8 listopada 2016
paradoks na detoksie
słowa przysiadły na parapecie
za oknem
i trzęsąc zziębniętymi kuprami
patrzą na mnie błagalnie
no już no już
napiszę ten wiersz
w głowie świeczka
sorry (a co - zna się te języki!) - sieczka!
zmyślnie i ja patrzę przed siebie
dwa świerki kawałek dębu
szaro nic
może o tym - tęsknotę dosztukuję
różą czerwoną dopieprzę
i będzie
puknij się w czoło - szepcze coś
puk puk puk
nikt nie otwiera - cholera
(jest rym!)
opowiedz o mnie - piszczy okno
o moich przeźroczystościach
zgrabnej futrynce
delikatnych klamkach
(tu na myśl przychodzą rozmodlone dłonie
księdza proboszcza)
o tym że beze mnie nie możesz żyć
że jestem twoim oknem na świat
i takie tam fajne inne
pukam się w czoło ponownie
puk puk puk
kogo znów licho niesie
wrzeszczy w głowie coś
- do niedzieli zamknięte
urlop!
urlop!!
urlop!!!
to się w głowie nie mieści - myślę
a sprzeczność ta niemal natychmiast
przybiera groźny kształt paradoksu
który ma wąsy warczy i puszcza parę z ust
a kysz a kysz siło nieczysta
pomogło
paradoks posmutniał ucichł zdechł
słowa za szybą zatańczyły
nieruchomiejąc ostatecznie w następującej konfiguracji
o paradoksie na detoksie
ojcze nasz ukochany
nie odchodź jeszcze w zaświaty
bo nie przeżyjemy bez taty
jakie to piękne - chlipię
łzy o kształcie i wielkości gruszek bonkreta williamsa
odpornych na parcha
zmiażdżyły mi stopy
a na co stopy - rechoczę - wystarczy jedna
życiowa
i tak oto koniec dogonił swój ogon
ustępując miejsca początkowi bez końca
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga