26 august 2010
Okrucieństwo
Tomek miał 17 lat. Pierwszy raz spotkał się z Aśką w maju. Oboje mieszkali w małej miejscowości, położonej na południowym-wschodzie Polski. Gdy wydarzyło się to, o czym wam opowiem, mówili o tym wszyscy mieszkańcy.
Tego, jak już powiedziałem, majowego wieczoru Tomek siedział nad rzeką i rozmyślał o minionych związkach. W pewnej chwili w odległości 15 metrów od siebie zobaczył dziewczynę puszczającą kaczki.
Była to szatynka, średniego wzrostu, która, kucając nad wodą, wyglądała jak dziecko z podstawówki. Miała na sobie zieloną spódniczkę i czerwoną koszulkę. Zawsze starała się ubierać tak, aby wyróżniać się z szarego tłumu.
Znali się z widzenia, ponieważ chodzili do tej samej szkoły. Nie zastanawiając się długo, podszedł do niej i zaczął czarować jak to miał w zwyczaju:
-Czy to oczy mnie mylą, czy prawdziwy anioł zstąpił do naszej pięknej dziury - powiedział z uśmiechem.
-Daruj sobie Tomek.
Był pewny, że nigdy wcześniej nie rozmawiał z Aśką i tym większe było jego zdziwienie, gdy usłyszał swoje imię. Nie lubił rozmawiać z ludźmi, którzy wiedzieli o nim więcej, niż on sam o nich. Czuł się wtedy nieswojo i tracił przewagę nad rozmówcą. Mimo to, kontynuował:
-Skąd mnie znasz?
-Kto nie znałby takiego słynnego podrywacza - odpowiedziała z ironią.
W głębi serca, jeśli je miał, wiedział, że dziewczyna mówi prawdę. Wiele razy chciał zmienić swój wygląd w oczach znajomych, ale dziwnym trafem nigdy mu się to nie udawało. Opinia luzaka i dowcipnisia, której tak bardzo pragnął jeszcze kilka lat temu coraz bardziej zaczynała mu przeszkadzać. Ludzie nie potrafili albo nie chcieli poważnie z nim rozmawiać.
Myśląc o tym, odczuł nagłą potrzebę zabawy czyimiś uczuciami. Szybko zapomniał o wszystkich dziewczynach, które skrzywdził w swoim krótkim życiu, zrobił niewinną minę i wybełkotał prawie z płaczem:
-Wiesz, tak naprawdę to ja taki wcale nie jestem. Historie z Anką i ze wszystkimi innymi są mocno przesadzone.
-Dlaczego mi to mówisz? - spytała zdziwiona.
-Nie wiem. Musiałem to komuś powiedzieć. Mam dzisiaj gorszy dzień, a ty stoisz na mojej ścieżce życia.
-Ładnie powiedziane, ale i tak ci nie wierzę – mówiła.
Znała opowieści o Tomku, ale patrząc na niego, nie mogła w to wszystko uwierzyć. Rozpoczęła się walka między zdrowym rozsądkiem a uczuciem do uroczego chłopca, które zaczęło się rodzić w jej głowie.
Tomeczek doskonale wiedział, co przeżywa biedna dziewczyna. Może nie setki, ale na pewno kilkadziesiąt razy przerabiał taki scenariusz. Wiedział, że wybrał dobrą przynętę, ale nie mógł za mocno nawijać, żyłki żeby się nie urwała. Musiał grać na czas:
-Gdy zobaczyłem cię przed kilkoma minutami, to przysięgam, że wyglądałaś jak anioł w porównaniu z tym beznadziejnym miastem.
-Naprawdę? – pytała coraz bardziej, wierząc w to, co mówi Tomek.
-Naprawdę. Siedziałem przed chwilą tam, pod mostem i myślałem tylko o tym jak podejść i zagadać sensownie, żebyś nie uciekła na mój widok.
-Nie! Teraz to się nabijasz.
-No może troszkę.
Atmosfera stała się bardziej przyjazna do rozmowy. Aśka zapomniała o „przestrogach” swoich koleżanek i stała się całkowicie uległa. Niestety, wtedy nie wiedziała, czym to się dla niej skończy.
Spotkali się ponownie następnego dnia. Tomek stał na moście i myślał:
-Jakim jestem człowiekiem? Ilu ludzi już skrzywdziłem? Nie mogę tak żyć. – Był chory. Dopadła go lekka depresja. Często miewał takie huśtawki nastroju. Od radości i stanu euforii przechodził nagle w stan przygnębienia i permanentnego smutku. Może właśnie dlatego, że nie mógł normalnie żyć, traktował ludzi jak zabawki. Nikt z jego znajomych nie zdawał sobie sprawy z tego, co przeżywa w chwilach samotności, a on nie potrafił im się z tego zwierzyć.
Był już bliski rozpaczy, gdy pojawiła się Ona i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki usunęła z jego głowy wszystkie złe myśli.
Usiedli razem nad brzegiem. Nastąpiła chwila milczenia, którą przerwał cichy głos:
-Kochasz mnie?
Po ostatnim spotkaniu z Tomkiem Asia była nim wprost zauroczona. To uczucie nie trwałoby z pewnością wiecznie. Niestety, zabrakło czasu, aby to sprawdzić.
Tomek nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Chciał przeciągnąć tę chwilę w nieskończoność. Pytanie powtórzyło się jak echo:
-Kochasz mnie?
-Ko…Kocham – nie był tego pewien, ale nie był też pewien, że nie kocha. Był coraz bardziej przytłoczony odpowiedzialnością za swoje dawne i obecne czyny. Nie mógł z nikim rozmawiać. Nawet jeśliby chciał – nie potrafił.
Siedzieli jeszcze jakiś czas w milczeniu. Patrzyli, jak woda przepływa obok nich bezpowrotnie.
-Idziemy? – spytała nieśmiało Aśka.
-Odprowadzę cie – powiedział cicho.
W drodze powrotnej, idąc w stronę domu, był bardzo zamyślony. Nie słyszał już głosu dziewczyny, która, zdziwiona zachowaniem swojego kolegi, zapomniała podać mu jej nowy numer telefonu. Podążała kilkadziesiąt metrów za nim. Po kilku minutach zobaczyła go stojącego na moście…po drugiej stronie barierki. Usłyszała jego słowa:
-To wszystko, co ci mówiłem, to kłamstwo, ja sam jestem jednym życiowym kłamstwem. Nie chciałem, żeby tak wyszło, nikt nie chciał. Wybacz mi!
Przy ostatnich słowach zwolnił uścisk ręki, którą „trzymał się życia”.
-Nieeeee!
Aśka biegła, biegła ze wszystkich sił, ale nic nie mogła już zrobić. Wtedy wydawało jej się że…nie! Właściwie nic jej się nie wydawało. W jej głowie panowała pustka. Była w szoku
Po kilku minutach ona też prosiła ludzi o wybaczenie…
Rozpoczynało się lato. Woda była coraz cieplejsza. Ich ciała, serca na zawsze pozostały ciepłe…
Historia ta całkowicie zmyślona, a może właściwie nie tak całkiem zmyślona, opowiada o okrucieństwie dzisiejszego świata wobec młodych, nieznających życia ludzi. A może wcale nie opowiada o okrucieństwie świata wobec ludzi. Może opowiada o okrucieństwie przeznaczenia wobec bezradnych stworów prometeuszowskiego talentu…
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.
19 november 2024
0008.