7 lipca 2010
***(na wyciągnięcie ręki)
Na wyciągnięcie ręki
Na odległość szeptu
Na noce samotne i złe
Na poranków leniwą bezsenność
Mnie już nie masz
I kiedy znów skarcić mnie zechcesz
Za pocałunki zbyt czułe
Pieszczoty zbyt delikatne
Splecenia dłoni
Nieprzypadkowe
Lecz zamierzone
i tęskne bliskości
Mnie już nie będzie
I choć szepniesz
Jak zawsze spóźnione
Przepraszam
Choć ramienia nadstawisz
Bym głowę złożyć na nim mogła
Choć będziesz krzyczał i złorzeczył
Aniołowi naszemu
Że zdarzyć się miłości pozwolił
Nie wrócę
Zaśnij więc
Snem spokojnym i cichym
Oczy zamknij
By łez nieszczerych wylewać nie musiały
Policzek przytul do zimnej poduszki
Zaśnij
A kiedy zbudzisz się
Niepewny
Czy sen to czy jawa
Kochaj dalej
Na wyciągnięcie ręki
Na odległość szeptu
Kochaj
bez wzajemności
22 grudnia 2025
Eva T.
22 grudnia 2025
Marek Jastrząb
22 grudnia 2025
wiesiek
22 grudnia 2025
Yaro
21 grudnia 2025
violetta
21 grudnia 2025
sam53
21 grudnia 2025
ais
21 grudnia 2025
wiesiek
20 grudnia 2025
Anthony DiMichele
20 grudnia 2025
Anthony DiMichele