30 listopada 2011
Staruszek
p { margin-bottom: 0.21cm; }
Każdy
człowiek podobno rodzi się i umiera samotnie. Ale tak naprawdę
samotny jest przez całe życie, zamknięty ze swoimi mrocznymi
sekretami, myślami, pragnieniami. Niektórzy bardziej niż inni chcą
dzielić się swoim wnętrzem z innymi, inni, wręcz przeciwnie, wolą
milczeć i uważnie słuchać, ale od siebie nic nie mówić. Należę
do tej drugiej kategorii. Nigdy raczej nie miałam przyjaciół i
odkąd pamiętam wolałam swoje własne towarzystwo niż
szczebiotanie głupich nastolatek gadających o niczym. Te wszystkie
dialogi, uzewnętrznienia i wzdychania na pewno nie były dla mnie.
Każdy
człowiek ma takie jedno miejsce na świecie, gdzie czuje się jak w
domu. Nie musi być to oczywiście budynek, czasami może to być
nawet całe miasto czy wieś. Takim moim miejscem był stary, walący
się domek w środku lasu, za miastem. Odkryłam go kiedyś na
spacerze. Niska chata, podobna do starca, który pod wpływem wieku
coraz bardziej pochyla się do ziemi. Zarośnięta trawami,
zamieszkała przez dzikie zwierzęta stała się moim azylem,
miejscem w którym mogłam pomyśleć, pomarzyć, odpocząć.
Niesamowita atmosfera panująca wokół chaty dawała poczucie
spokoju i posiadania swojego miejsca w życiu.
Bo
każdy człowiek ma swoje miejsce w życiu i nie chodzi tu tylko o
miejsce, ale o jego misje i cel. Rodzimy się z pewnym zamiarem, nic
nie jest przypadkiem, nie wierzę w to. Zbyt wiele jest splotów
okoliczności żeby zwalać to na ślepy los. Spotkanie pewnego
człowieka w mojej chacie także nie było przypadkiem, choć
zaskoczyło mnie mocno. Mimo wielu zajęć, jak praca i szkoła nie
mogłam sobie pozwolić na bywanie w moim miejscu na ziemi tak często
jakbym chciała, więc skorzystano z okazji i zadomowiono się w moim
domu. Gościem, choć wątpliwie miłym, był pewien stary człowiek.
Jego śniada twarz miała tyle zmarszczek, że gdy kiedyś próbowałam
je policzyć to mi się nie udało. Może też dlatego, że przy
każdym uśmiechu każda ze zmarszczek zmieniała położenie,
falowała, śmiała się razem z nim. Często się śmiał. Ze
wszystkiego. Zaskoczyłam go, wchodząc jak do siebie, do jego nowego
mieszkania. Stał właśnie i się golił, ręka trzymająca żyletkę
lekko drżała.
Nie
przetnie się pan?- idiotyczne pytanie jak na początek znajomości
Ma
się wprawę – odpowiedział i jak gdyby nigdy nic powrócił do
przerwanej czynności – Domyślam się, że to twój domek?
W
pewnym sensie.
Masz
coś przeciwko żebym tu chwile został
„Tak”
chciałam krzyknąć, chciałam wykurzyć go z tego miejsca, które
do tej pory było tylko moje a które zostało teraz zbrukane przez
kogoś obcego, a jednak odpowiedziałam:
Nie,
nic przeciwko.
Dobrze.
Napijmy się więc herbaty.
Staruszek,
jak zdążyłam zauważyć nieźle się urządził. Jego rzeczy, choć
było ich niewiele, leżały równo poukładane na czymś co mogło
przypominać łóżko. Stary, rozwalający się fotel, jedyny mebel w
chacie, z którego dało się korzystać i co często robiłam,
został zreperowany. Na polanie przed domem przygotowane było
miejsce na ognisko, kamienne koło. Mężczyzna wziął garnek i
nalał do niego wody, do dwóch kubków nasypał ładnie pachnących
ziół i jak tylko woda się zagotowała zalał. Kubek był piękny,
czerwony, ręcznie malowany. Usiadł w pozycji lotosu, wskazał mi
miejsce obok siebie i zaczął swoją przedziwną opowieść.
Świat
jest piękny, nie sądzisz- zagaił rozmowę, a ja tylko skinęłam
głową. Ziołowa herbata w moim kubku smakowała zadziwiająco
dobrze, napięcie z moich mięśni powoli znikało. - Też tak
myślę. A zwiedziłem prawie cały. Żyję już bardzo długo i
tyle widziałem, tyle chciałbym przekazać komuś kto umie słuchać.
Ale nie spotkałem nigdy nikogo takiego, ludziom żeby cie
wysłuchali, tak naprawdę, trzeba by zaszyć usta, by nie mogli
mówić i zadawać głupich i niepotrzebnych pytań, zaszyć oczy by
nie ciekawiło ich co się dzieje w około i znieczulić inne zmysły
by nie czuli zapachów ani nie odbierali żadnych innych bodźców
prócz słuchania. Może wtedy coś by do nich dotarło. Świat
biegnie jednak do przodu, teraz za dużo się mówi, za dużo
pragnie, by móc się czegokolwiek nauczyć. Człowiek jest słaby
bardzo.
