3 lutego 2012
Fragment...(3)
Wszedł do domu. Nie mógł się odnaleźć. Nie potrafił znaleźć ani jednej części siebie, która była by w stanie funkcjonować bez tej kobiety. Zapetlił swój umysł i zmusił go do wykonywania chociażby podstawowych czynności. Ściągnął płaszcz i usiadł. Zaparzył herbatę, podobno herbata z kwaśną paradoksalnie cytryną poprawia humor, bzdura. Zanim włączył komputer słyszał juz to denerwujące brzęczenie miliona wiatraczków stworzonych do chłodzenia tego ustrojstwa. W radiu jak zwykle leciało to komercyjne gówno. Chciałby zrobić to jak na francuskich filmach, wyciagnąc stary okurzony winyl Édith Piaf umieszczając go bez słowa w gramofonie, a potem spokojnie zadumać się nad pisaniem. Zgadzała się tylko Francja, reszta tej klitki i syfu nie nadawała się nawet do nagrywania niskobudżetowych filmów pornograficznych. Spojrzał za okno. Po całej okolicy hulał roszalały wiatr i miotał wszystkim jakby miało się zapowiadać na jakieś efektowne zakończenie tego dnia. Nie zapowiadało sie, liście miotały się obok jego zapętlonych myśli i wszystkie razem uderzały co chwilę o szyby wydając jakiś tępy gwizd. Tyle było efekciarstwa w tym samotnym wieczorze. Nie mógł pisać, nie potrafił zebrać myśli. Nie było gwiazd, nie było chodźby malutkiego, przyjemnego szumu który mógłby go popchac w stronę artystycznej zadumy. Tylko gitara w tle koiła jego lęki. Jakby ona sama na niej grała, jakby jakieś skrzydlate stworzenie tak stereotypowo przybrane w białe prześcieradło miało na niego oko. Usmiechnął się. Wolny od narkotyków, akocholu i innych mniej lub bardziej piekielnych wspomagaczy. Czuł się spokojny, bezpieczny, w końcu czuł sie potrzebny a co zadziwiało go najbardziej czuł sie zrozumiany. Jego poezja nagle nie była już tajemnicą, nie brzmiała jak niepotrzeny bełkot, jego uczucia stały sie czytelne. Ktoś kto jest tak niewyobrazalnie ludzki, tak niepojęcie bliski i w dodatku nie potrzebuje enigmy żeby móc czytać z jego oczu, móc spokojnie zakorzenić się w jego sercu. Uśmiechnął się szeroko, tak jak nigdy tego nie robił. Wyszeptał pod nosem - Jezu jakim ja jestem szczęściarzem, kurwa nie wierzę - nie chciał mieszać do tego zadnej z boskich istot, tak jakoś wyszło. Nigdy nie miał dobrego kontaktu z Bogiem, rzecz jasna jak wszystkie polaczki miał do niego sprawę zawsze wtedy kiedy czegoś potrzebował, a nie radził sobie dość czesto wiec chyba mozna powiedzieć ze znali się na "cześc". Nie chciał dochodzić czy pomagał im w tym cudownym spotkaniu paluszek boski, ktory rozdzielił ich tak brutalnie i ukrył przed sobą ostatniego dnia tworzenia świata. Może tak było ciekawiej, napewno. W każdym razie mógł teraz budować cos pięknego, nie tworzył tego słowami nie pisał poezji, nie potrzebował kartek. Odnalazł swoje płótno i sam stał się płótnem czego nigdy w świecie by nie podejrzewał. Teraz naprawde czuł się artysta, był już pijakiem, narkomanem, smieciem i ludzką szmata i nawet czasem wydawało mu się, że jest poetą ale teraz wiedział, odnalazł ją. Wena była tu zawsze, zawieszona gdzieś pod sufitem tych obskórnych autobusów. Dziś już wiedział, że nie szukał weny, jak mu się wcześniej wydawało, a raczej niezykłej muzy która nie miała ani harfy ani przepasanego prześcieradła a z pleców nie wyrastały jej dziwne odnóża pokroju skrzydeł. Czuł jakby przez ten krótki czas zadumy jakaś druga połówka własnego ja napisała za niego miliony poematów, a całe tomiki rozpościerają sie wszędzie w koło. Kartka była pusta, herbata już wystygła i pewnie jest teraz tak samo potrzebna jak i wcześniej. Wyłączył komputer, zostawił na stole pustą kartke i pióro. Położył się i bez końca wpatrywał w blady sufit. Pewnie malował oczami delikatne zarysy jej ciała. Pierwszy raz od czasu gdy skończył sześć lat marzył.
Poprostu marzył.
26 listopada 2024
2611wiesiek
26 listopada 2024
0021absynt
26 listopada 2024
Gdy rozkołysze wiatrJaga
26 listopada 2024
Doświadczaniedoremi
26 listopada 2024
z niedopitym winemsam53
26 listopada 2024
doskonałośćBelamonte/Senograsta
26 listopada 2024
Oczekiwanie na nowego GodotaMisiek
25 listopada 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 listopada 2024
2511wiesiek
25 listopada 2024
Bajkaabsynt