Znerwicowany Diabeł na Dachu, 6 czerwca 2013
Nożyczkami wydzierają litera po literze
następnie ślinią słono
i kleją zdradliwe listy
oni gnieżdżą się gdzieś w podziemiu
wychodząc o 5 nad ranem jak strachy na wróble
cicho krzyczą popękanymi krtaniami
i cicho patrzą, wytrzeszczają oczy nieznacznie
spisując protokoły szczurzo
Niby nic nie znaczy ale spiski spod
ceramicznych płytek i drewnianych listew
powodują stygmaty na podbrzuszu
centymetry ponad aortą i gonadami
rozjuszone dłonie i mniej pokaźne myśli
wabiki nie działają ani muchomory sromotnikowe
zostawione same sobie na parapetach
jak podczas makat bechorot
wstępują na próg i rechoczą kościstymi trzeszczkami
mniej smutne są taborety
dokładnie pod dobrym zawieszeniem
z nagimi stopami i zimną posadzką jak
w domu pogrzebowym
Znerwicowany Diabeł na Dachu, 23 maja 2012
Twoje szkła wielookie muchy
Siedzące wciąż na tych starożytnych zwłokach pierwszych bogów prądu zmiennego
Tak jak my wszyscy.
Ale nie ty.
Gdzie się zagubili smakosze paznokci współbraci
W poczynaniach
Gdzie te kolaże niebiańskie przemykające nam niby
przemykające…
trzy kropki możnaby ci tylko wyryć na grobie.
Moje łzy jak kamyki rzucane z mostu w wysypisko wody
I to powinieneś wiedzieć epitafium Rockwell
Gdzie cię wysłali teraz? Na jakąż samobójczą misję? Na czyim języku teraz jesteś? I w czyich posługach?
W co jesteś ubrany i o co żebrzesz? Czy żebrzesz?
Siwe włosy najbardziej utkwiły mi w pamięci
Gdybyś bardziej zmiękł…
Jak dziecięce oddechy i twoje stopy wołające o posługę. Ty chcesz je obmyć?
Zgniotłeś nimi dziś oprawki i szkła?
Euphrat mierzi korzeniami w twojej pięcie
Ale to nic. To nic. Zagoi się do kolejnego odczytu.
Znerwicowany Diabeł na Dachu, 20 listopada 2011
Psy wylizują sobie nawzajem
A ona ufarbowała się
Barwnikami miłości by odstraszyć konkurentów
a tak przystawia do kopulacji
biały fartuch i strzykawkę.
Nie taka śmierć zimna jak ją rzucają
To ty byłaś drzwiami i pokojem
Teraz gołębie zostały pozbawione głów
Niosą się na wietrze niewinnego lądu
By ukoić martwę pisklę
A twoje nogi wciąż kuszą
Znerwicowany Diabeł na Dachu, 23 grudnia 2010
Pod tymi latarniami milowymi
na ulicy samotnej i głuchej
na ulicy nieskończonej spod
znaku kota
Stoję moją polimorfią kocią
ukształtowany w formę nocną
Ja - ocean sam w sobie pływający
pod nieba majestatem
z oczami księżycowo zazielenionymi
tego kota białego w nocy
skradającego sen spod powiek
ulicą.
Tego czarnego kota
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
27 listopada 2024
Wyostrzone obrazy bycia kimśabsynt
27 listopada 2024
0023absynt
27 listopada 2024
0022absynt
27 listopada 2024
Jedno pióro jest ptakiemEva T.
27 listopada 2024
Mgła ustępujeJaga
27 listopada 2024
Camouflage.Eva T.
26 listopada 2024
Zjesiennieniedoremi
26 listopada 2024
2611wiesiek
26 listopada 2024
0021absynt
26 listopada 2024
Gdy rozkołysze wiatrJaga