A
jednak chciałbym komuś coś przekazać, niedługo odejdę na
zawsze i nie chcę by to, czego się nauczyłem odeszło w
niepamięć. Zbyt by tego żal było...
Mówił
i mówił a moje myśli tańczyły w takt jego słów jakby jego
słowa były melodią. Jego postać rozmazywała mi się przed
oczami, stawała się raz większa, raz mniejsza, ale jego głos cały
czas był silny. Opowiadał i opowiadał a zaczął od samego
początku świata. Miałam wrażenie, że widzę te wszystkie
opisywane miejsca, czuję zapachy dotowanych potraw, czuje ból
ludzi, bohaterów jego opowieści.
Obrazy
przemieszczały mi się przed oczami, zmieniając barwy, postaci,
wydarzenia. Widziałam Jezusa przybijanego do krzyża. Brzuch
skurczył mi się wtedy boleśnie, czułam chłód na całym ciele,
czułam drżenie mięśni, ciepło krwi. Jej smak w ustach.
Ludzie
to jedyne istoty, które potrafią zabić swojego Boga. Nie ma dla
nich świętości, nie ma rzeczy nietykalnych. Taka natura, żeby
przeżyć zabijesz najbardziej ukochaną osobę. Nie będziesz się
nawet zastanawiać, po prostu zrobisz z niej ofiarę byle by tylko
przeżyć. Człowiek egoistą jest, to jego główna cecha. Jedyna
może niezmienna. Ludzie zabili swojego Boga, a teraz się dziwią,
że są wojny, gwałty, zabójstwa noworodków. To nic w porównaniu
z tamtym. Nic. Bo człowiek człowiekowi równy, a Bogu już nie. I
mimo to podniósł na niego rękę, zadziwiające...
Niesamowite
było uczucie wiatru na Górze Golgocie. Zachód słońca, jakże
piękny. Natura nie przejmuje się śmiercią. Działa tak jak ma
działać, żadne trupy tego nie zmienią. Nic nie zatrzymało czasu,
świetlista, ognisto pomarańczowa kula znikała powoli. Czerń
horyzontu odcinała się wyraźnie od jasnej, gdzieniegdzie
pomarańczowej i różowej, a gdzieniegdzie błękitnej linii nieba.
Na wschodzie widać już było kawałek księżyca, bladego jeszcze.
Wiatr rozwiewał mi włosy, słyszałam ciche szlochy pod krzyżem.
Widziałam obojętność w oczach gapiów. Zaraz go ściągną.
Śmierć
dotknie każdego. Nie da się z nią walczyć, bo tylko pogarsza się
swoją sytuację, im bardziej się boisz tym bardziej jest
bezlitosna. A i tak bardziej boli cie śmierć twoich bliskich niż
twoja własna.
Miał
rację. Nagle znów stałam w zimnej kostnicy, przy mnie trumna z
dębowego, ciemnego drzewa. Ciche szlochy obok mnie, ktoś gdzieś
kaszle. A w trumnie jedyna osoba, która naprawdę mnie kochała.
Babcia. Jej blade czoło lśni nienaturalną bielą. Patrzę na nią
i mam wrażenie, że zaraz się obudzi. Że jej klatka piersiowa
zacznie się unosić i opadać przy oddychaniu. Tak się nie dzieje,
więc wpatruję się tępo w siniaka na jej ręce, jest wielki,
czerwony i siny, przerażający. Ludzki, choć to już nie człowiek.
Skorupa bez duszy, pustka. Po policzku płynie mi łza
Człowiek
w chwili śmierci jest naprawdę samotny. Nikt nie może mu pomóc.
Ale to magiczne uczucie, nie do zrozumienia. Przechodzenie gdzieś
tam, do nieznanego, zimnego miejsca. I świadomość pozostawienia
po sobie tak wielkiego bólu. Takie jest życie jednak, trzeba to
zrozumieć. Pogodzić się z tym. Jest takie miejsce w każdym
sercu, gdzie trzyma ludzi mu bliskich. I tam powinni oni być,a nie
w głowie. Trzymając ich w głowie nie dajemy im odejść. Więzimy
ich na ziemi, taplamy w naszym bólu...
Nieznośny
chłód wbijał mi się szpilami w całe ciało. Ognisko dogasało
już, słabe płomyki ledwo co lizały resztki drewna. W dłoni
trzymałam kubek, ale niczym nie przypominał on tego, z którego
piłam wcześniej. Tamtego pięknie malowanego, czerwonego zastąpił
wyszczerbiony, brudny i wyblaknięty. Wstałam, żeby znaleźć
staruszka, w miejscu w którym siedział znalazłam tylko garstkę
ciepłego jeszcze popiołu, pachniał dziwnie znajomo. Może to
staruszek rozsypał się w pył, stary już był. Nie wiem.
Zmierzchało
i niebo zaczęło robić się coraz ciemniejsze. Uciekłam stamtąd
szybko, bojąc się iść przez las po nocy.
Przyznaję,
że nigdy tam nie wróciłam.
22 grudnia 2024
Prostotadoremi
22 grudnia 2024
fantazjeYaro
22 grudnia 2024
2212wiesiek
22 grudnia 2024
śnieg w prezenciesam53
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta