21 january 2016
Dość!
Szargali ją Niemce, chcieli od niej więcej,
nic w zamian nieszczęsnej nie dając.
Urabiała ręce. Służyła naprędce.
Płakała stąd wyjeżdżając.
Okradli ją z marzeń wielcy komisarze.
Przed oczy świecili umową.
Nosiła swe prośby Matce przed ołtarze
i przyglądała się grobom.
To wszystko już było - szeptała mogiłom.
Czy znowu powróci ta buta?
I znów gdzieś się ryło, obśmiało aż miło...
Nakazu im trzeba i knuta!
Syn patrzył cierpliwie i myślał życzliwie,
lecz w końcu się miarka przebrała.
Na złość komitywie sam przed szereg wybiegł,
a za nim gromada cała.
A w obronie Niemca zjawił się rozjemca.
Pospiesznie kupował klakierów.
Protesty nakręcał, lecz próżno zachęcał.
Nie będzie już takich numerów!
Pan bankier z barłogu zapragnął dialogu.
Sam czuł się wielbionym idolem,
ale ludzi ogół wolał ufać Bogu
i odrzekł: Dłużej nie pozwolę!
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma
21 april 2024
od wewnątrzsam53
21 april 2024
2104wiesiek