24 stycznia 2012
Ruletka(bo żyjemy od zera do jedynki)
Wstał kolejny dzień po cichej implozji koszmaru,
I sam nie wiem, czy żyję, czy to tylko chory sen
Może porżnąłem sobie twarz i zdycham pomału,
może zasnąłem w kąpieli i skończył się tlen.
Przyznaję, możliwe, że nigdy nie byłem bogiem
I zamiast spełniać - wypaliłem z niej marzenia
przetopiłem fotografię na płynny ogień
dla miejsca kloszarda i dotyku płomienia
I nawet cisza Bemowa mnie tak nie bawi,
gdy doskonale wiem, że nie został tu już nikt
Nie uciekł mi tylko z myśli samotny Skriabin,
chyba lepiej by mu było gdyby i on znikł.
Krupier z czołem świecącym jak neon
wpadł w dziki trans i wyrzucił zero
Nieraz plułem na miłość, topiąc w snach z tabletek
marząc tylko o dziwkach w śmiałym kolorze dzielnic,
lecz zupełnie przypadkiem poznałem kobietę
przy której samozwańczy bóg stał się śmiertelnym.
Czekając na świt dziękowałem tej fortunie,
która pozwoliła mi znowu się urodzić,
i która pozwoliła mi w końcu zrozumieć
że trzeba umieć latać nim zacznie się chodzić.
A ciszę Bemowa traktować jak modlitwę,
bo tylko fałszywi głośno wzywają Boga,
i choć dla większości pacierz jest już reliktem,
to dzisiejszy wschód spali ich jak pożoga.
23 lutego 2025
sam53
23 lutego 2025
Bezka
23 lutego 2025
Jaga
23 lutego 2025
absynt
23 lutego 2025
absynt
23 lutego 2025
wiesiek
23 lutego 2025
Eva T.
23 lutego 2025
wolnyduch
23 lutego 2025
ajw
23 lutego 2025
ajw