20 sierpnia 2010
podwójne "ja"
Życie jest przewrotne i tak strasznie zawiłe... Czasem ludzie , których wydaje Nam się , że znamy jak własną kieszeń w mgnieniu oka stają się tacy sami inaczej... Na światło dzienne wychodzą zachowania , które do tej pory były ukryte lub nie widzialne dla Nas , bo poprostu nie chcieliśmy ich dostrzegać... Ta sama osoba potrafi ukazać się w tak różnych odsłonach , że powstaje chwila załamania postaci i czasu... Zwykła rozmowa nie sprawia już tyle przyjemności co wcześniej lub kompletnie zaskakuje. Mam to w swoim otoczeniu możliwość dość często obserwować... i zastanawiam się wtedy tylko czy to moja złudna wiara w ludzi czy ich zakamuflowane ja ... czysty fałsz i wyrafinowane oszustwo? Tak łatwo jest czasem sie na kimś zawieść .W jednej sekundzie uświadomić sobie , że tego kogoś tak naprawdę nigdy nie było ... Obraz wytworzony w Naszej świadomości jest fikcją choć bardzo chcielibyśmy wierzyć , że jest realnie możliwym . To smutne doświadczenie i często bardzo bolesne wewnętrznie. Nikomu nie życzę go doświadczyć , jednak zdaję sobie sprawę z tego , że dla wielu jest nieuniknionym przeżyciem. Psychika ludzka jest nieodgadniona i jej zakamarki ukrywają wiele myśli , do których sami przed sobą nie jesteśmy w stanie się przyznać. Zagadką dla mnie są ludzie , którzy tworzą wokół siebie zakłamaną powłokę tylko po to , by nie pozwolić poznać siebie tak naprawdę... Rozumiem , że każdy z Nas kryje w sobie tajemnice, ma na swoim koncie błędy , które najchętniej wrzuciłby do kubła wiecznego zapomnienia. Rozumiem też , że każdy ma w zanadrzu jakieś wady , których nie jest w stanie sie wyzbyć bo na przykład za bardzo się do nich przyzwyczaił... lub poprostu nie potrafi się w sobie zebrać na tyle by wygrać wojnę ze samym sobą. Taka walka zawsze jest tą najtrudniejszą. Wiem gdyż nie raz toczyłam ją sama ze sobą i przegrywałam ... Nie dlatego , że nie było mnie stać na wysiłek i racjonalne myślenie ... nie dlatego , że byłam tchórzem i gołosłowną osóbką , której zabrakło cierpliwości w realizacji celu i nie dlatego , że przyzwyczaiłam się do bycia kimś takim jak do tej pory ... Brak wsparcia , otuchy i poparcia czynami wszystkich słów poniesionych górnolotnie to wróg wszelkich zmian... To taki zły duszek , który nie pozwala osiągnąć tego co chcielibyśmy osiągnąć... Często jestem w życiu innych taką właśnie ostoją... takim popychaczem do działania. I nie muszę nic mówić ... nic robić... czasem wystarczy sama moja obecność by dodać komuś skrzydeł. Szkoda , że nie otrzymuję niczego w zamian. Od pewnego czasu jestem źle nastawiona do życia i każdy kolejny dzień jest dla mnie przymusową egzystencją... widzę jak to wpływa na innych ... widze ten dyskomfort innych w relacjach ze mną i coraz większą agresję momiwolnie rodzącą się w zwykłych codziennych czynnościach... To przykre. Przecież częścią mnie są również moje zachowania i jeśli komuś ciężko jest je zaakceptować jak może tolerować mnie? Hipokryzją nazwać powinnam to zjawisko... Jednak łapię się na tym , że mi samej zdarza się nie zbyt przychylnym okiem patrzeć na zachowania innych mimo, że sami w sobie nie krzywdzą mnie swoim istnieniem ...
