4 lipca 2010
w otchlaniach Hadesu
W otchłaniach Hadesu czyli pianino+osioł czyli awaria zegarków czyli wariacje na temat tak-zwanej-rzeczywistości
Ci, co schodzą do piekieł by potem dostąpić chwały i wrócić z nagrodą.
Mamy ich wielu. Bohaterowie. Prometeusz znalazł ogień, Orfeusz przechadza się po szatańskich czeluściach by uścisnąć Eurydykę. Mojżesz widzi ziemię obiecaną, a Chrystus Zbawiciel odchodzi w górę po przebyciu wielu cierpiń. Misja zostaje spełniona.
Mój bohater to młody meksykanin Juan , który mija się z misją i trafia do małego widmo-miasteczka w poszukiwaniu tatka.
Szybko doświadcza strachu. Próbuje uciec przed upiorami zmarłych ale się nie da. Umiera.
Co się dzieje dalej po śmierci? Proste jak sznurek. Ontologiczno-eskatologiczno-epistemiologiczna bajka.
Zmarłych ciała leżą grzecznie pod gruntem, a ich dusze szukają ukojenia w nawiedzaniu żywych, aby ci ich wybawili ( to jeszcze = tradycja błąkających się dusz meksykańskich) ale co zrobić z dychotomią. Świadomością duszy i świadomością ciała, a każda inna, każda robi coś innego.
Jak wiekszość dywagacji pośmiertnych śmiertelnym się to w głowie nie mieści.
Duchy się męczą, nie ma się ich co bać, a ciała leżą i narzekają że ich w kościach łamie, bo trumny gniją od wilgoci.
Continuum mortem, życie zaczyna się po śmierci, to właściwie jeden ciąg.
Myśli te same, to, czego się dokonało albo raczej czego nie. Żale, niespełnione nadzieje, spełnione katastrofy. Nieudana egzystencja i świadomość porażki już na zawsze. Ciała wiercą się niespokojnie, dyskutują z sąsiadami , słyszą stąpające po nich kroki. Dusze śmigają po okolicy i próbują odkupić, bezskutecznie, swoje grzechy za życia i za śmierci.
Wnikliwy poszukiwacz światełka w tunelu znajdzie je.
Jedna postać, Susana, to ktoś inny od ludzi z wioski. Pełna życia, kochająca i zmysłowa, opala się jak złota kotka nad brzegiem morza. Ponętna, piękna, pachnąca. Głosi apogeum miłości, w równej mierze tej cielesnej.
Szybko traci kontakt z rzeczywistością, natomiast utrzymuje go z ,nierealnym dla większości, kochankiem.
Umiera, wyrzuca z a drzwi księdza, który krzyczy z ambony , że zbawienie jest dla nielicznych, ale on nie mówi o nich. Nawet spowiedź wydziela jak chleb, nie dla wszystkich starcza. Obraz instytucji kościoła w pełnej krasie.
Jedyny czas wieczny to czas miłości, zdaje się mamrotać duch Susany naszej heretyczki. Gdyż pamiętamy o wszystim i mamy bardzo dużo czasu żeby to przemyśleć, jeśli życie było szcześliwe, tak tez będzie się toczyć dalej. Szczęśliwie.
Mimo meksykańskiego pochodzenia autor Juan Rulfo niewiele ma wspólnego z innymi pisarzami jego pokolenia i jego szerokości geograficznej.
Oczekujemy wyprawy w krainę cudowności , pełnej realizmu magicznego, który wprowadza magię do żucia codziennego, życie codzienne do magii.
Wydarzenia pozbawione są wyjaśnienia logicznego, a to co wydaję się niezwykłe i nie-z-tego-świata tak naprawdę kryje się w prostych , trywialnych wręcz czynnościach, osobach, miejscach.
Ameryce Łacińskiej jest łatwiej. Tutaj aspekty społeczne, kulturowe, religijne aż proszą się żeby je włożyć do garnka i wymieszać, przekrzykując sie w radosnym uniesieniu.
Obrzędy santerii czy voodoo jako najbardziej znane, nie licząc setek innych synkretyzmów bogów, bóst, wirzeń, rytułałów , czy też wieży babel narodowości ,eks-niewolników, eks-kolonizatorów, eks-tubylców.
Mozaika zlepiona w całość, kombinacje tradycji, zwyczajów,wyznań,historii osobistych, kolektywnych, narodowościowych.
Nie chodzi tu również o surrealizm, gdyż nie ma granicy między snem a jawą. Kiedy śnimy i która rzeczywistość jest „prawdziwa”. kto wie
W marzeniach sennych osioł a obok niego pianino, na piaszczystej plaży .
Na Kubie jest to widok codzienny, po ulicach walają się sprzęty codziennego użytku, niektóre dzielnice przypominają wysypiska śmieci.
Ktoś przytargał stary grat - pianino, a osioł właśnie zerwał się ze sznurka. Wszystko jest, wszystko obok siebie, wystarczy się rozejrzeć i dostrzec. Nie trzeba pędzić na wystawę Daliego czy czytać Bretona by zanurzyć się w nie-rzeczywistym.
Nie ma podziału na realne i nie-realne, nie jest określone to co może istnieć w symbiozie. To tylko nakazy i zakazy społeczne, warunki umów, przykłady.
Magia raz dostrzeżona już nigdy nie zniknie, tylko wariaci są normalni mawiał johnatan carroll.
W noweli , o której wspomniałam , czas i przestrzeń nie isnieje. Wszystko płynie, przemieszcza się, zmienia kształt. Trzeba zmienić stan świadomości, odłożyć europejskość i otworzyć umysł.
Umarli nie znają czasu ni przestrzeni, a ponieważ śmierć jest początkiem życia, tak i życie jest zaproszeniem do śmierci.
Piekło to nie tylko inni, w przeciwieństwie do tego co stwierdził J.P.Sartre.
Piekło to to co my sami sobie przygotujemy, tutaj czy tam, jak widać, niewielka różnica.
Wróćmy na chwilę tutaj, jeśli ktoś ma 10 dni wolnego w roku to ma 1 rok wolnego w 10 lat.
Żyjemy więc w klatkach ( naprawdę. Pytam gdzie mieszkasz synu,a on , że w klatce B4 )
czasami nie daje już rady i biegniemy do sklepu zoologicznego by sobie coś znależć. Nieważne co, byleby było w klatce jak my, i byśmy mieli władzę by ją otwierać i zamykać. Czego nie można powiedzieć o naszej, możemy tylko iść się przewietrzyć.
Dzieci i starcy zachowują się inaczej. Dla nich nie ma pośpiechu, godzinami potrafią przesypywać piasek lub patrzeć na przechodniów. Co się dzieje, czyżby
zegarki miały awarję....
2005
22 grudnia 2024
Prostotadoremi
22 grudnia 2024
fantazjeYaro
22 grudnia 2024
2212wiesiek
22 grudnia 2024
śnieg w prezenciesam53
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta