23 sierpnia 2011
Umiesz się pożegnać?
Ile razy doświadczyłeś śmierci bliskiej osoby? Pewnie marzyłeś o tym aby się pożegnać, aby powiedzieć coś tej osobie. Zabrakło ci tej chwili, tego krótkiego momentu. O kilka minut za mało, o zaledwie parę sekund za szybko. To tak bardzo bolało. Zadawałeś sobie wtedy pytanie dlaczego? Myślisz, że łatwiej by ci się było pogodzić ze śmiercią, wygrać z cierpieniem. Myślisz że mówiąc „do wiedzenia” albo „żegnaj” już tak nie zaboli. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo się mylisz. Pożegnania zawsze są najtrudniejsze, a ostatnie pożegnania powodują więcej bólu niż nagła śmierć.
Przed szpitalną salą siedziała jej rodzina i przyjaciele. Wszyscy, którzy ją kochali. Leżała tam nieprzytomna już tak długo. Lekarze nie potrafili pomóc. Cudem utrzymywali ją przy życiu, tylko że z każdą chwilą było coraz gorzej. Ona umierała, jej stan był krytyczny. Życie Melanii gasło na oczach przyjaciół. I najgorsza była ta niepewność. Bezsilność powoli ale skutecznie zabijała nadzieję, raniła wiarę. Koniec nadchodził wielkim krokami. I wreszczcie nadeszło nieuniknione. Cały ich świat legł w guzach. Mur nadziei zawalił się pod nogi. Tego dnia lekarz wyszedł od niej. Zerwali się gwałtownie
-Co z nią?-zapytała ledwie słyszalnym głosem Monika
-Myślę że możemy ją wybudzić. To i tak już nic nie zmieni-zobaczył ich oczach nadzieje. Nie nienawidził tego w swoje pracy, nie cierpiał zabierać ludziom ostatnią deskę ratunku. Chciał dawać radość ale tym razem było inaczej.-Będą się mogli państwo pożegnać. Przykro mi.
-Nie, nie, nie-z oczu kobiety popłynęły łzy, prawie krzyczała. Po chwili już wszyscy płakali.
-Moja córeczka, moja mała córeczka ona nie może umrzeć- powtarzał bezmyślnie jej ojciec.
Tylko jedna osoba od tamtej chwili nie drgnęła. Aleks stał niewzruszony w tym samym miejscu. Patrzył przed siebie. Dla niego właśnie kończyło się życie. Wszystko co kochał najbardziej umierało a on nie potrafił pomóc. W jego oczach pojawiły się pierwsze łzy, potem następne. Odwrócił się i ruszył przed siebie. Wybiegł za szpitala
-Aleks- ktoś zawołał za nim. Nie zwrócił na nią uwagi. Jedyne czego chciał w tym momencie to uciec, zniknąć gdzieś. Chciał umrzeć. Nie umiał myśleć, nie umiał oddychać, nie umiał żyć. Biegł jak szalony przed siebie aż wreszcie wpadł do kaplicy. Była pusta. Otaczał ją cisza, spokój, który zbezcześcił.
-Dlaczego? -wrzasnął na całe gardło patrząc na krzyż- Dlaczego ona? Zabierz mnie jeżeli chcesz czyjejś śmierci. To takie niesprawiedliwe. Ona nie może umrzeć. Nie zasłużyła na to.-już nie krzyczał. Mówił z takim cierpieniem, z tak potwornym bólem. Miał taki pusty ton. Osunął się na kolana. Chowając głowę w dłonie-Jak mam żyć bez niej. Nie zabieraj jej. Kocham ją nie umiem … Proszę-zabrakło mu słów, płakał. -Proszę
Poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Ktoś chciał go podnieść.
-Synu trzeba ufać. Bogu on wie o robi- mówił ciepłym głosem z zrozumieniem
-Jak? Jak mogę ufać? Bóg się pomylił ona na to nie zasłużyła. To ja powinienem umrzeć. Bez niej nie istnieje. Nie che istnieć. Tak bardzo ją kocham. Nie zasłużyła na to. Miałem ją chronić, strzec. Obiecałem. Jestem nikim, zawiodłem ją. Boję się żegnać, nie potrafię.
-Tak nie wolno. Bóg chce dać ci szansę. Przychodzą tu ludzie, którzy jej nie dostali. Wy możecie jeszcze być przy sobie. Zawiedziesz ją jeśli się nie pożegnasz. Bądź przy niej, teraz właśnie cię potrzebuje do ostatnich chwili życia. Zawiedziesz ją opuszczając w najtrudniejszym momencie. To jest dar Boga. Zaufaj mu.
-Ale jak? -spojrzał pustym wzrokiem przed siebie-Tak bardzo ją kocham.
Stała przy łóżko, leżała na nim jej przyjaciółka,jej siostra. Nawet jeśli nie są spokrewnione to tak zawsze były siostrami. Płakała. Chciała byś silna, chciała się uśmiechnąć ale nie potrafiła.
-Monika uśmiechnij się proszę. Lubię jak się śmiejesz.- szepnęła cicho.
-Melanii ja nie umiem. Nie chce cię stracić.- z płaczem wtuliła się w przyjaciółkę. Po chwili obydwie płakały.
-Ciii, już dobrze, już będzie dobrze obiecuje- powtarzała nie wypuszczając jej z ramion-Byłaś jedną z niewielu rzeczy dobrych jak mnie spotkały. Dziękuje, wiem że nigdy nie byłam łatwa przyjaciółką...
-Nie mów tak. Byłaś najlepszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek miałam. Kocham cię-jakby na potwierdzenie mocniej wtuliła się w przyjaciółkę
-Ja też cie kocham.-odparła niby spokojnie . Takie proste, wręcz banalne słowa dla koebiety były najpiękniejszą rzeczą, którą usłyszała.
-Nie chce się żegnać.
-Nie rób tego. Życie mnie nauczył, że jeśli kogoś kochasz to on nigdy nie odchodzi. Zostaje w twoim sercu. Dzięki wam zrozumiałam, że tak jest, że serce to nie tylko mięsień. Zawsze będę przy tobie obiecuje-to co mówiła pokazało jak bardzo się zmieniła.
-Nigdy cię nie zapomnę ,zawsze będziesz we mnie.-uśmiechnęła się przez łzy. Ostatni uśmiech dla kobiety, ostatni jaki mogła jej dać.
-Aleks...-w drzwiach stał on, jej przyjaciel, partner. W czekoladowych oczach błysnęły ślady łez
-Dasz nam chwilę? - zapytał w bólem w głosie . Tamta tylko skinęła głową wychodząc
Podszedł do niej, usiadł na skraju łóżka. Wyciągała rękę by wytrzeć łzę spływająca po jego policzku. Kiedy dotknęła twarzy zadrżał. Chwycił jej dłoń i delikatnie pocałował z ogromną czcią. Zamknęła oczy. Trwali tak chwilę. Jakby czas zatrzymał się w miejscu, jakby już nic się nie liczyło. Tylko oni, tylko ten moment był ważny. Żadne nie chciało się odezwać, bali się zniszczyć tą magię.
-Melanii przeprasza...
-Nie rób tego, nie przepraszam mnie. Nie masz za co-przerwała mu, nie chciała by ją przepraszał, nie chciała by czuł się w jakiś sposób winy-To ja cię zawiodłam. Przepraszam ale nie żałuje
- Uratowałaś mi życiem a teraz przez to umierasz. Ja możesz mówić, że mnie zawiodłaś. To ja powinienem był być na twoim miejscu. Ja to miałem cię strzec, bronic i nie umiałem, ja....-nie potrafił mówić, to za bardzo bolało
-Nie proszę, nie czuj się winny. Nie chce żebyś się obwiniał- zamknęła na chwilę oczy jakby wspominając tamten moment-Musiałam cię bronić, nie przeżyłabym gdyby coś ci się stało. Teraz wiem, że jesteś szczęśliwy, bezpieczny. Gdybyś tu leżał ja...-już nie hamowała łez, nie walczyła.
-Nie chce żyć bez ciebie, nie umiem-płakał razem z nią
-Obiecaj mi coś- błagalnie spojrzała na niego-Obiecaj, ze będziesz szczęśliwy, że nie będziesz się obwiniał. Proszę obiecaj
-Mel ja nie potrafię, nie ….
-To ostatnia rzecz jaką dla mnie zrobisz- spojrzała prosto w czekoladowe oczy, skinął głową. Nie był wstanie wydobyć z siebie głosu.
-Kocham cię Mel, zawsze cię kochałem i będę kochał – przez chwile nie potrafiła nic zrobić, a potem pocałowała go, na początku delikatnie gdy odwzajemnił mocniej, z pasja i namiętnością. Pocałowała go tak jak jeszcze tego nie robiła. To był najprzyjemniejszy pocałunek w ich życiu a zarazem najbardziej bolesny. Był pożegnalny, ostatni. Oderwali się od siebie dopiero gdy zabrakło im tchu.
-Ja tez cie kocham. Dziękuje Aleks, że byłeś przy mnie, dziękuje za to co mi dałeś. Kocham cie-powtórzyła. Przytulił ją. Schowała się w jego ramionach. Trzymał ją tak jakby chciał na siłę zatrzymać, ochronić. Zasnęła w jego ramionach, zasnęła w tulona w najważniejszego mężczyznę w swoim życiu. Za ścianą stali przyjaciele patrzą jak odeszła. On trzymał ją jeszcze długo. Tulił martwe ciało bojąc się puścić. Płakał głaszcząc delikatnie włosy i patrząc na uśmiech a twarzy.
-Komisarz Melanii Bornez zmarła dziś w szpitalu po ciężkiej operacji. Uratowała swego partnera zasłaniająć go własnym ciałem. -podali w wiadomościach. Zapomnieli dodać, że ktoś stracił przyjaciółkę, córkę, siostrę i miłość swojego życia.
-Moja Mel.-dało się jeszcze usłyszeć z małej szpitalniej sali
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga