17 february 2016
u schyłku dnia
już późno nastała jesień
skrada się na przedmieściach
woda w pobliskim stawie mętna
spojrzenia spod powiek w amoku
blisko sklepu
w dłoni jak kamień zielony
butelka prawie pusta
jak słowa w ich ustach
na drzewie liść drzemie
szary blask cienie
zmierzcha ma się do snu
życie marne biedne ale wieczne
słowa na pożegnanie bez nadmiaru życzeń
co ma być to będzie
obyś wrócił po kolędzie
smutny obraz za szkłem
w kieliszku w kilku kroplach na dnie zamykam rozdział
zanurzam palec sumuje kilka dat
kreski wyryte w futrynie
już czas
zakręcam krótkim łykiem
marszczę w grymasie twarz
jutro nie nadejdzie
kilka zmian w życiorysie
tęsknoty po kieszeniach monet brak
w oknie stróż straszy noc
urywa się film znikł prysł jak wyprysk
budzę się w ramionach
blisko tylko ciebie być
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma