21 marca 2011
Radość
Kolebie się na fali mojego życia statek,
Czeka wiatru i słońca pośród nocy ciemności,
Zda się czasem bez końca, co mnie rani i złości,
Lecz już widzę w oddali nowych dziesiątki świateł
Świateł myśli i czynów, i codziennej radości,
Bo w nie wierzę niezmiennie, wciąż pakując manatki,
Które nie są brzemienne, ni to w skutki, wydatki,
Ale pełne zaczynów, dobrej wciąż codzienności.
I gdy widzę już promień, wiatr nadyma me żagle,
Rusza statek po wodzie tam gdzie lądu zarysy,
Nic mu już nie przeszkodzi, by osiągnął szczyt Rysów,
Bo on marzy o sobie- nie wymarzył tak nagle
Aby płynąć przed siebie, gdzie mu obce kryzysy
Bóle burt poranionych, i odcięte want kable,
Znalazł je gdzieś stracone i ukryte przed diabłem,
Który nie wie o niebie, żyje będąc hurysą.
Płynie statek do portu, mimo fali, pod falę,
Widzi światła latarni, które wiodą wśród nocy,
Promień w siebie zagarnia, wraz z nadzieją pomocy,
Życia lepszego sortu, gdzie się miłość wciąż pali
Jasnym dobra płomieniem, który wszystko otoczy,
I grzać będzie codziennie, wciąż niezmiennie, pomału,
Nawet jeśli gdzieś ciemniej, nawet gdy ciemność kroczy,
A los rzuci kamieniem, z drogi swej już nie zboczy.
12 listopada 2025
normalny1989
12 listopada 2025
wiesiek
11 listopada 2025
normalny1989
11 listopada 2025
sam53
11 listopada 2025
wiesiek
11 listopada 2025
Weronika
11 listopada 2025
AS
10 listopada 2025
sam53
10 listopada 2025
wiesiek
10 listopada 2025
Toya