Jak bardzo wszystko potrafi się zmienić... Jak wiele dróg życiowych splata się na chwilę by całkiem zmienić tor sobie nawzajem... Nienaturalne wydają mi się tęsknoty za czymś co w nasze życie nic nie wniosło... ale czy cokolwiek dzieje sie bez przyczyny? Skoro los w podróż na padole ludzkiego żywota wkrada jakieś wydarzenie musi miec coś na celu. Czasem oddalona perspektywa czasu i spojrzenie z dystansem na pewne wydarzenia tworzy obraz prawdziwy... Uwidacznia najmniej spodziewane prawdy i pozwala odkryć sens tego co Nas spotkało. Czyż nie? W swoim długo-krótkim życiu czuje często strach i grozę obecnej chwili ... wydaje mi się wtedy , że to nie ma na celu niczego co mogłoby mnie obdarować mądrością... co mogłoby mi przynieśc w darze pokorę lub siłę... a jednak gdy wracam do tego obdarowana kolejną lekcją życia widzę w innych barwach niespodzianki w oczywistym. Kolejny raz ubarwia mnie lub systematyzuje moją ideologię... moje poglądy i wartości. Nie mam pewności , że za tydzień czy dwa moje poczucie obowiązku będzie tak samo intensywne... lub , że mój światopogląd będzie taką samą szarością barwiony... Na tą chwilę jestem w stanie ocenić siebie jako emocjonalny wrak... jako osobę o dwóch twarzach . Jedna to mała dziewczynka , która boi się nawet własnej bezbronności i bezradności a nie tylko własnego cienia. Druga - bardziej skryta- to kobieta wamp, która zna swoją wartość i jest świadoma umiejętności czysto manipulacyjnych stosując je wobec tych , którzy potrzebują mentora ... Prawda czy fałsz? Nie ważne . Ważne , że jest za kim iść... i po czyich śladach. Najlepiej czuję się gdy zachowana jest równowaga między obydwoma postaciami w moim ja. Teraz trwa Ten moment , w którym przoduje zagubiona dziwczynka bez perpektyw i osiągnięć. Może jest rzeczywiście tak , że skumulowane we mnie pokłady ostatnich złych doświadczeń rządzą moim wewnętrznym światem ... nie umiem nad nimi zapanować i wymyka się spod kontroli jęk i żal poparty strachem. Życie mam jedno i powinnam odzyskać nad nim kontrolę. Tylko jak to zrobić? Gdzie podziała się kobieta wamp? Gdzie podziała się pewność siebie, nad którą tak długo pracowałam? CO stało się z selekcją ludzi w moim otoczeniu , którą wiernie stosowałam? Pytania retoryczne nie są rozwiązaniem. Moje życie to nie jest gra planszowa , w której nie mam wpływu na wygraną... w której wszystko zależy od przeciwnika... Mentalności innych ludzi nie jestem w stanie zmienić ... jednakże mogę popracować nad asertywnością i samooceną ... moją własną. Bo jak nie wiadowo w czym tkwi problem trzeba zacząć od siebie. A z samym sobą czasem jest trudniej się dogadać niż z najgorszym wrogiem... warto jednak próbować. Ktoś mi kiedyś mądrze powiedział: "Jeśli 5 osób Ci mówi , że jesteś chora , to się nie kłóć tylko poprostu połóż się do łóżka..." Moja ambicja nie pozwala mi czekać tak długo.Jeśli więc widzę w sobie zły progres... nieodpowiednie zmiany muszę stłamsić je w zarodku. Żyć w zgodzie ze sobą jest najtrudniej ale jeśli nie ja temu podołam to kto?
25 listopada 2024
2511wiesiek
25 listopada 2024
Bajkaabsynt
25 listopada 2024
0019absynt
25 listopada 2024
Pod skrzydłamiJaga
25 listopada 2024
Widzenie wielu poetówdoremi
25 listopada 2024
refleksjasam53
25 listopada 2024
AniołyBelamonte/Senograsta
25 listopada 2024
Wróciłem do domu, MamoArsis
24 listopada 2024
Nie ma lekko...Marek Gajowniczek
24 listopada 2024
0018absynt