21 października 2022
Nina i Czarna Herbata - Rozdział siódmy
Dziś mam wam szalenie dużo do opowiedzenia! Tak dużo, że nie wiem, czy zmieszczę się w jednej notce, ale spróbujmy! Enjoy!
Dzisiaj oszczędzę wam opowieści z terenu szkoły, bo poza nią zdarzyły się o wiele ciekawsze rzeczy.
Poniedziałek, siedemnastego października.
Właśnie byłam w trakcie moich domowych ćwiczeń, kiedy do mojego pokoju wszedł tata. Jego nastawienie do mnie nie zmieniło się od czasu pamiętnej kłótni. Nadal chodzi naburmuszony i jeśli już do mnie coś mówi, to zachowuje się, jakby robił to z wielkiej łaski. Dzisiaj poprosił mnie o popilnowanie Ignasia, gdyż z mamą idą na spacer do miejsca, które umownie nazywa się tu parkiem. Z racji, że byłam już po moich ćwiczeniach oraz lekcje na jutro miałam ogarnięte, to się zgodziłam. Na moje szczęście Ignaś to dość spokojne dziecko, które woli rysować niż biegać i drzeć japę, więc mam łatwiej i przyjemniej pod względem pilnowania, jak i pod względem bodźców sensorycznych. Ogólnie im więcej „Jeżycjady” czytam, tym bardziej braciszek przypomina mi jego małego imiennika z tej serii. Tak samo, jak mały Stryba nasz Ignaś jest typem cichego i ciapowatego introwertyka. Ja za to utożsamiam się z jego starszą siostrą, Laurą. Obie jesteśmy inteligentne, mamy kocią urodę i jesteśmy niejako odrzucone przez swoją rodzinę.
Młodego pilnowałam w salonie. Specjalnie do kieszeni bluzy dresowej wsadziłam sobie książkę „Tygrys i Róża”, w której Laura jest główną bohaterką. Na miejscu braciszek zajął się układaniem autek w równy rządek, a ja zabrałam się za pochłanianie przygód Laury. Pomimo że w trakcie powieści dziewczyna ma czternaście lat, to bardzo się utożsamiam się z jej postrzeganiem świata, emocjami i poczuciem odrzucenia przez wszystkich. Czytałam o jej wyprawie do Torunia z żywym zainteresowaniem, gdy nagle Ignaś zaczął głośno liczyć swoje małe samochodziki.
- Ignaś, możesz liczyć trochę ciszej?
- Ja nie jestem Ignaś, tylko Pawełek!
Zmroziło mnie to. Zamknęłam książkę z hukiem.
- Nie. Ty jesteś Ignaś. Ignacy Piotrowicz.
- A mama mówi, że jestem Pawełek! - Chłopaczek upierał się przy swoim. Czyżby matka jeszcze na niego chciała przelać swoje traumy? Czy nie wystarczy, że mnie i Oskara traktuje niczym królowa lodu swoich podwładnych? Nawet nie mam z kim o tym pogadać. Tata usprawiedliwi swoją Anielkę w każdej sprawie, a Oskara więcej w domu nie ma niż jest. Niestety nie zdążyłam nic odpowiedzieć Ignacemu, bo do domu wrócili rodzice. Nie miałam ochoty na chociażby wymianę grzeczności z nimi. Nie po tym, co usłyszałam. Ruszyłam powoli do swojego pokoju. Nie mogłam zasnąć aż do drugiej w nocy, tak rozmyślałam nad tą całą sprawą. A teraz piszę w środku nocy.
Wtorek, osiemnastego października.
Właśnie wróciłam z zajęć u Tomka i muszę wam o nich opowiedzieć. W sumie to raczej o końcówce. Dzisiaj również towarzyszyła nam Patrycja. Starałam się być dla niej bardzo miła. W końcu Tomek zwrócił mi już raz uwagę, więc staram się pilnować. Na początku opowiedziałam im tę całą historię z Ignasiem. Nawet jej nie skomentowali! Tylko pokiwali współczująco głowami. Skąd mam wiedzieć co o tym myślą? Dopiero pod koniec zajęć, gdy schodziliśmy z Tomkiem z bieżni, jego małżonka odezwała się na nowo.
- Tomuś, może zaprosilibyśmy Ninę do siebie? Dostałam SMS od administratorki grupy, że coś znalazła.
Serce zabiło mi mocniej, ale niestety fizjoterapeuta nie podzielał mojego entuzjazmu.
- Pati, ty wiesz, co o tym myślę. Mogłoby to zostać uznane za faworyzację. Poza tym nie wiem, czy rodzice naszej panienki by się zgodzili...
- Nina jest pełnoletnia i sama powinna decydować o takich rzeczach. - Te słowa padły z ust mojego taty, który stał w drzwiach. Najwyraźniej zajęcia się skończyły, a my się nadmiernie rozgadaliśmy. Obiecałam, że dam im znać o mojej decyzji wieczorem na messengerze i ruszyłam ku wyjściu.
Wieczorem potwierdziłam chęć przybycia. Umówiliśmy się, że w czwartek po zajęciach od razu wezmą mnie do siebie, a potem Tomek odwiezie mnie do domu.
