8 października 2010
Idzie nowe
Jak co dzień wstaję i oddycham sobie,
Otwieram okno by usłyszeć ptaki,
Utrwalam życie, w duszy swej i głowie,
I strząsam z rzęs swych, nocne me majaki...
Bo senne zwidy męczą i wciąż trwożą,
Niosą niepokój, i lęk w serce wnoszą,
Wtedy nie życie, kiedy sny mi grożą,
Lecz niebyt srogi, bo marzenia koszą...
Więc niech śpiewają, ptaki w niebios skłonie,
Kwiaty łby wznoszą, ponad trawy chaszcze,
A ja znów swoje pozacieram dłonie,
W radości życia, co by cudność głaszcze...
Łyk kawy w trzewia, oczy znów otwarte,
Nogi już w butach, ruszam w poprzek świata,
Szlaki omijam, które już przetarte,
I swoich szukam, wyrwana już krata
Co w poprzek drogi niby groźba stała,
I lęk mój budzić, w swym zamiarze chyba,
Lecz gdy się marzy, nie jest groźna skała,
Bo człek jest wolny niby w morzu ryba...
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
violetta
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wiesiek
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
absynt
22 lutego 2025
absynt