JackBodar, 31 march 2011
Muzyka to nie zawsze zlepek dźwięków
Czasem jest to pojedynczy szmer
Pompatyczny oddech, tragiczny krzyk, magiczny szept
Muzyka, to siła bez nut
Przez którą głuche bicie w sercu podnosimy do rangi
Filharmonia w sercu
Perkusja? Bas? Bębny? Werbel?
Mają zastąpić dźwięk dzwonka
Wzywającego na długą przerwę
Gdy byłem (mniejszym człowiekiem) większym dzieckiem?
Monumentalne chóry? Zbędne, bo
Są szeptem w porównaniu
Z tym, jak żywiołowo krzyczałem „Podaj to!”
I z tym, jak moja drużyna krzyczała „Goooooool!”
Ten dźwięk, gdy pierwszy raz otworzyłeś piwko
Najwyższy wyraz herezji i sacrum jednocześnie
Wiem tylko
Że ten dźwięk nie sprawdza się jako życiowe Intro
Wszystko
Głęboka w swojej głębi
To jest muzyka – dziś tylko zlepiamy dźwięki
JackBodar, 26 february 2011
Ziemia - 11 razy mniejsza od Jowisza
Jowisz – 10 razy mniejszy od Słońca
Giganta, który promieniami chwyta
Podobno wszystko, czyli koniec końca
Obciach, Słoneczko drogie! Twoja Boskość umiera
Bo jesteś 60 razy mniejsze od Rigela
Antares, to 448 słońc
A VY Canis Majoris – 2100
Mamo! Daj spokój
Nie chce mi się iść do sklepu
JackBodar, 16 february 2011
Co do tej całej rzeczywistości
Daje mi ona powody do nienawiści i miłości
Życie jest złośliwym cwelem
Który zadba o to, byś dostał leciutkich drgawek
Gdy trzymasz fiuta i na coś lejesz
Zadba też o to, byś nie miał ciemnych nogawek
Życie to złośliwy skurwysynek, kutafon
Zadba o to, by wszyscy Ci z umysłową prostatą
Nie zrozumieli tych metafor
Życie jest troszkę nie w porządku
Gdy nasrasz w kiblu swoich spraw i obowiązków
Zadba o to, by na twojej działce
Szalony naukowiec wyłączył grawitacje
Nie wie, że akurat teraz patrzysz w wodną taflę
Sracza wzbogaconego niespuszczonym gównem
Pyk... leci do góry... uśmiech!
JackBodar, 16 february 2011
Katalizator w reakcji publikowania
Obiadu
Sprowadza mnie
Na dół
Czy ja piję ZA DUŻO?
Nie! Po prostu inni mają problem
ZA-DU-ŻO pretensji
Pre-pretensje, gdy chociaż zerknę
Na portfel
To co? Pijem coś dziś?
Będzie fajnie
Ciało poklęczy w okolicy tęczy
Później wtuli się w Kiblencjusza Wielkiego
Szukając Posejdona na dnie
A umysł i tak nie wyrwie się z pajęczyn
JackBodar, 15 february 2011
Się zakochałem
Pierścioneczek dałem
I wysłałem ją do obozu pracy przymusowej
Bidulka i jej zryta skórka... ojej, ojej!
Patrzy na trzy ostatnie naczynia, zmywa
No, kurwa, brawo! Vivat!
Ale następnym razem ma tu latać endorfina
I podaj piwo kobieto, bo dziś finał
Chciała się powiesić z braku litości
Lecz lęk wysokości na szczycie miłości
Powstrzymał ją...durne baby
Wszystko wyolbrzymiają od wieków
Nawet wysokość taboretu
Podaj piwo, 1:0 dla naszych
JackBodar, 14 february 2011
Adamie! Patrz, Adamie!
Tu jest jabłko! Będziemy mieć śniadanie!
Ewka, Ewka!
Nie podchodź do drzewka!
JackBodarCrew przedstawia:
Ewa - Pierwsza kradzież nieudana
Czy też prekursorka
Otyłości wśród kobiet i łakomstwa
W kinach od trzeciego marca
JackBodar, 12 february 2011
Kable... tu, tu, tam, tu, tu i tu
Prąd... tu, tam, tu, tam, tu i tu
Technologia... tu, tu, tam, tu, tu i tu
Bomby atomowe, wojna... i chuj
Czemu mój żołądek nie trawi gruszki zwykłej
Tylko banano-jabłko-gruszko-śliwkę?
Spokojnie! Genetyka, chemia, fizyka pójdą dalej
Za parę lat owoce odpowiedzą same na to pytanie
Czemu w domach jest tyyyyle kabli?
By się powiesić na nich 5 minut po globalnej awarii?
Czemu badamy czarne dziury, gdy człowiek
Nie może załatać dziury budżetowej?
Stoję, tu gdzie wszystko, wszystko co moje
Pobudka! Mimo wszystko - czas wszystko chłonie
Kartki z kalendarza opadają na dół i na zawsze
Technologia nie uodporni je na grawitację
JackBodar, 5 february 2011
Ty! Człowieku ty! Ty istoto! Ty potworze!
Ty siedemdziesięcio-hydro procentowy roztworze!
Masz tutaj placyk i czołgaj się przez noże
Jam twym producentem, więc mów mi „Boże”
Aplauz! Właśnie czas nastał
Gdy wśród ludzi pojawia się Boża marka
Wszyscy są równi – każdy siostrą i bratem
Tymczasem zobaczymy, co zrobi nasz bohater
Ciekawe, a ciekawość, to pierwszy stopień do piekła
„Ciekawe, jaki jest drugi?” pomyślał człowiek i przestał
Wierzyć w Boga, a Bóg straciwszy ziomów
Musiał dać namiary na Boga Bogów
Człowieczyna w przerwach znalazła se atomy atomów
Szperając na naszym globie, czyli grobie grobów
Czasami tam wpadło jakieś szczęście szczęścia
Po to, by postęp cywilizacji miał co rozpieprzać
A co, jeśli ten cały Bóg Bogów
Jest atomem atomów
Bratem innego brata
W pierwiastku o rozmiarach naszego wszechświata?
JackBodar, 31 january 2011
Siema ziom! Nie widziałem Cię z tysiąc lat!
Ha, ha! Co jest mordo? Co u Ciebie brat?
Tak? Co Ty gadasz? Syn po studiach i dwójka wnuków?
Ale Ty się ożeniłeś z tamtą, co poznałeś na facebooku?
Aaaaaaa! Jej „Lubię to” miało w sobie jakiś urok!
Nie, no coś Ty, ja walczę z tą prokuraturą
Jak to "za co?" Nie pamiętasz? Nie bądź głupi!
Może inaczej – Dopalacze. Coś Ci to mówi?
No właśnie, zamknęli. Ale wiesz, ja działałem jeszcze
Racja! Wóda, ziółko i foty na grono – to było najlepsze
Ha, ha! Pamiętam, ale ty nie byłeś, kurwa, lepszy!
Na imprezach się nap... by włączyć swoje mp3
A słucham muzyki, słucham jak widać
Wczoraj ściągnąłem z 10 giga
Ach, te mp3, potem iphony, teraz to jest zabytek
Ta, dzieciaki się zdziwiły, jak zobaczyły płytę
Może im pokażę kiedyś takie starocie, zobaczę
Ale wiesz, Ci młodzi, to teraz mają inaczej
Wiesz, no już nie gadaj, nie są wcale tacy mali
Ale czy któryś wie, co to jest ‘Taniec z Gwiazdami” ?
Myśmy się wychowali na tym, to jest wręcz tradycja
Coraz gorzej, młodzi nie mają teraz dzieciństwa
Też się boję, dawno temu było „Bóg, honor, ojczyzna”
Jak byliśmy mali, to „Seks, mp3, WWW”… a idź tam!
Nie chcę wiedzieć, co będzie za parę lat
JackBodar, 23 january 2011
23.01.11r.
Lekcja 23
Temat: Mutacje - zanik mózgu na pokaz.
Zadanie z treścią:
W latach 2010-2011 w polskim państwie
Wśród młodych księżniczek dała o sobie znać
Fobia przed tym, co jednolite (czyli mało fajne)
Znalezienie faceta stanowi smutny problem
A co najgorsze
Duet kochanków nocą pierdzących w kołdrę
I poprzedzający ten koncert seksualny obrzęd
Uznały jako smutny priorytet i psi obowiązek
Wibratory przybrały formę biżuterii
Powstała smutna jak pizdeczka poezja bez rymów
Nowy trend mody znany w Stanach
(Ważne,że inaczej. Nieistotne, że jak pajac)
Oraz wpychanie całemu światu
Swojej nadludzkości i tychże łachów
Oblicz na podstawie umieszczonych danych
Kiedy wrogi obóz Hetero zostanie zmazany
Private: Zważywszy na fakt, iż wargi sromowe
To tylko wargi - bez języka [więc i bez prawa głosu]
Cieszę się, iż mogę chociaż myśleć penisem.
Czerwone wino, jak miłość… od paru lat się nim krztuszę
Smakuje jak czerwony barszcz zmieszany ze spirytusem
JackBodar, 22 january 2011
Przychodzi ochroniarz do lekarza
Witam doktorze, nie czuję się
Jak człowiek zabezpieczony, co robić?
To, co ja
Mianowicie?
Wymyśliłem sobie trzy marzenia - nie więcej
Trzecie to, by spełniły się dwa poprzednie
JackBodar, 21 january 2011
Przychodzi baba do lekarza
Dzień dobry
Dzień dobry
Doktorze, rozmawiałam ze swoim mężem
Czemu on zapamiętuje tylko Dzień dobry
I Do widzenia? Czy to wymaga leczenia?
Nie wiem. Nie obchodzi mnie to. Do widzenia.
JackBodar, 20 january 2011
Od dawien dawna legendunie krążą
Iż każdy człowieczek dostał w pakiecie
Prześliczne, przesłodziutkie serdusiątko
Taki narząd układu krwionośnego, no wiecie
No i obok tego serdusioniunia
Człowieczek posiada rozumik
By człowieczek taki wiedział, co to umiar
I by człowieczek umiaru nie zgubił
Człowieczek to istoteczka prześliczna
Tym bardziej, że obok serdunia i rozumiku
Znajduje się duszyczka!
Jednak duszyczki - nihujo - ni widu, ni słychu
Sebciu ma rozumik i nie jest z nim najgorzej
Hmmm... myślę głównie o sobie
A jeszcze więcej myślę o sobie
A tylko czasami myślę o sobie
Hurrra! Wiem, co to miłość! Mam serduszko!
Jestem romantyczny, taki mrrrr poetycki!
Nie myślę o seksie, za to myślę, że "Łóżko"
To dobry rym, a jeszcze lepszy to "Twoje cycki"
Moja duszyczka, duszyczka moja
Ponoć człowieczek ma Stróża Anioła
Katalizatora, który pchnie nas do nieba
Mój poszedł się najebać
Nie będe gorszy, wszak Sebuś to człowieczek
Moja druga, lepsza połówka
Nie sadziłem, że powiem tak o Kobiecie
Połykam cały ten cynizm przy jej ustach
JackBodar, 20 january 2011
Nie martw się!
Życie jest piękne
Słyszy dzieciak ze złamanym sercem
Nie martw się!
Wszystko będzie dobrze, zapomnisz
Słyszy idiota nie wyłapujący ironii
Blablabla!
Chodź na flaszkę
Słyszy facet, gdy... tfu! Zawsze
Nie martw się!
No już nie płacz, bądź silna
To słyszy kobieta, a nie powinna
Nie martw się!
Kiedyś Ci przejdzie
Słyszy od życia ten, kto znalazł szczęście
JackBodar, 18 january 2011
Zabić. Wszystkich. Tak.
Zgładzić drani! Zranić! Zabić za nic!
Roznieść. W drobny mak.
Rozsiać śmierć do możliwości granic.
Zabić. Wszystkich. Jednym ruchem.
Kto przeżyje, to zostanie. Zabity.
Zniszczyć. Wszystko co kruche.
Czyli wszystko. Od ziemi do orbity.
JackBodar, 2 december 2010
Pozwól mi wyruszyć! Przygotuj mnie, Matko Nadziejo
Bym mógł wnet zniknąć
Bym mógł wybrać ląd, między rajem, a martwą knieją
Nie oddychać stęchlizną
Okręt – w którym emocje są sterem
Kadłub zdobiony zapałem i zwątpieniem
Jest pełen naiwności, pychy, ciekawości
Jest pewien, że musisz rozpocząć pościg
Żagle wysoko, w całej okazałości, by każdy widział
Że nie szczędzi się dziś na tkaninach i niciach
Filozofię życia bezmyślnie zapycha hasłami
Nie tymi co dali mu przodkowie – dawno je spalił
Gotów, by ruszyć i nakarmić głód w duszy
Zanim pozna świat i znajdzie szczęście
Zmierzy się z falami problemów, siła która kruszy
I łamie każdego człowieka, gdy dryfuje we mgle
Płynie, przed wodną pustynie, by za chwilę dostrzec
Dziesiątkę lądów na swoim horyzoncie
Spory odstęp między nimi zamienił się w odległość
Gdzie musiał dokonać wyboru drogi i wybrać tą jedną
Zamarznięty ląd na południu, wschodzie i zachodzie
Wybrzeże na północy płonie – ogień góruje nad lodem
Ujrzawszy to swoim zmęczonym, wychłodzonym okiem
Zakotwiczył w pobliżu i ruszył do ciepła szybkim krokiem
Ogień – ogrzewa, podgrzewa, rozgrzewa, by następnie
Opalić, podpalić, rozpalić, spalić i wypalić resztkę
Tego co trzymał między rozsądkiem, a sercem
Wszystko spalone przez pozorne szczęście
Umierając zdążył ujrzeć na koniec
Postać na lodowym wybrzeżu – on więc szeptał, mówił i krzyczał
Postać nie słyszy – oparami z ust ogrzewa swoje dłonie
Więc będzie szczęśliwy póki oddycha
JackBodar, 16 november 2010
Usiadł, tkwi w bezruchu, tylko te łzy w oku
Jakby błagały o litość, albo święty spokój
W zeszłym roku raj - dziś to miejsce to nędzny pokój
Gdzie miłość i szczęście zdechły w mroku
Wstał, już pora - pakuje bagaż, a ręką dociska
Strzępy wspomnień, by cieszyć się resztą dzieciństwa
Wyrusza, musi, dla niego to wizja mglista
Musi zestarzeć się, poźniej, już jako kryształ
Spocząć na zgliszczach
Uwierz
Powrót po przekroczeniu granicy dzieciństwa, graniczy
z cudem
JackBodar, 12 october 2010
Mali jesteście, a jest was mnóstwo
Bezludna wyspa po brzegi wypchana pustką
Mali jesteście - kazaliście Bogom usnąć
Tysiąc powodów, by nie wierzyć waszym ustom
Kilka miliardów, większość zdrowych istnień
Grabione są państwa pod maską gry politycznej
Młodzi, idźcie! Krzyczą liderzy, a w pięściach
Ściskają złoto, które blaskiem wabi ślepca
Wieczna walka - komu dane jest prawo do tronu?
Wojownicy na ulicy płoną do walki w imię chłodu
W niepamięć poszła nauka wymarłych rodów
Patrzcie mali... to Zmierzch Bogów
Nie ma Boga, jest technologia, postęp i prąd
Jest chęć władzy i fanatyzm, gorsze niż zło
Wybacz mi błąd, proszę, przebacz
Ale nie dam rady wszystkiego pozmieniać
JackBodar, 10 october 2010
Jest noc - wszyscy bezradnie szukamy ujścia światła
Jest dzień - stwierdzamy, że światło drażni za dnia
Samotność - za towarzystwo oddalibyśmy wszystko
Społeczeństwo - zamiast "Witaj!" mówimy "Idź stąd!"
Szczęście - krzyczymy "Chwilo! Trwaj wiecznie!"
Smutek - myślimy "Czy to się skończy wreszcie?"
Poszukiwanie - nie znajdujemy drogi do skarbu
Omijanie - wyśmiewany ten tropicielski absurd
Zima - drażni nas śnieg, fakt, że spadł
Lato - irytuje nas jego ewidentny brak
Przyszłość - szukamy jej obrazu w magii, zaklęciach
Przeszłość - nie chcemy jej pamiętać
Mamy czas - relaksujemy się, spokój i brak napięcia
Brak czasu - brak spokoju i relaksacyjne napięcia
Nienawiść - pomocna dłoń ląduje na krtani oponenta
Miłość - pomocna dłoń, lub zbliżone nocą serca
JackBodar, 10 october 2010
Chcę pójść tam, gdzie ktoś pójdzie za mną
Tam, gdzie mogę na głos wrzasnąć "Mam dość!"
Tam, gdzie nikt nie będzie mógł mnie zamknąć
Chcę pójść wszędzie tam, gdzie nie powiem "Znam to!"
Chcę pójść tam, gdzie ludzie niczego nie kradną
Tam, gdzie słowo nie mija się z prawdą
Tam, gdzie wszyscy budują wspólny bastion
Chcę pójść tam, ale o takie miejsce nie jest łatwo
Chcę pójść tam, gdzie szanują swoją i cudzą własność
Tam, gdzie dobry gest nie graniczy z cudem i magią
Tam, gdzie rozwinę talent i nie pójdę na dno
Chcę pójść tam, gdzie zazdrość to tylko kłamstwo
Chcę pójść tam, gdzie nigdy nie spytam "Jak to!?"
Tam, gdzie sztuka ma większą wartość
Tam, gdzie sam decyduje, czy zerwać to jabłko
Chcę pójść tam, gdzie oddajemy szacunek matkom
Zasilam puste, brudne, nudne jak puzzle miasto
Chcę iść do raju - może wystarczy pozbawić oczy zasłon?
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma