Robert Przyłuski, 18 october 2010
Jeśli kiedykolwiek
znajdziesz się
w moim śnie
choćby i przypadkowo
proszę
zepnij mi spinaczem
powieki
Robert Przyłuski, 8 october 2010
Chciałbym zrobić coś
czego nie zrobił jeszcze nikt
plunąć okiem na tego pana
- skurwysyna
nie oddychać przez krótką godzinkę
zasrać pół łazienki lewą lub prawą
pachą
rzygnąć uszami tak jak bym
cię słuchał
tylko w drugą stronę
myśleć kutasem
- choć nie
to juz potrafię
lub też oszukać czas i obudzić się wczoraj
może nie wpadłbym dziś na tak
idiotyczny pomysł
Robert Przyłuski, 11 october 2010
Chciałbym gdzieś w cichym parku
spotkać starą poetkę
której pióro już nie służy
ja młody
ona stara
rozmawialibyśmy o niczym
bo tak sie dzisiaj rozmawia
słuchalibyśmy ptaków
biegalibyśmy wzrokiem
po źdźbłach trawy
na nowo postulowalibyśmy
nowe ideały
tak sobie
po cichu
posyzyfowalibyśmy
i zakochalibyśmy się w sobie
po same denka stóp
byłbym na dziś jej wspomnieniem
jutro nad rankiem
wiatr wybielaczem odwiedziłby
krainę jej serca
i znów zobaczyłbym ją w parku
z kolejnym towarzyszem
jej kolorowego dnia
Robert Przyłuski, 9 october 2010
Umarły gołąb
to umarły człowiek
a w motylach
musi być coś
bo nikt nie widzi
kiedy umierają
Robert Przyłuski, 13 october 2010
Jestem tak mały
że już z wysokości
1000 metrów
wcale mnie nie widać
a jak wyciągnę rękę
to sięgam coś powyżej
dwóch metrów
czy to wystarczy
przecież idąc przez ulicę
z ręką podniesioną w góre
ani nikt mnie nie posłucha
ani się nie przestraszy
widać jak jeszcze trochę podrosnę
to się coś zmieni
Robert Przyłuski, 19 october 2010
Silny jestem
gdy samotnie targam się
na głębiny
odważnym krokiem idę
spać wstaje
stanowczym slowem
wbijam w ziemię
niepewność mą z przed
miesiąca
lecz kiedy przed lustrem
owinę się wzrokiem myśli
niepewność pod ręką mą
wije się niczym
pętla na szyji
zaś gdy w człowieka
trzeba rzucać liśćmi
swej stanowczości
on mnie przygniata
całym drzewem
Robert Przyłuski, 21 october 2010
W osłupieniu
w tęsknocie
leżę
u boku niczego
oczy zamknięte mam
by przypadkiem cokolwiek
nie przypomniało mi twoich
kształtów
i tak świecąc pośladkami
otulony dłońmi niczego
wciąż z nadzieją
na jakąś
żywą zamianę
Robert Przyłuski, 22 october 2010
Policjanci
skrzętnie rysują
twarze przechodniów
bowiem oni to
później
figurują w kartotekach
podejrzanych
wszyscy jesteśmy
podejrzani
Robert Przyłuski, 12 october 2010
Zauważyć coś czystego
- w pralni
wyciągnąć prześcieradło
o tak czystej bieli o jakiej
wasza biel marzyć jedynie potrafi
rozłożyć je na trawie - zielonej
choć ledwo co soczystej
okiem zaradnym
wiatr nieskalany
przejrzeć na wylot
zadumać się w ulotności
myśli słowa
rozważyć szanse ataku
sześciu mrówek na biedronkę
przyjmować zakłady z samym sobą
- tchórze wracajcie
i nagle na gładkiej
powierzchni prześcieradła
czarne ciężkie ślady
kładą się o odległościach
przeciętności
z jednej strony
potem z drugiej
przyjąć to za błąd w obliczeniach
czasu miejsca
i zrzucić to na demokracje
potem zlekceważyć czarną chmurę
kominy plują jednostajnie
- wszyscy spieprzyli mi zabawę
Robert Przyłuski, 14 october 2010
I cóż z tego
że żyjesz
oddychasz
jesz
srasz
itd
w kółko
przecież ja z tego
nic nie mam
jedynie
mniej powietrza
mniej żarcia
i o ile większa
kupa gówna
Robert Przyłuski, 10 october 2010
Nie potrafię podziękować
drzewom za ich zieleń
ani nawrzucać
pogodzie za jej kapryśność
bo czasem i ja
zielony
i czasem
kapryśny
Robert Przyłuski, 9 october 2010
Wiersz winien
mieć początek
taki
by same jego
bycie początkiem
dawało istnienie
byt środkowy
czyli odległość stopy
być może i mniej
za jego pierwszym współtowarzyszem
i wyrażnym błędem jest
synteza ich kolejności
schematyczności
hierarchicznosci
bzdurności
tak bardzo wszyte w siebie
jak syjamy
dobiegają w końcu do swego
apogeum
