15 november 2012

Rozmowy nocą - czyli co to jest słowotwórstwo?

Godziny nocne, to zazwyczaj czas snu i odpoczynku. Jednak dla niektórych są źródłem natchnienia i wspólnej rozmowy, często na bardzo poważne tematy.
Był wieczór. Każde z nas, z pozoru, robiło coś innego. On leżał na łóżku i oglądał film. Zmęczenie po ciężkim dniu pracy dawało o sobie znać, ale nie na tyle, by nie dokończyć seansu. Ja natomiast siedziałam na fotelu przy komputerze i stukałam w klawisze klawiatury, słuchając przy tym ulubionego radia. Piosenka po piosence, słowo po słowie i nadszedł kolejny dzień. Wprawdzie każde z nas już dawno powinno spać, a jednak nie było nam po drodze. Słowa padały z każdej strony. Nić porozumienia, jaka wywiązała się między nami, a dziewczyną prowadzącą audycję nakręciła nas na tyle, by wieczorem podjąć kolejny ważny temat, pomiędzy kolejnymi falami śmiechu. Bo cóż można robić, kiedy biel pościeli, jak „Baranek” zaprasza pod swoje pielesze, a droczenie się rytmicznie wystukuje jeden spontaniczny rytm „Warto odpłynąć”? Słowa są pokarmem duszy. Można je tworzyć w zależności od sytuacji.
- Kochanie, a powiedz mi, jak to jest. Mówisz cool i co przez to rozumiesz? – powiedziałam, opierając się o jego klatkę piersiową.
- Jak to, co? No cool – odrzekł podnosząc kciuk do góry.
- No tak, ale jakbyś miał to wytłumaczyć?
- No, świetnie? – oznajmił, marszcząc czoło. Sama musiałam przyznać, że jak na osobą nie znającą tego języka, potrafi całkiem celnie wytłumaczyć polskie znaczenie słów.
- A powiedz mi jeszcze. Często mówisz good, co to dla ciebie znaczy?
- Ok.
- Good to ok? – pytam zdziwiona. – A dokładniej?
- No już dobrze, dobrze. Nie wiem – mówi zrezygnowany. Mimochodem narodził mi się w głowie nowy wątek. Przecież te wyrazy mają swoje tłumaczenie w naszym języku. Więc czemu nie używamy naszych słów, tylko przyklejamy słowa zagraniczne na nasze i tak je właśnie tłumaczymy?
- Co ci znowu zaświtało w tej pięknej główce? – spytał, przeczesując moje długie włosy dłonią.
- Chyba powstaje nowy nurt słowotwórstwa.
- Czego?
- No słowotwórstwa – zaczynam tłumaczyć – To dział poświęcony tworzeniu słów. Rozumiesz: słowo – twórstwo.
- Yhym, ale co to ma wspólnego z dzisiejszą nocą? Znowu mądrości dla potomności?
- Tak, będziesz moim królikiem doświadczalnym – powiedziałam z szelmowskim uśmiechem, po czym obdarzyłam go buziakiem. – Więc, uważaj na to, co mówisz. Od tej pory wszystko, co powiesz może zostać wykorzystane przeciwko tobie – po tych słowach zaczęły się nasze nocno – łóżkowe przepychanki. Niestety ja składam się z samych czułych miejsc, o czym mój małżonek wie. Łaskotkom i śmiechom nie było końca.
- Uważaj, bo w końcu ja kill you – powiedziałam, przez kolejną falę śmiechu.
- Tak? I będzie szi is ded?
- Nie! Będzie He is dead – poprawiłam go.
- A czemu? – spytał zbity z tropu.
- Ponieważ „szi” to ona a „He” to on. No chyba, ze mam do Ciebie mówić Józefina – nie musiałam długo czekać na jego reakcję. Czuły punkt został ugodzony. Wziął do ręki poduszkę i wymierzył mi całkiem mocny cios. Kanarki nad głową odtańczyły swój taniec godowy. Gwiazdy przy tym zaświeciły, a ja wróciłam do siebie, rewanżując się tym samym.
- No Józek, nie daruję ci tej nocy – wysyczałam, przy uderzeniu poduszką, mojej sympatii. Wszystko byłoby w porządku, gdybym pamiętała o tym, że to ja znajduję się w bardzo złym punkcie strategicznym naszego małżeńskiego łoża. Kiedy już cel został wymierzony, a efekt uzyskany, oczekiwałam na rewanż. Nie trwało to zbyt długo. Jak podczas zawodów sumo zostałam powalona na matę. Moja głowa zwisała poza posłaniem, co przysporzyło mnie o mały zawrót głowy.
- No i kto tu jest górą? Hmmm? –spytał zdyszany.
- Ty, ty mój biały puszku.
Oczywiście skończyło się na naszej wspólnej nauce latania do dołu. Podczas naszego przekomarzania się, kto ma rację i o co chodzi z puszkiem najzwyczajniej oboje wylądowaliśmy na podłodze. Dwie dorosłe osoby, a mające ubaw, jak przedszkolaki.
Niemniej jednak główny wątek tematu, czyli słowotwórstwo i zapożyczenia został poruszony. Tyle jest pięknych słów w naszym POLSKIM języku, a każdego dnia zanikają. Bo przecież dobrze to good i po problemie. Patrzę, ale prościej i na czasie będzie, jak wy-lookam. Jeśli jestem bezpieczna, save-uję i jest cool. Bo wszak miło to też nice. I, o co coomon?


number of comments: 24 | rating: 12 |  more 

Bogna Kurpiel,  

Fajny tekst, wartki i... fajny awatar:) Dobrego:))

report |

ApisTaur,  

eeee, what?//;)

report |

Pilar,  

What, what? :)

report |

ApisTaur,  

tylko to że mi się podoba/ przy dzisiejszym natłoku makaronizmów u młodzieży (nie tylko)/ która nie potrafi się wysłowić w ojczystym języku i używającej słownika od Rambo i gangsta-rapu/ przydaje się uzmysłowić co niektórym że jest też słownik języka polskiego/ ot i tyle//:)

report |

Pilar,  

Bardzo się cieszę:)) Za dużo teraz zapożyczeń, które wchodzą w nasz język. Przez to na prawdę piękne słowa są spychane w otchłań zapomnienia, bo przecież sorry to takie teraz modne.

report |

deRuda,  

świetne :D

report |

Pilar,  

Dziękuję.

report |

alt art,  

ja tylko pierwszą część opinii Dorotki, bo drugiej nie mam w moim słowniku..

report |

deRuda,  

masz :) tylko boisz się używać :)

report |

alt art,  

nie mów facetowi, że się boi; nawet jak się trzęsie ze strachu..

report |

Pilar,  

Cieszę się alt art, ze się podoba. Pozdrawiam

report |

Slawrys,  

czyta sie :) ale o co kaman? na finito? nie paniał :)))

report |

Pilar,  

A bo to taki misz masz:) Język polski się zmienia na aktualną modę niestety wcale nie na lepsze.

report |

Slawrys,  

:) tak czasem jest ... to kwestia czym się otaczamy, wystarczy w swoim otoczenie mieć grupę osób używających danych zwrotów i już jest "swojsko"

report |

Pilar,  

A to prawda:)

report |

Florian Konrad,  

podejrzewam, że amerykanizmy to bolączka nie tylko języka polskiego... w wielu krajach (niestety, kurde, w moim też) puszcza się w większości TV TYLKO AMERYKAŃSKIE PRODUKCJE (wyjątki są nieliczne- np Cinemax). Do tego moda na hip- hop. Nawet polscy raperzy próbują być ,,bardziiej amerykańscy od amerykanów" (prym wg mnie wiedzie Tede) . Do tego.. żeby zaistnieć na światowych scenach trzeba mieć hity po angielsku... no i mają.. ci, co śpiewają w językach ojczystych (nie inglisz) i są naprawdę znani rzeszom- to mniejszość.

report |

Florian Konrad,  

angielski jest w dzisiejszych czasach językiem międzynarodowym i trudno się dziwić, że cuś się przykleja, przenika do naszego

report |

Pilar,  

Tak jest. A przecież te mniejszości są cenne i to one mają coś do powiedzenia.

report |

Pilar,  

Jasne, ze trudno, dobrze, że jest znany i używany, ale w paru przypadkach to za dużo:)

report |

Florian Konrad,  

Mniejszości co innego, a języki co innego. Kiedyś chyba wśród elit były w modzie wtrącenia w normalnych rozmowach z francuskiego, etc. Była to chyba oznaka.. ja wiem? światowości? Brrr, okropność. Tak poza tym, dziś słuchałem sporo Horny... piękny Fiński... Albo Bjork i ...islandzki? Chyba. Spoko, że nie wszyscy dają się zakrzyczeć angielskim. Sporo pagan metalowców śpiewa tylko w językach ojczystych.

report |

Pilar,  

Bardzo dobrze, że tacy istnieją:)

report |

Monika Joanna,  

się czyta te Twoje gryzmoły :)

report |

Pilar,  

Cieszę się:)

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1