9 november 2011
Idę
Idę za większością, gdzie wcale iść nie chcę.
Chcę, czy nie chcę - ręce wyciągnięte depczę
tym, którzy upadli - podnieść się nie mogą.
Moi bliscy ze mną, tą nieszczęsną drogą
podążają także przez los przymuszeni.
W swoim własnym kraju, na Ojczystej ziemi
pochylać się muszę przed obrzydliwością.
Stało się koszmarem, co było radością.
W krzyki się zmieniło to, co było śpiewem.
Czym się marsz zakończy nikt nie wie. Ja nie wiem.
Moi ulubieńcy zostali bezwolni.
Stoją przy oprawcach o los niespokojni
i liczą, że lepszych czasów doczekają,
a tamci drwią z ludzi i się uśmiechają .
Przyjmują zaszczyty. Obrastają w piórka.
Czy tak ma wyglądać historii powtórka,
kiedy nas karano z donosu za myśli.
Ludzie protestować i święto czcić wyszli,
lecz nawet im na to dziś nie pozwolono.
"Wyjazd czyni wolnym!" - napis powieszono.
Defilada przeszła. Biskup skropił wieńce.
Płacić nakazano - wciąż więcej i więcej.
Ręce opadają, lecz przecież iść trzeba.
Człowiek znaku szuka. Zwraca się do nieba,
lecz niebo tym razem mu nie odpowiada.
Zasnuły je szare chmury listopada.
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek