19 maja 2015
21 maja 2015, czwartek ( impresje alzackie )
W czwartek wieczór powitałam Francję. Ren, ogromny most, którym przejeżdżam z Khel żegnając Niemcy, a ściślej ich autostrady i niekończące się ekrany akustyczne. Tyle lat przemierzam ten kraj i tylko mignięcia pejzażu pozostaje w oczach. Pilotuję córkę pewna swojej znajomości terenu, przecież byłam tu latem ubiegłego roku. Strony świata są dla mnie zagadką, ale szukam wzrokiem neonu apteki, który służył mi zawsze za drogowskaz. W strugach deszczu wyłaniają się pudełka żelbetu zapowiedź przyszłych blokowisk. Jestem zdezorientowana, ale dajemy radę, przebijamy się przez Strasbourg w kierunku Wolfisheim celu naszej podróży. Mijamy wiele placów budowy i świeżo oddane mieszkania - bez kompleksów mam to samo w Krakowie. Lubię starą architekturę Alzacji stoi za nią bogactwo regionu, solidna mieszczańska kultura. Katedrę w Strasbourgu podziwiam niezmiennie i nigdy mi się nie nudzi jej odwiedzanie. Dowiedziałam się, że ambicje radców miejskich zaowocowały zmianą nazwy miasta. To teraz jakieś Centrum Europejskie Strasbourga, aglomeracja, nie zapamiętałam długiej nazwy i mam wrażenie, że nie tylko ja. Docieramy do celu podróży, punktem odniesienia jest Super U - coś na kształt średniego Carrfoura - o tempora, o mores - wielkie sklepy robią za kamienie milowe. Jutro znowu cofnę się o sto, dwieście lat krążąc po wypielęgnowanych uliczkach alzackiego miasteczka, którego mieszkańcy zdają się żyć w bańce swojego świata. Zrobię spacer do fortu Kleberga, poczytam na planszach o histori niemiecko-francuskiej tych terenów, popodziwiam piękne pawie, które zajęły miejsce artylerzystów. Cisza i marazm peryferie wspólczesnej cywilizacji, ale nie kultury.
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
violetta
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wiesiek
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
absynt
22 lutego 2025
absynt