Poetry

Ynlodan Kyrtap
PROFILE About me Poetry (4)


Ynlodan Kyrtap

Ynlodan Kyrtap, 11 june 2012

Idea

Odkąd sięgam pamięcią powietrze i łapię się wiatru,
wciąż nachodzi mnie zima i dziwna idea,
że gdy pada, śnieg zmienia się w kobiece włosy,
przez minutę zarasta niebo, pnie się w górę.

Jedynie bez zarzutu słońce wypełniało
obowiązek i tylko gdy śnieg spał na głowie,
topiło śnieg w letargu, takie doskonałe,
choć nigdy nie oszczędza idei na wietrze.


number of comments: 0 | rating: 10 | detail

Ynlodan Kyrtap

Ynlodan Kyrtap, 11 june 2012

Doskonałość szczęścia

gwiazdy długo czuwają nim któryś ze śmiałków
oprawi je w bezsenność i wstawi do szafy

szyby oplute pogodą nie mają niczego wspólnego
ze mną kiedy się gapię na martwy krajobraz

moje życie nie zaczyna się wcześnie
a lata za długo są pytaniem rzuconym gdzieś w kąt

przychodzi dopiero kiedy odpowiedź jest bliższa powietrzu
ciągle muszę zdobywać ręce i nogi
i wspinać się na coraz bardziej cudzą głowę

stoję w oknie i myślę czy dzisiaj sekundy
i deszcz będą kursować na drogę powrotną


number of comments: 1 | rating: 8 | detail

Ynlodan Kyrtap

Ynlodan Kyrtap, 11 june 2012

Eden

na dworcach Adama i Ewę lepimy ze śmieci
głowy z kapsli a żebro z kilku niedopałków

tam zaczyna się Eden zejdź na dół schodami
które mogą prowadzić w podziemny korytarz

mały otwór - papieros jest przejściem granicznym
a banderole związują sekundy i snopki
z rajskiej niwy na której wypasa się szczęście

raj jest zamknięty we flaszkach i lufkach za koszem
krzepnie wiatrem i kursem spóźnionych pociągów

możesz wybrać się nawet na krótką przechadzkę
wejść od góry i ukraść zakazany owoc
i zrobić z niego kompot na chłodne wieczory

w puszkach siedzą zwierzęta starsze od Noego
z tych peronów są tylko odjazdy do piekła


number of comments: 0 | rating: 11 | detail

Ynlodan Kyrtap

Ynlodan Kyrtap, 11 june 2012

Wiatraki

1

Pierwsze wzeszło powietrze, a potem wiatraki -
przestrzeń piąstką ściskana przez orzech lub liście.

Psy to resztki twojego imienia, uliczki -
rozpuszczone, kruszące się włosy, rozbite
ostrym żebrem, które wyjmuję ze słońca.
Wiatr jest pierwszym wiatrakiem skręconym do ziemi.
Deszcz jest drugim, a ręce i nogi ostatnim.

Następna sekunda jest pętlą dla tej aktualnej,
a przyszłość jest jednocześnie wisielcem i stryczkiem,
niedokończonym i poluzowanym.

2

Gdy śpię jestem polderem zarosłym słomkową
kołdrą - na niej zakrzepnie zwierzęcy poranek.
Barwy, które na słońcu śle się epistołą.

Kręce wszystkie zegary, obracam wskazówki,
pod powieką wychodzę na spacer z pejzażem
popękanym i głębszym, gdy stoi na nogach,
gdy kładzie je na żyłki jak na taborecie.

3

Okno będzie rozciągać się przez kilometry:
na dół - wtedy zobaczę piekło nie wychodząc z domu,
jedząc kolację lub siedząc w fotelu
(widowisko z wydartym epilogiem z ognia);

w górę - gwiazdy zobaczą odbicie jak w lustrze
i oświetlą się same lub kosmos w odwecie, mrok skieruje,
by wschodził,  a potem w południe gwiazdę
zmienił na stryczek i wstąpił do grona

nieśmiertelnych na hakach, a każdej sekundzie
wokół szyi zaciska się wszystkie zegarki
i nic mroku nie ściągnie, przeklętych wisielców.


number of comments: 0 | rating: 8 | detail


10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1