Proza

bartekczapski
PROFIL O autorze Proza (3)


21 stycznia 2012

na zdrowie ?

Kiedy unosiłem w kierunku ust kolejną szklankę z piwem usłyszałem
głośne  „ na zdrowie’’. Dotarło ono do mnie od któregoś z rozbawionych
gości siedzących przy sąsiednim stoliku. Podziękowałem skinieniem głowy i
delikatnym uśmiechem wysłanym w ich stronę. Wypiłem kilka łyków i
zawiesiłem wzrok na płomieniach tańczących w kominku naprzeciw mnie.
Zamyśliłem się nad sensem przed chwilą usłyszanego życzenia. Przecież
nie jest możliwe by picie alkoholu odbiło się pozytywnie na moim
zdrowiu. Nie będę musiał nawet długo czekać aby się o tym przekonać. Już
jutro rano obudzę się z bólem głowy. Z kolei częste spożywanie napojów
wyskokowych może doprowadzić  do powolnego niszczenia moich organów
wewnętrznych, a przede wszystkim wątroby nie mówiąc o skutkach zachowań
wynikających z bycia pod wpływem. Pamiętam dokładnie jak za czasów
studenckich w irlandzkim pubie w Warszawie raczyłem się ze znajomymi
ciemnymi piwami. Na pewnym etapie zabawy tańcząc i wywijając piruety
uderzyłem nogą w narożnik stołu. Przewróciłem się, wstałem, tańczyłem
dalej. Z lekko obolałą nogą pieszo wróciłem do domu, z którego około
szóstej rano zostałem przez pogotowie odwieziony do szpitala. Okazało
się, że kończynę na wysokości kostki mam poważnie złamaną i spacerem w
nocy do domu pogorszyłem znacznie swój stan. Bólu wcześniej nie czułem
bo uśmierzony byłem alkoholem. Pijaństwo więc wtedy na dobre mi nie
wyszło mimo iż nieraz podczas picia „ na zdrowie’’ z naszych ust padało.
Ponownie podniosłem szklankę i przełknąłem trunek koloru bursztynowego.
Nie odrywałem wzroku od ognia…miałem nadzieję, że to spontaniczne 
życzenie „ na zdrowie ’’ nie było podszyte ironią, a intencje  je
wypowiadającego były szczere. Zacząłem szukać w głowie przykładów innych
podobnych w swoim braku sensu życzeń. To tak jak śpiewanie „ sto lat ’’
osobie kończącej dziewięćdziesiąt cztery lata naprawdę okazuję się
życzeniem jej jeszcze tylko sześciu lat życia. Niezbyt więc stosowne.
Przypomniałem sobie, że spotkałem dawno temu na przyjęciu imieninowym
człowieka, który wznosząc kolejne toasty za każdym razem mówił    „
smacznego ’’. Czyżby była to jedyna osoba jaką poznałem rozumiejąca
bezsens wypowiadania życzenia „ na zdrowie ’’ w stosunku do
zamierzających za chwilę spożyć alkohol…? Jakże trafne było z jego
strony zastąpienie sformułowania „ na zdrowie ’’ pojedynczym słowem „
smacznego ’’.
Niektórzy natomiast, czego świadkiem bywałem niejednokrotnie zamiast
śpiewać leciwemu solenizantowi „ sto lat ’’ wyśpiewują chóralnie ,,
dwieście lat, dwieście lat… ’’. W tym przypadku o trafności zamiany
liczby lat według mnie mówić nie można. Powszechnie jest wiadome, że
ludzie dwustu lat nie dożywają. Życzenie więc takiego wieku jest
przepełnione sarkazmem. Skoro jednak znamienita większość, a wyłączając
jedyny powyższy przykład osobnika życzącego smacznego – to wszyscy, mówi
„ na zdrowie ’’ musi być tu zawarty jakiś głębszy sens. Bardzo chciałem
go poznać, ale w tym względzie nic nie przychodziło mi do głowy.
Przerwałem rozmyślania i dokończyłem to co pozostało jeszcze w szklance.
Przechodzącego obok kelnera poprosiłem o rachunek. Wiedziałem że
natychmiast muszę zakończyć proceder wlewania w siebie piw by
pogorszenie się stanu mojego ( wbrew życzeniu jakie otrzymałem ) zdrowia
objawiło się jedynie uczuciem ciężkiej głowy o poranku. Spojrzałem na
ekran telewizora wiszącego nad barem. Emitowana była reklama organizacji
charytatywnej zachęcająca do wpłaty na specjalne konto niewielkiej
kwoty. Suma ta miała dać możliwość zakupu wyżywienia wystarczającego na
miesiąc  dziecku  jednego z głodujących krajów Afryki. Kelner położył na
stole rachunek. Wyciągnąłem portfel i uiściłem należność w wysokości
pozwalającej na utrzymanie trójki biednych dzieci w Afryce. Wstałem i
wolnym krokiem zbliżyłem się do sąsiedniego stolika. Biesiadujący przy
nim goście trzymali napełnione kieliszki. Mijając ich powiedziałem „
smacznego ’’.
Obudziłem się z potwornym bólem głowy. Nie mogłem podnieść się z
łóżka, nie czułem się najlepiej. W pościeli odnalazłem pilota do
telewizora i uruchomiłem odbiornik. Nie nadawano w tym czasie nic
wartego uwagi. Przypomniałem sobie swoje wywody z ostatniego wieczoru na
temat sensu życzeń. Tym razem jednak starałem się odnaleźć dowody na
ich słuszność. Uczucie pulsującego ciśnienia w mojej czaszce nie tylko
nie pozwalało mi się skoncentrować, ale utwierdzało mnie w przekonaniu
co do prawdziwości tezy jaką kilka godzin wcześniej postawiłem. Mój
umysłowy wysiłek przerwały słowa o tym iż mogę zostać sponsorem
afrykańskiego dziecka. Był to tekst znanej mi już reklamy, ale tym razem
rozbrzmiewał on w moim pokoju i mówił do mnie z mojego telewizora.
Zauważyłem, że skoro słyszę to po raz drugi w tak krótkim czasie i to za
każdym razem podczas zastanawiania się nad życzeniem    „ na zdrowie ’’
to nie może być to tylko zbieg okoliczności. Zacząłem wierzyć, iż w tej
wątpliwej przypadkowości kryje się klucz do rozwiązania mojej zagadki o
sensie owego życzenia. Zapamiętałem nazwę organizacji charytatywnej.
Zwlekłem się z łóżka i zapisałem ją na zmiętym rachunku wyciągniętym z
kieszeni spodni wiszących na oparciu krzesła. Z ciężką głową
pomaszerowałem do kuchni gdzie napełniłem szklankę zimną wodą z kranu.
Miałem teraz pewność, że wypicie jej może mi tylko pomóc, mówiąc inaczej
wyjść mi na zdrowie. Czterema łykami opróżniłem naczynie. W łazience
wziąłem prysznic i umyłem zęby. Krzątałem się po pokoju. Włączyłem
komputer i odnalazłem w internecie numer konta bankowego organizacji z
reklamy telewizyjnej. Dopisałem go obok jej nazwy na rachunku z knajpy.
Ubrałem się, a do kieszeni kurtki wcisnąłem rachunek. Wyszedłem.
Chciałem kupić kefir. W stanie jakim się dziś znajdowałem kefir zawsze
okazywał się wybawieniem. Znajoma sprzedawczyni nie omieszkała
poinformować mnie, że jakoś kiepsko wyglądam. Przyznałem się jej, że za
dużo wczoraj wypiłem i podle się czuję. Wręczając mi kefir sklepowa
powiedziała do mnie „ na zdrowie ’’. Zakładając, że nie jest
przeterminowany jej życzenie na pewno się spełni – pomyślałem. Przed
sklepem powoli uraczyłem się nabytym przed momentem panaceum. Wrzuciłem
butelkę do śmietnika i postanowiłem nie wracać jeszcze do domu. Było
dość chłodno, a orzeźwiający spacer dobrze mi zrobi. Ruszyłem przed
siebie. Było mi zimno w dłonie więc wsunąłem je do kieszeni kurtki.
Wyczułem papier pod palcami. Znany mi dobrze rachunek nie tkwił w
kieszeni bez powodu. Wyjąłem go i spojrzałem na kwotę jaką musiałem
wczoraj zapłacić. Podzieliłem ją przez trzy by otrzymać sumę za jaką
można wyżywić przez miesiąc jedno afrykańskie dziecko. Poszedłem na
pocztę i wypełniłem odpowiedni formularz. Wraz z odliczonymi pieniędzmi
położyłem go przed obsługującą mnie kobietą. Urzędniczka sprawdziła czy
wszystko się zgadza i zapytała mnie czy na pewno nie chcę nic wpisać w
rubryce dotyczącej tytułu wpłaty. Ależ tak, musiałem ją przeoczyć –
odpowiedziałem i bez namysłu dopisałem „ na zdrowie ’’ choć pasowało by
tu też wpisać „ smacznego ’’…
Wróciłem do domu nie wiedząc nawet kiedy przestała boleć mnie głowa.




Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1