24 july 2014
Explicite
Jest noc, cisza, za oknem ucichły gołębie, nawet wiatr zazwyczaj śmiały i hałaśliwy zdał się skryć za mroczną kotarą.
Jest noc, większość ludzi zakończyła codzienną krzątaninę i udała się na zasłużony odpoczynek, prześcieradła i kołdry otulają ich ciała zapewniając im poczucie bezpieczeństwa.
Jest noc, słońce zniknęło za horyzontem, jakby zapragnęło odpocząć, a może rozpoczęło pracę na drugą zmianę w innym miejscu? Został jedynie księżyc, dziś w pełnej okazałości, zdaje się chwalić swą srebrzystą poświatą, niczym narcyz przeglądający się w lustrze, w lustrze którym w istocie sam jest, błyszcząc cudzym blaskiem.
Jest noc, zastanawiam się jaką ma barwę, czy jest odcieniem ciemnego granatu? Czy też może jest to po prostu czerń? Myślenie o tym absorbuje uwagę, odwraca od analiz i prognoz, którym sprzyja wszechobecny spokój.
Jest noc, a jednak sen nie przychodzi, właściwie to Morfeusz się spóźnia, być może przedłużyła się kolacja z Iris, być może się gniewa? Niewykluczone też, iż to ja nie powiadomiłem go o terminie spotkania. Więc siedzę, skóra fotela delikatnie skrzypi kiedy oddycham, to chyba jedyny dźwięk, który porusza tę jakże delikatną zasłonę ciszy.
Jest noc, zegar odmierza czas niezwykle dokładnie, mam wrażenie, że robi to bardziej starannie niż zazwyczaj, każdej sekundzie przygląda się podejrzliwie, tak jakby chciał wiedzieć o niej wszystko nim pozwoli jej przeminąć.
Jest noc, oczy wydają się być zmęczone, jednakże zdążyły przywyknąć już do braku światła, szerokie źrenice wzorem kameleona kopiują swoje otoczenie.
Siedzę.
Myślenie.
Popadam w schemat.
Siedzę.
Jest noc…
Nie, to już wiem, rozpoznaję ten stan i ciągłe myślenie nie zmieni tego faktu. Nie potrafię przyśpieszyć nastania poranka, nie mam numeru do „Pana Słońce” w swoim telefonie, niestety nie zadzwonię z pytaniem „Hej stary, może wpadłbyś do mnie odrobinę wcześniej, właśnie parzę dla ciebie wyjątkowo aromatyczna kawę”. Właściwie nawet nie wiem czy tego chcę.
Więc siedzę, zegar nadal prowadzi swoją zabawę, choć mam wrażenie, że powoli się męczy. Właściwie to na to liczę. Bywają momenty kiedy byłbym za to wdzięczny, ale nie dziś, nie teraz, więc zerkam na niego z niechęcią zaburzając tym samym swój spokój.
Na pewne rzeczy nie mamy wpływu, na inne zaś tak, próbuję uświadomić sobie które należą do jakiej kategorii. Tak, „czas” już zaklasyfikowałem, włożyłem do przegródki „odpuść sobie”, w zasadzie to musiałem go tam wcisnąć bo nie było już miejsca. Więc myślę dalej, analizuję, robię coś czego przed chwilą chciałem uniknąć.
Przyszło mi do głowy, by pójść po szklankę szkockiej, być może ona zwabi tu Morfeusza - w końcu każdy zna jego nawyki - jednak odpuszczam sobie ten pomysł, nie ruszam się z fotela, zamykam oczy…
Jest noc, do świtu zostało niewiele. Jestem w tej chwili robotnikiem wstającym o piątej rano, pijącym herbatę i pakującym kanapki do pracy, jestem nauczycielką, przeglądającą prace swoich uczniów, właśnie teraz, gdyż ze względu na wczorajsze spotkanie z mężczyzną nie miałam na to czasu. Jestem pokłóconym z żoną kierowcą autobusu wyruszającym w kurs aby dowieźć wszystkich w odpowiednie miejsce, jestem każdym…i nikim.
Jednak wstaję, prostuję kolana, pójdę się położyć, spróbuję zasnąć, nie myśleć, nie być przez chwilę częścią tego wszystkiego, może…
Jest noc
Jeszcze…
Do zobaczenia rano.
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.
19 november 2024
0008.
19 november 2024
Metaphysics Of ShrineSatish Verma