5 september 2022

Ballady z turnieju we Wrocławiu (XXXIX)

XXXIX

Raptem jedno uderzenie
młotem. I pęka skarbonka
serca Maryi. A Jezus
patrzy w niebo, którego

świnka nie zobaczy.
Przemyciłem hostię
z kościoła. Na razie
wyciągam ją spod języka

i chowam do etui
słońca. Gdy siedzę w pociągu,
jadącym po dwóch stalowych
linkach i wiem, że znów

wysiądę w rodzinnym mieście —
gdzie między mną a innymi
mieszkańcami jest przepaść —
myślę o śmierci, jakbym

trzymał balans. W końcu
skończy się miejsce na plecach
i zaczną chłostać Jezusa
poniżej kręgosłupa.

Smagnięty po dwóch półdupkach
jednocześnie, nie myślałem
pogrzebać planów Boga,
choć naprawdę bolało.

Moje pośladki są
symbolem wolności
i wiary, albowiem
w kościołach siadam, gdzie

zapragnę, a w urzędach
nie mam wyboru, bo
zazwyczaj stoją tam tylko
dwa krzesła: jedno

dla kierownika, drugie
dla petenta. Prezydent
Ameryki wydzwania
do mnie, ale nie odbieram

połączeń. Papież Franciszek
pisze do mnie listy, ale
ich nie czytam. Rozwijam
papier toaletowy

jak kliszę. I, widząc czyjąś
postać, przypominam sobie
obfity obiad w drogiej
kawiarni.

sierpień 2022




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1