębność narodów
porobiły się rowy w ludzkich sercach
ze strachu, gwałtów i przemocy
porobiły się rowy w ludzkich sercach
od pustych ciał i bezdusznych myśli
porobiły się rowy w ludzkich sercach
u moich braci, sióstr, ojców i matek
porobiły się rowy w ludzkich sercach
przez podziały klasowe i systemy rządów
porobiły się rowy w ludzkich sercach
z głodu, przepychu i chamstwa
porobiły się rowy w ludzkich sercach
od niespełnionych marzeń i doznań
porobiły się rowy w ludzkich sercach
od łez wędrujących w głowie
porobiły się rowy w ludzkich sercach
w moim też!!!
Mapoel Buoto, 12 sierpnia 2010
Sen-zmora
Ciągle zakrywa prawde
Śnie o nienawiści
Która dusi nagie ciało
Śnię o miłości
By wyrwać z wyobraźni
Sen-cudów
Szukam możliwości
Wprowadzenia go
Do realnego żywota
Pierwotnego bytu
Wymarłego świata
Aby wśród wraków i rupieci
Odszukać instynkt
Przebudzonej myśli
Wciąż
Śnię Ja, i Ty
Ty o Mnie
Ja o Tobie
Sen to życie
Na ziemi, w grobie
W pełni i w próżni
Sen to zmartwychwstanie
Sen to umieranie
Wszyscy są snami
Snami bez znaczeń......
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek
20 listopada 2024
3. Uogólniłbym pojęcieBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
Mówią o nich - anachronizmMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Bielszy odcień bieliMarek Gajowniczek