9 sierpnia 2014
Tak jak on.
Zdarzają się w życiu takie okresy, (mam nadzieję, że tylko się zdarzają, że nie trwają wiecznie) kiedy wszystko jest koszmarem. Sen jest koszmarem, praca jest koszmarem, brak pracy jest koszmarem. Człowiek budzi się z węzłem nerwów i strachu gdzieś w okolicach żołądka. „Muszę” – to pierwsza myśl, „Muszę przetrwać”. Mam co jeść, mam dach nad głową, mimo to, wszystko jest paranoją, wszystko jest trudne. Nienawidzę czuć się jak trybik w maszynie. Chciałabym zawisnąć gdzieś pomiędzy, nie czuć bólu i strachu, nie tęsknić. Odliczam dni. Ba! Godziny do powrotu.
Stańko. Nie wiedziałam, że to ta płyta. Popijając poranną kawę, dźwięki pierwszego utworu wbiły się w moje ucho: wieczór, wolny oddech, ciepło, wino i on. Wszystko wróciło jakbym nagle się tam przeniosła. Miałam wrażenie, że moje serce na kilka sekund się zatrzymało. Gdzie on teraz jest? Z kim on teraz jest? Co robi? O czym myśli? Czy choć przez chwilę przez cały ten czas pomyślał o mnie?
Góry, wszędzie góry i zielono. Nienawidzę. Tęsknię za śmierdzącym, zatłoczonym miastem. Tam można zamaskować swoją samotność przed samym sobą. Tu się nie da. Ta przestrzeń jest jak lustro – można zobaczyć jak bardzo jesteśmy sami i jak natura potrafi mieć nas w dupie. Nie pomóc ani trochę. Wszystko wymaga wysiłku. Jestem zmęczona. Potwornie zmęczona.
Wiatr mnie niepokoi. Prawie porwał pranie, które przed chwilą powiesiłam. Widzę ciemne chmury. Chłód wkrada się pod mój beżowy sweter. Już dawno powinnam przestać w nim chodzić. Nienawidzę go. Jest za stary. Nudny i przeżył ze mną zbyt wiele. „Pijesz za dużo kawy” – mówią. Pierdolę ich. Brzuch boli mnie, bo za dużo jej piję. „Nie pal tyle” – mówią. Pierdolę ich. Szkoda, że całej reszty nie potrafię pierdolić tak jak tych kąśliwych uwag. Nie daję rady. Kolejna herbata. Może nie powinnam też tyle słodzić?!
Pisze, nie mogę zaprzeczyć. Częstotliwość: co 3 dni. Moje 72 godziny oczekiwania w napięciu (w końcu nie wiem, czy na pewno się odezwie) na minutę euforii, bo tyle trwa odczytanie krótkiej wiadomości od niego. Napisałam, że tęsknię. To był błąd. Stawiając wszystko na jedną kartę, można dokładnie wszystko stracić. Odizolował się. Ani słowa, że żal, że mnie nie ma. Ani słowa o mojej urodzie. Ani jednego komplementu. Wystraszył się? Boi się małej, bezradnej blondyneczki?! Boi się czuć. Ja też się boję. Może kiedyś to przed sobą przyznamy. Nie wiem.
Odtwarzam smak kawy, którą mi robił. Doskonały. Odtwarzam też w pamięci jego smak. Doskonały.
Rozpuściłam dziś włosy. Są takie miękkie i jasne. Dotykam ich. Tak jak on ich dotykał.
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek