30 grudnia 2011

Pomocny wnuczek

Babciu! Babciu!
Do oświetlonego nocną lampką pokoju wbiegł chlopiec. Blond włosy robiły jasną falę wokół jego małej główki i podskoczyły lekko,gdy usiadł z rozbiegu na krańcu łóżka.
-Co robaczku?Co się stało?- zapytała babcia ze swojej poduszki.
-Nic babciu. Chciałem ci tylko powiedzieć,że mam prawdziwego kolegę w przedszkolu!-powiedział podekscytowany.
-Naprawdę?A jak ma na imię?-spytała babcia z zaciekawieniem.
-To Julian.-Odparł chłopiec.- Wiesz,ten co ostatnio podarł mój rysunek i się biliśmy,pamietasz?-kontynuował z zapałem.- Ale on mnie potem przeprosil i powiedział,że może faktycznie takie zwierzę gdzies istnieje,i że to wcale nie musi byc bujda...I dzisiaj opowiadalismy sobie o dziwnych stworach,co żyja w dalekim świecie i czekają aż je odkryjemy.Przecież to możliwe,prawda babciu?-spytał chłopiec obejmując babcię za ramiona.
Staruszka usmiechnęła się, a jej twarz pokryła się niewidocznymi dotąd zmarszczkami.Pomarszczona i wątła dłoń pogładziła głowę chłopca.
-Oj wnusiu,pewnie,że możesz je odkryć – powiedziała z uśmiechem.- Całe życie przed tobą.
-A ty odkrylaś jakieś dziwne zwierzę,o którym nikt nie słyszal?- spytał chłopiec patrząc z blyskiem w oczy babci.
Staruszka zachichotała.
-Wiesz,zwierza to nie...
Widząc pojawiające się na twarzy wnuka rozczarowanie,dodała zaraz:
-Ale odkryłam,że ludzie mają różne twarze...
Oczy chłopca zogromniały. Poprawil się na łóżku siadajac z jedną nogą podkurczoną,aby nie uciskac nóg babci.
-Jak to? Jakie mieli twarze?- pytał zdziwiony.-Takie jak maski,że jak chce to zakładam wesołą albo straszną?Tak babciu?czy jakie twarze mieli?- Pytał żywo zainteresowany,a wyobraźnia podsuwała mu obrazy ludzkich twarzy wykrzywionych rozmaitymi minami,to znów niczym klowny.
Babcia zadumała się chwilę.
-Wnusiu kochany,niepotrzebnie ci tym głowę zawracam – powiedziała z lekkim smutkiem w głosie.- Za mały jesteś,żeby to zrozumieć...
-Wcale nie jestem!Mam pieć lat!- odparł stanowczo chłopiec.- No
powiedz,jakie twarze mieli,proszę babciu....-chłopiec przytulił się
do babci z proszącym wyrazem oczu.
Babcia westchnela.Wiedziała,że nie powinna byla zaczynać tego tematu. Antoni był zbyt małym chłopcem,aby móc to zrozumieć.
-Różne kochanie...-odparła.- Czasami wesołe i miłe, czasami straszne. Chciałam ci tylko powiedzieć,że nie zawsze ludzie sa tacy, jakimi się wydają.
Pogłaskała chłopca czule po twarzy. To był jej skarb. Jedyna pociecha w starości i bólu,który nie opuszczał jej od paru miesięcy. Jasny promyczek, na którego wejście i szczebiot czekała cały dzień.
-To tak jak Julian,prawda?-zapytał po chwili wnuczek z zamyśloną twarzą.- Julian też był niegrzeczny dla mnie,a teraz jest moim kolegą. Teraz ma drugą twarz,prawda?- dopytywał się.
Ten mały chłopiec często zadziwiał swoją babcię. Usmiechneła się.
-Tak kochanie.Właśnie tak. Jesteś bardzo mądrym chłopcem- odparła.- I wiesz,mam nadzieję,że zawsze już będzie miał tę miłą twarz- dodała wichrząc dłonią złote loki.
-A teraz bądź tak miły i popraw babci poduszkę.Połowa pleców mi zdrętwiała od tego ciągłego leżenia.
-Dobrze babciu- odparł chłopiec.- Nogami też babci poruszać,żeby tak nie bolały?
-Oj dziecko!- zachichotała babcia.- Tym nogom już nic nie pomoże. Są stare i muszą boleć.
Z kuchni dobiegło wołanie matki:
-Antoni!Chodź na kolację!
Chłopczyk cmoknął babcię w policzek.
-Idź,idź-powiedziała babcia.- Ja zmówię jeszcze modlitwę.
Patrzyła za nim jak podchodzi do drzwi i macha jej reką zamykając je za sobą.
 
Tuż przed zaśnięciem Antoni odwiedzał jeszcze babcie. Czasami opowiadała mu historię biblijną,czasami wspomnienia z dzieciństwa lub zwyklą bajkę. Antoni uwielbiał te historie,chociaż matka mówila,że babcia wszystko zmyśla. Chłopiec wszedł cicho do pokoju. Babcia czytała modlitewnik,ale zaraz odłożyła go obok tacy z jedzeniem.
-Babciu...-chłopiec mówił cicho,jakby nie chciał,żeby ktoś inny go usłyszał.- Babciu,my już chyba wiemy,co może babci pomóc- powiedział nachylajac się nad głowa babci.
-Tak?-spytała zdumiona przyciagając go do siebie.-Co to takiego?
Chlopiec oparł się na łokciu o poduszkę i konspiracyjnym tonem zaczął opowiadać:
-Słyszałem,jak po kolacji mama rozmawiała z tata i wiesz? powiedziała,że jakby babcia wyciągneła nogi,to by wszystkim było łatwiej.
Babcia spojrzała na wnuczka. Wydawało sie,że w pierwszej chwili nie rozumie o czym Antek mówi. Chłopiec zeskoczył z łóżka i odkrył kołdrę z nóg babci. Jej chude nogi były lekko zgięte w kolanach, a palce u nóg przykurczone.
- To ja pomogę babci,dobrze?-zawołał chłopiec obejmując rękami stopy babci.- Spróbujemy,co?




Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1