Bogumiła Jęcek | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (14) Forum (4) Książki (2) Poezja (5) Fotografia (18) |
Bogumiła Jęcek, 6 stycznia 2022
Wiatr obnaża światło; tylko fragment nieba mówi,
że kolor niebieski istnieje, przez to przebija się
halogenowe słońce. Zakazana prawda jest kamieniem,
w jego wnętrzu mam szukać rzeki.
Co myśleć o tych, którzy teraz tutaj idą.
Dehumanizacja w poprzek drogi i drogowskaz kłamstw.
Zamykam się na media i szepczę, żeby nikt nie słyszał:
Jeżeli zobaczysz źródło, oczyszczaj jego początek.
Bogumiła Jęcek, 24 stycznia 2020
I
Nie ma śniegu, nie ma zimy. Pod wystrojoną
choinką pierwsze igły, na stole śpi Jezus
z niedomkniętymi powiekami. W radiu dyskusja
o mowie nienawiści. Jeżeli nie mogę otworzyć
kluczem, otwieram cierpliwością.
II
Od wschodu do zachodu jaskrawoniebiesko,
bezchmurnie, wydobywam dobre rzeczy.
Z zarośniętego rowu spogląda na mnie lis,
przez mgnienie spotkanie oczu i zaraz znika.
Pokorę gubimy każdego dnia.
III
Zaspany dzień. Za kościelnymi witrażami przelatują
cienie ptaków. Sól jest symbolem przyjaźni i mam
ją w sobie, kapłan mówi o dniu, o którym
nikt nic nie wie.
Bogumiła Jęcek, 25 listopada 2018
Wpatruję się w zmierzch; w ciemności strzęp
czarnej folii poruszany wiatrem – wygląda
niczym wrona wyszarpująca coś z ziemi.
Otwarte granice boją się zamknięcia.
*
Przeczucie to nie wszystko, jeszcze tliła się
myśl, próbowała wyciągnąć mnie z tego miejsca.
Słyszałem każdy strzał. Wyszedłem z więziennej
karetki ostatni, przemknął rów, nad którym przez chwilę
stali. Sznur przerzucony przez szyję wiąże mi
z tyłu ręce, jakby wszystko robiło się samo.
*
Wymieszane: przeczucie i nadzieja. Wyprowadzali
nas pojedynczo. Drobiazgowa rewizja; ściągnęli
pas i pytali o obrączkę. Z rękoma wykręconymi do tyłu
przeszedłem dwa pomieszczenia, i w trzecim ta nieubłagana
świadomość, gdy zobaczyłem ściany, wypływającą
z półmroku krew.
Łódź, 06.03.2016
Bogumiła Jęcek, 20 stycznia 2018
Sroka szarpie się z gałązką na drzewie, niesie każdą
starannie wybraną i naprawia zeszłoroczne gniazdo.
Na niebie toczy się walka o przestrzeń powietrzną
dla nowego porządku; białe drogi nad nami
rozchodzą się w mgłę, rosną nowe chmury.
Syntetyczny obraz i słońce zamknięte w witaminie D3.
Współczesny wiersz, dla którego nie powinno być miejsca
na kartce. Człowiek w masce uodparnia banany
przed długą podróżą, a ludzie w białych fartuchach
naprawiają ludzi. Nie w tę stronę idzie produkcja,
co powinna iść. Matka Boża rozwiązująca węzły
przesuwa wstążkę.
Bogumiła Jęcek, 20 maja 2011
Wrzesień
I dobrze, że za mostem był las.
Prawdziwy bo czarny, widać, że z ziemi,
z sadzy - powtarzał ojciec - i ogniska nie trzeba
rozpalać, samo wypuści czerwone listki,
rozrośnie się. Wrzucaliśmy gałęzie, patrząc,
jak dym wchodził w mgłę. Między drzewami
łączyliśmy się w warkocz.
Latem
rzeka rozbierała się z wody, prosiłaś
przenieś mnie
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
25 listopada 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 listopada 2024
2511wiesiek
25 listopada 2024
Bajkaabsynt
25 listopada 2024
0019absynt
25 listopada 2024
Pod skrzydłamiJaga
25 listopada 2024
Widzenie wielu poetówdoremi
25 listopada 2024
refleksjasam53
25 listopada 2024
AniołyBelamonte/Senograsta
25 listopada 2024
Wróciłem do domu, MamoArsis
24 listopada 2024
Nie ma lekko...Marek Gajowniczek