Marcin Lulek, 18 maja 2010
Te dwa niebieskie jeziorka
świecące w oddali
A ten szczyt
niezdarniepnący się w górę.
Jednak ta dolina
rozpościerająca się nagle
od tej stromej góry, które od czasu do czasu
ruszały się, jakby pekająca
skorupa ziemska.
I to wszystko nam mówi,
że to coś najpiękniejszego w świecie
czego nie da się opisać żadnymi słowy.
Marcin Luraniec
Marcin Lulek, 18 maja 2010
Gdym do mety już dotarł,
radości mej w progu na próżno szukam.
CZY tak musi być ?- sam pytam siebie,
będąc u bram rozpaczy.
Gdy kurz opadł,
zastanawiam się czy to wszystko miało-
ma-
będzie mieć sens.
Przecież mury co trzymały- RUNĄ.
Ciepło nastało, pokonując chłód.
Ptak już zajął swe stanowisko śpiewaka.
A słońce nie śpieszy się by odejść.
Wszystko wyrzekło się smutku,
by kiedyś na nowo zaprosić do serca.
Lecz serce ME nie pozwala mi się rozradować.
Nie skacze jak inni,
co w próżności dotarli do mety.
Ja nie chce tak jak oni,
choć bieg wycisnął ze mnie ostatnie poty.
Me usta nie dosięgają obydwojga uszu.
To co STARE we mnie nie,
nie odpłynęło całkowicie z nurtem rzeki,
gdy oni dotarli już do brzegu.
Ale zbyt dużo straciłem, gdy dotarłem do mety.
Gdy już jej bram dotknąłem z ulgą,
straciłem wolność, siłę, przyjaciół, wiarę w siebie.
WARTOŚCI- czy pozostały ?
Mą radość mogę opiewać tylko z siostrą samotnością,
i bratem Słońcem.
Jeśli to można nazwać wogóle radością.
A później już tylko pogrążony jestem w tajemnicach snu zmęczony.
Lecz nie żałuję mych osłabionych kości,
gdy radosną bajkę OBY wysnuć kiedyś mą Niebieską,
i z czystością serca, gdy inni ze skorupą ciążącą,
opuszczę stadion mego życia z Krzyżem wspaniałym- opuszczę-
a NIE łatwości moje w moc się obrócą.
Marcin Luraniec
Marcin Lulek, 18 maja 2010
Miałem piękny sen,
Śniła mi się miłość.
Tak jest ona piękna,
Bo ona jest jak pokarm dla ciała.
Ale ważniejsza jest …ważniejsza od…
Nic nie ma w moim życiu
Pustka złość nienawiść nerwy-pułapka
Drzewa w zimie szarość, zimno to czerń,
Może przyjść lato, hm tak to ciepło
Ono przemienia stres, z tym mogę podjąć trud
Bo jest siła, tylko przez ten jeden napęd, tylko ten jeden napęd napedza
Jeśli radio ma, samochód ma ja też chcę, ja też chcę, ja też chcę, ja też, ja też, ja też.
Marcin Luraniec
Marcin Lulek, 18 maja 2010
Nie chcę, nie chcę.
Gdy z potworem wciąż się gorem,
i ugorem na podłogę chlustam z całą siłą.
Wstać nie mogę.
Ziemią jestem zakopany.
Ojcze !
Wtedy mą Nadzieję wołam co przyjść może z wysoka-
o głupim ja że tylko wtedy gdy krew mi z ciała wyłazi.
Gdy z pazurów bród się dostaje, gdy gały wychodzą,
gdy mięśnie z trupów wyłażą szczurom na pożarcie,
i krew zalewa zcisłą watrobę z uwielbieniem.
Ojcze !
Odkop- wołam z rozpaczą. Nadzieją mi przywal z odwagą
nie ziemą krwistą, zastygłą z Edenu-
pierwotnością grzechu mego. Nie.
Przełam we mnie ten mur okropny. Wołam z rozpaczą.
Odkopie z miłości do mnie, choć krwawy przeze mnie.
Ojcze !
Jednak niechętnie odwracam się,
i on szaleje gnuśnie, rwąc ze złości niemożliwej,
niewyobrażalnej, co może zgnieść samego siebie
z tak wielką nienawiścią kipi jego serce, lecz nie całkiem takie czarne,
brudne i złe, jakby on sam tak bardzo, bardzo okrutnie chciał.
Tak wrzeszczy, że uszy me wybuchły uderzając o siebie.
Ojcze !
Jednak on dalej nie daje za wygraną już od zakazanego owocu nieustannie,
ku mojemu nieszczęściu, aby wystraszyć mą duszę- on dla tego wszystko zrobi.
Miota się okrutnie, chce żeby go tak przedstawiać, chce przeciwnością Bożą być,
ale smuci, że także dobro w nim jest sądzę także, bo przez Najwyższego został stworzony.
Miliony nie są same. Mocą Bożą zostaną wsparte oddziały jego- miłością, nadzieją, dobrocią.
Z największą ochotą oddaje duszę Bogu- Jemu powierzam stery mego statku.
Ojcze !
Co na upiorną przystań statków miliardy czuwa.
Nie zatoną, gdy z Krzyżem trzyma piorun ostatni.
Bo głaz spadł w dolinę pełną kamieni lepkich od winy, by w końcu zbudować Golgotę.
Mogę iść oczyszczony, żeby nie zatonąć- łódż zatkana.
Ogrodnik zasadził we mnie dzewo nowe, co tamte pożarł grzechu ogień.
Na nowo budzi we mnie nowe pączki życia, ale węgle pozostaną na zawsze- NIE ZNIKNĄ
Marcin Luraniec
Marcin Lulek, 18 maja 2010
Jest coś, co pozwala żyć,
co przynosi szczęście,
co nie pozwala myśleć i działać złu,
co niszczy demony i w śmierć ich obraca,
co motywuje do uśmiechu i dobrego,
co ulepsza świat,
co szarość w barwy ubogaca,
bez czego każdy ginie,
bo to przyniosło nam zbawienie
na zawsze.
Marcin Luraniec
Marcin Lulek, 18 maja 2010
Pąki w nas rosną,
i nadzieją trzosną.
Spośród smutku zimą,
dobra w nas nie zginą.
Gdy promień ciepła je rozbudzi,
w rozpaczy diabeł się nie łudzi.
Bo nadziei pożar w nas rozpali,
przybyły wiosną bociek z oddali.
Rozprawi się ze złem,
ja o tym wiem.
Marcin Luraniec
Marcin Lulek, 18 maja 2010
Kiedy oczy me patrzą na zgniłą skórę z banana,
co niedawno tak upiększył chwilę tego ciała,
i żółcienił się w słońcu zachodzącym,
śmiejąc się do mnie-
myślę patrząc na zwłoki,
nie chcę tak samo usidlić swe życie.
Chcę zachować tą żółć w promieniach,
i upiększyć chwilę przychodzącą,
aby piękniejszą w idei Dobra pozostała.
Nie chce być kiedyś zwłokami
co większe mają wartości.
Marcin Luraniec
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta
20 grudnia 2024
Na świętavioletta
20 grudnia 2024
Zamiast ibupromudoremi
20 grudnia 2024
jeszcze jeszczesam53
20 grudnia 2024
2012wiesiek
20 grudnia 2024
Pastorałka trochę kulawajeśli tylko