Czwartek, dwudziestego października.
I tak się stało. Od rana byłam podekscytowana tym, że w końcu odwiedzę Tomka w jego domu! To uczucie mieszało się też ze stresem, bo w końcu nie wiedziałam, czego dowiem się o Pawle. W szkole nie mogłam się na niczym skupić. W końcu po czwartkowych zajęciach nastąpiła godzina zero i wszyscy troje ruszyliśmy do ich auta. Tomek jeszcze przed wyjściem trzy razy sprawdził, czy mam dobrze zapiętą kurtkę, a w samochodzie chyba z miliard razy pytał, czy dobrze zapięłam pasy. Tak jakbyśmy wybierali się na Alaskę, a nie na dziesięciominutową jazdę samochodem. Z drugiej strony to wzruszające, że tak się o mnie troszczy.
Państwo Kalisz nie mieszkają bynajmniej w pałacu. Ich mieszkanie znajduje się w szarej, kwadratowej bryle, która kryje w sobie dwa mieszkania. Wszystko jest otoczone zieloną siatką. Przy ich zarobkach powinno być ich stać na coś lepszego...
W środku, pomimo że wystrój jest raczej stonowany i minimalistyczny, tak jakby dla kontrastu na każdej ścianie wiszą kolorowe lampki choinkowe, przynajmniej w salonie. To właśnie je zamiast światła głównego włączyła gospodyni. Żebyśmy nie tracili czasu, od razu usiedliśmy przy dużym, dębowym stole. Odpalili laptopa, a Patrycja od razu zalogowała się na fejsa. Wręcz z podekscytowaniem weszła w wiadomości, ale jednak mina szybko jej zrzedła.
- Nina, przypomnij mi, jak nazywał się twój brat.
- Paweł Piotrowicz. Coś jest nie tak? - Jej nastrój zaczął mi się udzielać. Moje mięśnie ze stresu zaczęły się napinać bardziej niż zwykle, przez co nogi nadmiernie się wyprostowały.
- Spokojnie, Nina. Po prostu coś mi się tu nie zgadza.
- Co dokładniej? - Zagadnął fizjoterapeuta.
- Według informacji pani Natalii jest niemożliwe, by wtedy cokolwiek mogło się tam zdarzyć. Tego dnia wyjątkowo to miejsce było zamknięte z powodu jakichś zakażeń wody.
Zaczęło mi się kręcić w głowie.
- Nie, to niemożliwe... – Oddychałam już głęboko, bo zaczęło brakować mi tchu. Czyżby Paulina nie kłamała? - Przecież wszystko dokładnie pamiętam, wszystko! Paulinę, Pawła, ich zakład, rozpacz rodziców! To niemożliwe, oni wszyscy kłamią! - Wbrew posiadanej przeze mnie wiedzy i rozsądkowi próbowałam wstać na tych moich spastycznych nogach. Już samo to było bardzo kiepskim pomysłem, a z towarzyszącymi zawrotami głowy to już w ogóle. Nagle usłyszałam huk. To ja upadłam. Potem nastała ciemność.
Obudziłam się. Miałam nad sobą twarze zatroskanego młodego małżeństwa.
- Mówiłem, żeby zadzwonić na pogotowie!
-Daj spokój, już się budzi.
Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że leżałam na kanapie. Byłam przykryta kocem. Tomek delikatnie pomógł mi usiąść. Patrycja podała mi kubek gorącej czekolady z piankami.
- Zemdlałaś. Powinnaś wypić coś ciepłego. - Kiwnęłam tylko głową. Przez następne pół godziny zabawiali mnie rozmową, czy to książkach, czy o neurologii. Nikt nie poruszał tematu Pawła, ale wisiał on niemalże w gęstym od emocji powietrzu.
Kiedy zbieraliśmy się już do wyjścia, Patrycja usiadła obok mnie. W tym samym czasie Tomek zakładał mi buty.
- Nie martw się, rozwiążemy tę sprawę. Nie zostawimy cię tak, ale dziś już o tym nie myśl. - Pogłaskała mnie po policzku, co było całkiem miłe. Jakoś po tym zemdleniu łatwo się rozklejałam. Wręczyła mi książkę – Pożyczam ci ją. To „Skazana” autorstwa Teri Terry. Fajny, brytyjski młodzieżowy thriller. Swoją drogą powinnaś trochę przystopować z tym snobowaniem się i zasmakować też trochę literatury innej niż polskie młodzieżówki. - Puściła mi oczko.
W każdy inny dzień bym się wkurzyła, ale byłam na to za słaba, więc tylko kiwnęłam głową. Poczułam do niej cień sympatii.
W drodze powrotnej musiałam błagać Tomka, by nie mówił tacie o moim zemdleniu. W końcu niechętnie, ale się zgodził.
Uff, to koniec na dzisiaj. Cały czas myślę o tym, czego się dowiedziałam oraz o sprawie z Ignasiem. Jedynie książka pomaga mi oderwać się od tego wszystkiego. Faktycznie, jest niezła.
Trzymajcie się!
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek
20 listopada 2024
3. Uogólniłbym pojęcieBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
Mówią o nich - anachronizmMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Bielszy odcień bieliMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.