27 june 2014
27 june 2014, friday ( nostalgia )
Tak mnie naszło w czasie bezsennym. Przeglądałam zdjęcia z wakacji zeszłorocznych. Niby mało egzotycznych, bo spędzonych pod Zamościem niedaleko Szczebrzeszyna w małym przysiółku - Kawęczynku, a tak naprawdę wszystko tu dla mnie, przyzwyczajonej do Beskidów było odkrywcze.
Nastrój refleksji wywołały zdjęcia pustych kamienic w Szczebrzeszynie. Samo miasteczko wypielęgnowane, lśnią rekonstrukcją synagoga i cerkiew, ale jedna i druga pozbawione wiernych, ot muzealne wspomnienia. Spotyka się jeszcze 50 lat po wojnie niezabliźnione ruiny kamieniczek. To i tak cud, że są tak nieliczne. Wyprowadzono stąd na śmierć 90 procent ludności pochodzenia żydowskiego. Z każdego kąta wyziera brak kontynuacji historii. Mimo że ludzi miejscowych sporo, turystów również sporo, atmosfera jest taka tymczasowa, jak sceneria teatralna. I tu przeskakuję do miejsc krakowskich, do "mojej" kamienicy, w której się wychowałam i która oczywiście nie była moja, bo moją, nie tak do końca moją, ktoś inny zamieszkiwał z nadania, a ja tu też z nadania, bo najlepiej się dysponuje cudzym. Nie mam nic rewindykacyjnego w zanadrzu, co najwyżej jakieś hasła o godności ludzkiej, która dzięki komunizmowi stała się udziałem wielu ludzi. Tak, tak uważam, ale to na notkę bardziej socjologiczną się nadaje, a ja dzisiaj o pustoszejących kamienicach w Krakowie, o tym że zamierają, że ludzie byli bliżej siebie i że plotkarstwo w maglu było bardziej ludzkie, niż chłodna tolerancja i brak wścibskich sąsiadów w bloku. I że tak jakby nas nigdzie nie było. Cały dzień w pracy, ale tam przecież nie jest nasz dom, na chwilę w domu, szybko sterylnie z udogodnieniami, powroty pod prysznic, szybkie wyjście na kolacje. Brak czasu na dzieci, zniesione w biegu jak jajo w kurniku, czystym higienicznym, obdyskutowanym psychologicznie. Mówi się, że androidy to przyszłość. My już dzisiaj jesteśmy androidami.
Mam w ręce książkę - podręcznik do życia w Slow Fashion napisaną przez moją siostrzenicę. Ona wie, że jej działalność mnie ciekawi, wie że nie cierpię anglicyzmów i mam nadzieję, że znajdzie się sprytna nazwa polska na trend, który przeciwstawia się dyktatowi mody eksploatowaniu natury i zaniedbywaniu siebie w imię absurdu kariery, oddawaniu potomstwa na wychowanie tabletom. Gdy widzę wieczorami puste oczodoły kamienic przy Rynku, gdy czytam na murach tabliczki z nazwiskami ludzi, którzy tu mieszkali, to mimo światła, głośnej muzyki czuję się jak na cmentarzysku historii wśród manekinów, nawet nie wśród aktorów.
17 november 2024
1711wiesiek
17 november 2024
Too PrudentSatish Verma
16 november 2024
1611wiesiek
16 november 2024
Collective LossSatish Verma
15 november 2024
1511wiesiek
15 november 2024
Wielki BratJaga
15 november 2024
In Your Own TempleSatish Verma
14 november 2024
0005.
14 november 2024
0004.
13 november 2024
Słońce w wielkim mieścieJaga