16 september 2018

13 september 2018, thursday ( Człowiek czy zwierze )

Komunikacja to mądre słowo. Niektórzy wywodzą to słowo od słowa 'komunia' a dla zjednoczenia potrzebna jest wspólna platforma choćby 'porozumienia' oparta o współdzielone wartości - a co jeśli taka nie istnieje, albo jest zbyt 'obca' choćby dla jednej strony?
Człowiek jest istotą złożoną też w tym sensie, że do życia dodaje pewne "kontrolowane szaleństwo" w które wierząc stwarza fundament dla swojego postrzegania, myślenia oraz działań. Dzięki niemu możliwe jest dla nas uznawanie właśnie siebie za "kogoś" z kim się utożsamiamy i za kogo zazwyczaj się mamy. To kontrolowne szaleństwo u źródeł ma język w którym każdy myśli i wyraża siebie. Nie musi to być język sensu stricto jako kod fonemów/znaków graficznych przynależnych danej; przez daną istotę  reprezentowanej narodowości, ale każdy 'zakodowany' 'atom' osobistego wewnętrznego świata, od najprostszych typu dźwięk czy kolor połączonych z wszystkimi śladami pamięciowymi skojarzonych z nimi emocji, po najbardziej złożone emocje połączone z mniej lub bardziej konkretnymi 'znaczącym' czy też 'konstytuującym' ją wydarzeniami.
Stanowi ono pryzmat (jakiego nie posiada żadne inne zwierze) nakładany na rzeczywistość - co moim zdaniem nas właśnie odróżnia od innych zwierząt, to to, że reagujemy nie tyle na nią samą ile na świat przeżyć w nas samych w jej kontekście. Dlaczego dla jednych bardziej niż dla innych? Czy jest to kwestia świadomości siebie, czy świadomości środowiska i sposobu w jaki na nas może oddziaływać?- niemożliwych albo trudnych do uniknięcia konsekwencji działań, konsekwencji mogących oddziaływać w sposób na tyle 'zagrażający' nam czy naszemu dobrostanowi, że pozwalamy narzucać sobie zachowanie zgodne z zewnętrznymi oczekiwaniami, albo na tyle 'nagradzających', że dla nagrody jestesmy w stanie zrezygnować z własnego punktu widzenia. (Jednocześnie idąc na te kompromisy nadal uznajemy, że jesteśmy sobą, niezależnie od strat/zysków jakie nasze wewnętrzne ja odniesie i nieustającego wewnętrznego  przeformuowywania siebie.
A może po prostu niektórym ludziom w danych okolicznościach bliżej do zwierząt niż innym. Być może i to i to i tamto być może coś całkiem innego. Myślę:

To dzięki temu możliwy był i jest także dziś np. Hitler, państwo totlitarne z łagrami czy innymi obozmi 'samo-' 'współ-' zagłady w których współwięzień stanowił większe zagrożenie niż strażnik, czy każda inna skrajność...

Patrzę na ludzi żyjących w przeświadczeniach które planowo im zaszczepiono, są przekonani do treści które nieraz są dla nich szkodliwe, zatruwają ich i/albo niewolą. Niestety nie są w stanie tego zobaczyć w danej chwili, lękają się często lękiem pozbawionym realnych korzeni, mniej lub bardziej nieświadomie smagają samodzielnie treściami mającymi utrzymać ich w "ryzach" poprawności, jakkolwiek ona jest w danej chwili 'nie-' definiowana. Na zaburzenie tej ich kruchej równowagi i płynącego z niej równie kruchego poczucia bezpieczeństwa Często reagują gniewem i agresją. Na wszelką, najsubtelniejszą interwencję, nawet kierowaną miłosierdziem, czy też empatią mogą odpowiedzieć niemal bezrozumną wściekłością. Zupełnie jakby byli zaprzysiężonymi członkami stowarzyszenia "Czyściec" i to właśnie stanowiło najważniejszy korzeń ich nieodgadniętej pokuty...
Nie rozumiem tego...

Wydaje mi się, że nie ma takiej formy 'zezwierzęcenia", która nie zmieściłaby się w formule istoty jaką jest człowiek.

:). Kiedyś to sobie w sobie uporządkuję...(taa...).




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1