8 december 2016
8 december 2016, thursday ( zew )
Stoję w blednącym mroku, ubrana w fale chłodego wiatru, pachnącego nieważnymi już liśćmi. Horyzont roszerza się. nie dopina go leniwe poszczekiwanie nocnych psów. Wokół powoli gromadzą się inni, wybrani na to spotkanie. Twarze zamknięte, skupione na chwili. I jest, pojawja się, zakręcając między drzewami, jaśniejąco bezosobowy. Osiada w spodziewanym miejscu. Nikt nie macha na powitanie, ale cichy szelest otwiera drzwi. A nawet opada pochylnia. Wsiadamy, choć nie dla wszystkich są miejsca, przeważa posłuszeństwo wezwaniu. Ruszamy ku przeznaczeniu w świetlistym tramwaju o 6 59 do pracy.
26 november 2024
2611wiesiek
26 november 2024
0021absynt
26 november 2024
Gdy rozkołysze wiatrJaga
25 november 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 november 2024
2511wiesiek
25 november 2024
0019absynt
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0015absynt