4 listopada 2010
Drezno – Kijów. Podróż I
Waldemarowi Wolańczykowi powszechnie zwanemu Lawiną
Nadano mi imię po zmarłym za
późno - nie zmartwychwstał, a ja
dostałem jeszcze jeden cień. Od
tej pory wszędzie chodziliśmy we
dwóch wszystkie okna wychodziły
na Wschód wszystkie pociągi jeździły
przez Charków w uszach do nocy
dzwoniło mi nieme „h”.
Jeszcze nikomu tego nie
powiedziałeś ale ty już nigdzie się nie
spieszysz teraz tylko modlisz się na kolanach
bardziej niż kiedykolwiek stojąc w
drzwiach zamkniętej Połtawy. Teraz ja
mówię twoje ciało porusza się w takt
pakowanych walizek równomiernie rozłożone serce
nagle nie dopina się zamek
pęka
Ostatni raz wracamy tamtędy w grudniową
noc jest prawie nazajutrz tylko godziny brakuje
zdążysz zobaczyć jeszcze raz wszystko trzymam
zepsuty zamek w rekach wysypujesz się z
walizki nie mam paszportu wiz odznaczeń
śnieg pada mi na usta na powieki ciężki czas
walizek bez dna ludzi bez zamków pociągów bez
torów
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
violetta
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wiesiek
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
absynt
22 lutego 2025
absynt