30 października 2010
Gałki oczne.
Chcę żeby w nie wpadł. Nie mógł się uwolnić, przynajmniej przez chwilę czuł to, co ja. Chcę żeby utonął, zatracił się, zniknął. Przestał istnieć z powodu dwóch źrenic okolonych miodową tęczówką. Chcę żeby wstał pewnego ranka i pomyślał, że jeżeli dziś w nie nie spojrzy to stanie się coś strasznego, żeby przez jeden moment było jak w ckliwych, romantycznych powieścidłach. Żeby te oczy, rzekomo zwierciadła duszy prześladowały go, żeby przynajmniej przez sekundę były ważniejsze od czegokolwiek innego. Chcę żeby on chciał w nie wpaść. Chciał nie móc się uwolnić, przynajmniej przez chwilę. Chcę żeby spojrzenie wystarczyło, bo spojrzenie jest bezpieczne, nie zobowiązuje do niczego. Zresztą w sztuce zazwyczaj nie potrzeba niczego więcej, ona patrzy mu w oczy i on już wszystko wie, bez zbędnych, niezręcznych słów. Błędów stylistycznych i konsekwencji, które podążają za zdaniami jak cień. Spojrzeć i mieć pewność. To takie proste. Dotykamy się spojrzeniami, owszem, kiedy tylko nadarza się okazja. I co z tego ? Dwie minuty istnienia tylko w błękicie byłyby dobrym dobrym początkiem dla bardzo romantycznej historii. Byłyby, ale nie są. Ja się zatracam, on się tapla w miodzie, potem trzeba zgasić papierosa i odejść. Każde do swojego życia, zabawek, strachów i marzeń. Każde z nas gra przed drugim kogoś trochę innego. Skłamało gdzieś w między czasie, jeżeli nie słowem to gestem, zachowaniem, zamiast zapytać wyciągnęliśmy wnioski na podstawie dostępnych pozorów. Ale oczy są prawdziwe. Choć nie wierzę, że można z nich cokolwiek wyczytać, gdyby istniała taka możliwość wiedziałby doskonale już wszystko i, tego wymagałoby dobre wychowanie, ustosunkowałby się jakoś do histerycznego wyznania desperatki wypisanego w bursztynie źrenic.
Chcę żeby w nie wpadł. Chcę żeby nie mógł się uwolnić, tak jak ja nie mogę. Chcę żeby chciał w nie wpaść. Chcę żeby chciał nie móc się uwolnić, tak jak ja. Zasadniczo nie wierzę w miłość. Wierzę w działanie feromonów, wzajemny szacunek, głębokie przywiązanie do drugiego człowieka, chęć przetrwania gatunku, porozumienie na poziomie intelektualnym, dopasowanie seksualne, zgodność charakterów, wyznawanie podobnych wartości, dobieranie się w pary na podstawie temperamentów.
Tylko, że ja mam tylko jego oczy.
Nie było okazji do upajania się feromonami, wzajemnego szacunku, ani tym bardziej głębokiego przywiązania, czy starań o przedłużenie istnienia gatunku ludzkiego. Nawet nie wiem czy istnieje porozumienie na poziomie intelektualnym i czy podobne wartości są dla nas ważne. Temperament ? No pewnie ma. Jakiś.
Wiem tylko, że są niebieskie.
Dwie niebieskie tęczówki, pośrodku których pysznią się dwie czarne źrenice.
Dwie gałki oczne osadzone w oczodołach.
Czy też dwa lazury w jego twarzy.
Jak zwał, tak zwał. Opętały mnie.
Chcę żeby moje opętały jego.
To byłaby dobra historia.
22 grudnia 2024
Prostotadoremi
22 grudnia 2024
fantazjeYaro
22 grudnia 2024
2212wiesiek
22 grudnia 2024
śnieg w prezenciesam53
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta