20 czerwca 2011
Alkoholowy metabolizm szpaków
Przeciętny dzień – szpak spod parapetu
drze dziób i wali skrzydłami o blachę.
Za chwilę odfrunie, by wracać i zerkać
na mnie zza różowych ciałek dżdżownic.
Góry na miejscu, druty wiszą na słupach,
rozpędzone samochody szumią z oddali
zwyczajnie. Dlaczego, w takim razie, czuję,
a nawet wiem, z hiszpańskimi naukowcami,
że kończy się czas? – wykrzywia się w tor
rzuconego kamienia. Pamiętam ze szkolnych
zajęć, że poleciałby najdalej rzucony
pod kątem czterdziestu pięciu stopni.
Naskórek na palcu wskazującym zgrubiał,
wyraźnie formuje się w coś, co nie chce być
mną. Znam więcej miejsc, gdzie pod skórą
zbroją się obce grudki, jednak to palec
wskazuje najwymowniej. Szpak drze dziób
codziennie, ale od kiedy? Tej wiosny
zadomowił się pierwszy raz. Żre czereśnie
z całym ich fermentem, wraca pod parapet
i śpiewa pijackim głosem, że kończy się czas,
kamień rzucono mocno, za mocno w górę.
25 kwietnia 2024
mamy szczęście żyć oboksam53
24 kwietnia 2024
W ciszyArsis
24 kwietnia 2024
Ołowiane żołnierzykiSztelak Marcin
23 kwietnia 2024
Psychoza wg HitchcockaMarek Gajowniczek
23 kwietnia 2024
BleKrzysztof Piątek
23 kwietnia 2024
With no CraftAdam Pietras (Barry Kant)
22 kwietnia 2024
o co chodzisam53
22 kwietnia 2024
InkarnacjaMarek Gajowniczek
22 kwietnia 2024
zapach bzusam53
22 kwietnia 2024
Sursum cordaMarek Gajowniczek