Musahi, 19 august 2013
Oszuście...niereformowalny kłamco
swego narodu zdrajco
wyuzdany, zakłamany, niszczący kulture
wciskający mediami ludziom bzdure
utrudniajacy obywatelom zycie
dający obywatelom tylko picie
by zaguszyc biednych matek wycie
przy pustym rodzinnym korycie
wiedz że nadejdzie czas honoru
znikniesz w czeluściach celi Mordoru
przyjdzie czas rozliczenia niezapomnianego ponizenia
zaprzepaszczenie naszych dóbr ojczystych
ziemi przemysłu ....kultury i tradycji..
cdn
Musahi, 30 june 2013
Aniele Boże stróżu mój
ty zawsze przy mnie stój
pomimo że czasem jestem .uj
zmieszany jak kłamliwy gnój
pomimo ze krzywdze i ranie
Prosze wybacz mi Panie
nim słońce rano wstanie
Aniele Boże stróżu mój
naucz mnie jak pszczół rój
żyć wśród ludzi być
pomóż mi prosze siebie zrozumieć
pomóż mi przestać wreszcie szumieć
otwórz mi oczy realnego działania
i siebie pokłady udoskonalania
nie chce już krzywdzić tych którzy są mi bliscy
bo to mnie od środka niszczy
Aniele Boże dlaczego tak jest
że instynkt mocniejszy odemnie jest
dlaczego tak bardzo mocno chce
niszczyć życie swe....
Musahi, 29 april 2013
przyczyna ze skutkiem jak kłutnia ze smutkiem
skutek i przyczyna szukanie kogo to jest wina
przyczyna wcześniej, zatapianie w myśli grzesznej
skutek puzniej juz nie chce być luzniej
skutek przyczyna karci upomina przyczyna i skutek radość i smutek przedstwiam się jestem uległy wyżutek, z różnych prymitywnych pobudek nie znaleziony na dnie wódek....
przyczyna- prawda czy kpina?
skutek- rozbity wyżutek...
Musahi, 14 april 2013
Po latach współistnienia dokonują się zmiany
już nie znajdziesz wsparcia czy ukojenia
tam gdzie miała być bliskość – nie chce się żyć
nawet serce odmawia bicia / a codzienność oplata w kokon pajęczyną
i nie chce puścić ofiary
w kochanych oczach brak szacunku
potępienie - na kolana
innych kobiet wzrok niezaspokojony
gładzi skórę – niewinność myśli
boję się wzroku syna który widzi więcej
innych omijam// w ciszy ubieram koszulę
słucham dźwięków złości
zmęczonym wspomnieniem widzę przeszłość
piękno uczuć, uniesienie, codzienność rajem
wierzyłem , teraz wiem jak że bez skrzydeł
nie da się wznieść w górę, boli podwójnie
Musahi, 13 april 2013
stalowy odgłos unoszonego ciężaru
niczym z filmowego koszmaru
oddech narasta wraz z wycieczeniem
każdy ruch to walka z brzemieniem
nadwagi,mej otyłości powagi
a teraz kiedy jestem już prawie nagi
mieszczący się w skali swej wagi
rozumiem ze dobrze robie
kiedy cwicze i swe ciało zdobie
ruch następny już ostatkiem sił
jeszcze cięzar do góry wzbił
pot lśni na czole mym
a siłownie zamieniam w rym..;)
Musahi, 16 may 2012
ludzkiej mentalnej znieczulicy
zamknietej w mennicy
która dyktuje,demoralizuje.
codzienna inność
uznana za winność
tu trzeba;
być podporzadkowanym jedyna powinność
niby człowiek wolny jak konik polny
tylko niezdolny a pieniadze na ulicy leżą
tylko bogaci w to wierzą
swoją dusze spieniężą
za
nim w głąb duszy wejrzą.
ofiary codzienności to ludzie prości z krwi i kości
dla życia dla godności
Dziedziców to złości,efektem rodzinnej płodnosci,
odziedziczonej skłonności....
i tych którzy żłoba nie oddadzą
gdyż kłamiąc naród zdradzą
raz pierwszy i kolejny nie zostanie zaden wierny
Musahi, 24 april 2012
nad nienadążającymi odrosnąć włosami
ciemnią nieba
słońcami kwazarami
nieznaną cząstką
nieopisanym słowem
- unosi się nadzieja
układa z widma błękitny horyzont
chłód nie odtajanej ziemi
narodziny pogrzeb
okruch pustyni
Musahi, 24 april 2012
spojrzałem w góre spojrzałem w dół
zobaczyłem sufit i stół
spojrzałem w prawo
spojrzałem w lewo
czy to efekt placebo?
hmmm spojrzałem znów drugi raz
czy to ta chwila i ten czas?
......spojrzałem na brzuch
wyżera mnie zawiści kwas
tyle ludzkich zniszczonych mas
zadufanych wyuzdanych prawnie poprawnych
otyłych zgrabnych
doskonale wiedzących czego chcą
a ja znów spojrzeniem zawieszony
wśród tej pogoni mamony....
na sufit i stół
lecz już nie pozwalał mi ból
bo oczyma wyobrazni niczym w diabelskiej kazni
widze co mnie drażni
manipulacja, degradacja,głupota i jej manifestacja
mistyczni królowie poezji
uaktywizowali swe wiersze
kiedy pomalowali im w parku ławki pierwsze
gdyz oni juz nie walczą wierszem
i znów spojrzałem już z delikatną niewymownoscia
na ludzi ze skóry i z kością .....lecz ułomną godnością
którzy poświęcają się pozornosci ludzi wyuczonych
w życiu w pełni zaspokojonych
bez wad a ten bat to na tych którzy sa inni
winni nie winni ale tak powinni
Musahi, 23 april 2012
za górami za lasami między gwiazdami i basniami w swiecie códownym bajkowym mieszka ona kobieta wyzwolona atrakcyjna inteligentna tajemnicza i ponętna troskliwa wiedząca czego chce ona o mnie pewnie już wie jaki jestem i gdzie
marzenia są jak wszystko do okoła cały czas się zmieniają różne cele mają przeżycia czasem wspierają a czasem inne czynniki mają
marzenia bez cienia mówienia jak świat się zmienia tak one ewoluują i nowe fantazje malują.
bez wątpienia to kobieta nie siłacz nie lekkoatleta nie prosta jak konstrukcja cepa nie ciągle zła ani przylepa nie ciekawska tylko ciekawa z którą przyjemność to zabawa myśląca namiętnością płonąca jak wulkany ze słońca żażąca i tak bez końca
taniec moja droga jest jak rozkoszy droga jak pod dachem podloga i na parkiecie noga biodra i spojrzenia, w tańcu szukaj ukojenia a jeśli tam to znalazłaś a piękno idzie z tym w parze to chyba właśnie o tobie marze ale marzenia bez mówienia to tylko urojenia więc nie ma co stabilizacje już mam co to Miłość też już znam i gnam przed siebie z dnia na dzień i znikne jak o zmroku cień..... lecz marzenia to jak złapapanie cienia a jeśli jest to co ona zmienia bez wątpienia łysy nie chce grzebienia a garbaty szykowne szaty..a bogaty fiata na raty...łobóz baty...kawosz herbaty....i wilka skrzaty....więc nie uszcześliwi się kogoś takiego jak ja wie to każdy kto mnie zna..
Musahi, 23 april 2012
nienawidzę to z czego szydzę nie nawadze lolitek i bitek, nienawidzę prostactwa cwaniactwa nienawidzę głupoty braku rozwagi ...i jarania bez wagi, nie nawadze pseudokibica potrzebnego jak na stopach grzybica i na płucach pylica i w łózku dziewica
nienawidze zawiści i nienawiści i na nieszczęściu kożyści nienawidze ciemnoty, wrodzonej i nabytej głupoty kiedy jestem rozgrzany a ktoś nie ma ochoty..gdy na zejściu chore loty, wielkiej mody inteligencji wzorowanej Dody, Nienawidze domowych mędrców zamkniętych na życie, którzy o nim mówią jak o micie a w głowie im tylko alkoholu picie ludziom umysłu rycie ludzi patologicznych niereformowalnych prostych i banalnych alkoholików marnych, bez plaży dni upalnych,taxówkarzy kas fiskalnych, Nienawidze kiedy patrzysz w me oczy kiedy cała się w nich moczysz i knujesz jak mnie zaskoczysz jak już zauroczysz i z łóżka rozgrzanego wyskoczysz. Nienawidze przeszkadzania na innych napier.alania bez opamiętania
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
23 november 2024
0012.
23 november 2024
2311wiesiek
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek