27 czerwca 2011
jeszcze nie ostygłeś w ziemi
Jeszcze nie ostygłeś w ziemi już byłam siwa i o piędź mniejsza jakby moje ciało zmalało właśnie o ciebie. Niewiele, ale ostatecznie i nieodwracalnie zabrali cię obracam pierścionek na wspak na zimnym palcu; policzki stają się sine jak nikiel i rtęć. W twoim pokoju od lat w oknach wiszą białe prześcieradła, matka zszywa firanki nieprzeźroczyste jak beton, żeby to wszystko wyglądało dobrze kiedy wrócisz, mówi.
W każdym mijanym oknie stoisz podwójny - już musisz iść - mówię, - nie możesz tu zostać ktoś cię zobaczy; ludzie zaczynają gadać, wiesz, to nie da mi spokoju. Proszę, musisz już iść!
W końcu odsuwasz się od ostatniego okna odgarniasz włosy na ramiona, wychodzisz obrażony – rzeczywiście już późno, uściskaj wszystkich, zapomniałem
-
szyba jest czysta
nietknięta
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
violetta
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wiesiek
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
absynt
22 lutego 2025
absynt