bo wiersz winien
mieć swój koniec
tak bliski
tak daleki
lecz napewno winien
mieć skrzydła
nie porównując go
czasem do Ikara
to byłby już drugi błąd
on niestety zna tę prawdę
której nie znają
sprinterzy ulic
którzy czerwone swiatła
uważają za kolejną
szansę przejscia
Robert Przyłuski, 20 october 2010
Zasnąłem
na stole twardym
jak sama ziemia
i sniłem o tobie
- snie
co wciąż
uciekasz przedemną
opanuj swój lęk
i przed zimną nocą
skryj się dziś u mnie
ja czekam
jak głupi
co czeka na mądrość
na środku ulicy
pragnę cię
jak spragniony wody
więc niech
zatonę w tobie
ochrypłem
bo krzyczę już
od dawien
ty zaś głuchy przechodniu
wędrujesz
obok ja
na dodatek
ślepca z siebie robisz
jestem TU TU
ten mały cierpiący
teraz już wiem
o co ci chodzi
bym padł
na kolana
na mordę
bym lizał ci
nogi stopy
bym wył
jak zgłodniały pies
co widzi kiełbasę
i nie może
NIE
prędzej umrę
głodnym
spragnionym
analfabetą
Robert Przyłuski, 23 october 2010
Każdego kolejnego wieczoru
to samo mętne życzenie
to samo - lecz cóż
na początek dobre i to
Każdy kolejny dzień
przedsionkiem
każdego kolejnego wieczoru
to samo mętne życzenie
- lecz cóż
kto powiedział ile trwa początek
Każda kolejna noc
zabija mnie
zabija moje ciało i życzenie
jedno mętne życzenie
Obudzony ze śmierci
otrząsam się nieporadnie
krok za krokiem
mijam przedsionek
i łapię w garść
kolejny wieczór
ze szczęścia wlepiam się
w to samo
czerstwe życzenie
cóż - ja tam wcale nie narzekam
Pewnie chcielibyście wiedzieć
co to za życzenie
nie powiem
bo się nie spełni
Robert Przyłuski, 24 october 2010
Za dziewięcioma górami
rzekami
zapłodnił mnie mężczyzna
swym zepsutym nasieniem
wczoraj musiałam urodzić
dziecko
o jego oczach
ustach
ramionach
nawet tego samego rodzaju
jak dotąd byłam niewinna
tak teraz jestem
tylko winna
a mężczyzna...
już dawno
rozpłynął się
w oddechu zwyczajnego
powietrza
więc ja osiemnastoletnia panna
z dobrego domu
najnormalniej poddam sie
bezpiecznie oddam dziecko
przydrożnie
dziecko o nie moich
oczach
ustach
ramionach
nawet nie mojego rodzaju
rozpłynę sie
Robert Przyłuski, 17 october 2010
U stóp twojego ciała
na klęczkach
nie myślę
nie pamiętam
nie szukam
czuje
czuję się bardziej
niż mogę
niż chcę
sssyczysz
sssyczę
wężowate ciało
nieświadome roskoszy
ucieka
wracając o chwilę
szybciej
nienasycony
upijam się tobą
sobą
wciąż spragniony
spijam nektar
omdlewający
moje kubki smakowe
każde
wgięcie
wzgórek
płaskość
- plac zabaw
i jak szczeniak penetruję
każdą otchłań
ja swój pysk zanurzam
świadomy zdobyczy
ocierając się o ciebie
i nim zdążę zapukać
głodne
wejdź kochanie
więc wchodzę
Robert Przyłuski, 7 october 2010
Pójdę na rejestrację
dla młodych poetów
łagodnie przedstawie się
i obleje egzamin
z ortografii
tak więc nie dostane
identyfikatora
z kolejnym numerem
w statystyce
Robert Przyłuski, 11 october 2010
Pachniesz wódką
i papierosami
i tylko jeszcze odrobinę
sobą
nie pij już więcej
Robert Przyłuski, 7 october 2010
Z nieugaszonego kadzidła
na łono naszego systemu
twarze poetów wypłynęły
bezkształtnymi nozdrzami
przepełniali powietrzem
pytali
gdzie miejsce dla nich
milczałem
któż zawoła wersem w zastygłe
organy
któż wyssa nam myśl
przejrzystą
krągłą
by kantem nie zamydlic
swej istoty
ja w potoku pytań
zamilkłem
to chyba ludzka odpowiedż
Robert Przyłuski, 27 october 2010
Czy poznajesz to bicie
deszczu
pomarszczona ziemia
dostaje swoją rentę
w wysokości
pięcio minutowej mżawki
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
23 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
22 may 2024
2205wiesiek
22 may 2024
Światło i cienieJaga
22 may 2024
Na końcu świataJaga
22 may 2024
Playing ChessSatish Verma
21 may 2024
The TrialSatish Verma
20 may 2024
Za ciepło się ubrałaJaga
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma