Askar, 6 listopada 2015
białe z czterech stron
głuche pytają o ciszę
strach odbija się oddechem
wciśnięty w okienne kraty
zimne powietrze pełznie
ciężkie od przekleństw
wypełniając nieobecność
głaszcze dreszczem
trzask zamykanych powiek
zapada się w posadzkę
ocieka lepką czernią
myśli pod sufitem
spadają z nią gwiazdy
wspomnienia marzeń
pchnięte ze skraju łóżka
ustępują miejsca
dźwiękowi urojeń
zawiasom skrzypiącym
otulających ciepło
poczuciem bezpieczeństwa
spokój w lateksowych rękawiczkach
zetrze krzywy uśmiech
usta próbując rozewrzeć
mówiąc że będzie dobrze
szeptem przerywanym
śmiech szyderczy
oznajmia że przyszła
pora na cukierki
już mi lepiej
chyba
Askar, 4 listopada 2015
nici między sumieniami
płaczą błagalnie
wiążąc ludzi
stryczkiem do drzewa
labirynt między nami
skropiony dobrymi chęciami
zgrabnie plecie
życzenie nienawiści
pętlę na sercu
palcami własnymi zaciskamy
goryczą drżącą
kieliszek przechylając
odbija się tępo
spojrzenie za szybą
tak boleśnie
zgodne z oryginałem
kiedy izolowany świat
za oknem łka
dotknięty niemymi wargami
pisząc epitafium
na własnym nagrobku
naszymi rękoma
Askar, 30 października 2015
cieknie po bruzdach
zgorzkniał atrament
na twarzy papierze
wymięty krajobraz
goryczą kleksy
samo-tnie się życie
wstyd odszedł
przeżarty głodem
palce zimne
odbicie wieku
wyciągną się prośbą
nieśmiało pytając
dreszcz fałszywy przeszyje
kieszenie do ziemi
twarz przylgnie od razu
przełyk protestuje
szmatą na oczy
rzucony szybkim krokiem
jak kamień
za kromkę chleba
ze śmiercią się brata
bieda bezdusznie
podziałów nie uznając
pukają akwizytorki
zmiany stanu
majątkowego mamidła
dzielą się po równo
naszymi adresami
jutro ty poprosisz
Askar, 20 października 2015
wzrok rozmazany jak farby
nie chcesz
zostawiasz zmiany
pędzlem czasu pisane
spróchniały stelaż
płótno żółknie z wolna
krajobraz wspomnień
bruzd poszarzałych obrazy
mętne niebo w odbiciu
źrenice wątłym płomieniem
egzystują w półmroku
marne półżycia cienie
kontrast mdleje na dłoniach
sumienie ciągniesz nieprzytomne
poszło w zapomnienie
wszystko co było dobre
Askar, 16 października 2015
zalane krwią
nie zostało więcej
pod stopami dno
przebite serce
opadają smutno
mylone z deszczem
świat przenika zło
przeszywa dreszczem
skrywają twarz
palce przebiją skronie
prysnął czar
przyszedł smutny koniec
oddane za nic
witają brata
stracone obie
za kata
słowa ostrzą noże
maskując fałsz
zabrał obie dłonie
pozostał żal
Askar, 15 lutego 2013
zostały zmarznięte
samotność przymarzła do kolan
łzy zamieniła w sople
lód przebił pokiereszowane serca
wychowane przez
powszechną nieobecność
oczy zamknął
szczery porcelanowy uśmiech
płakały żywą wodą
przybite do ściany
słowa pacierza rozdzierały
nadzieje jednym strzałem
katyńska egzekucja
w potylicy ciężki ołów
smutnej dziecięcej nienawiści
pustka martwych myśli
krzyczały obietnicą
ust brudnych zdradzone
przez złudzenia
osób trzecich
oddychały szarym powietrzem
osamotnione przy chrzcie
przeżartych gardeł
wysokoprocentowym alkoholem
z nimi mamo czuję
że powinienem cię kochać
dobiłaś mnie
brakiem miłości
Askar, 6 czerwca 2012
Wyżej nieco niż, gnioty pseudodekadentów,
Dziesięć metrów głębiej, od Mickiewicza trumny,
Ubrany w łachmany, za szybą siedzę durny!
Pośmiewiskiem dla rzeszy swoich oponentów.
Zrównany z wycieraczką, u drzwi supermarketów,
I kiepem żarzącym się brudnym znakiem dymnym,
Pisałem paragony z sercem - choć naiwnym,
Że mógłbym się spodobać, gronu konsumentów.
Kolejne bibułki głaszcząc pieszczotliwie,
Bo nadal nie dla mnie pióra i zeszyty,
Kasjerem swego serca tłukę, ceny ckliwie,
A on znów ląduje, zgnieciony przegnity,
Leżąc na chodniku, umiera cierpliwie,
Bo wyrzucił go przecież krytyk znakomity!
Askar, 5 czerwca 2012
na początku tęczy
ukrywają się ludzie
obrzucani kamieniami
za swoją inność
wkładani do worka
razem z czteroliterowym
synonimem
samotnej śmierci
odcięci mrugnięciem
żyjemy jedną myślą
za szklaną szybą telewizji
róg dywanu uniesiony
zieleń nadzieją
żółty ciężką pracą
czerń niewolnictwem
biel nienawiścią
na piersi naszej matki
umierają dzieci
zabijane przez
kolor własnej skóry
bohaterowie zmienili dewizę
oślepieni krzyczą
zabierajmy biednym
sami stańmy się bogaci
gdy za plecami
kosą niosą się
choroby z artykułów
na ostatnich stronach gazet
jednym brzuch wypełnia
ciepły obiad
drugim sucha kromka chleba
pamięcią z tamtego tygodnia
płaczą ci niewidzialni
i rzucający się w oczy
gdy stawiam znicz
za choroby tego świata
Askar, 12 lutego 2012
zgasł płomień
wosk ślepo zastygł
słonymi łzami
upadł w niezamkniętą ranę
bez świec skamieniały
na splamionym obrusie
świecznik w mroku pustego
pokoju
w przepaści
martwy wzrok
i spadająca w dół
żarząca się zapałka
skwierczy cichym żalem
skóra na której
z hukiem
przygasa
brak duszy
Askar, 28 stycznia 2012
postawię stopę na lustrze weneckim
rozstąpią się płomienie
morze szkarłatu gorąca cierpień
paląc ciernie wbite w skórę
taflą rozejdzie się dźwięk
krzyku gorejących kwiatów
w marmurowych dzbanach
wypełnionych parzącym olejem
przejdę patrząc na łzy potępionych
twarze wbite w gorącą smołę
król życia własną drogą
zamienię w popiół pamięć
z ukrwionej gałęzi smutku
sfrunę oglądając ten obraz
ubrudzony sadzą obsypany solą
spłoną pióra upadnę
jako czerń pyłu i złoto żaru
własnych nadziei ojciec
własnych urojeń rzeźbiarz
wykuję ścieżkę w granicie
potem rozpłynę się w powietrzu
razem z wiatrem w świat
drżącymi dłońmi rzucony
z dachu najwyższego wieżowca
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta